Kolusz: Nie możemy zaprzepaścić tych dwóch lat
Rozmowa z nowotarżaninem Marcinem Koluszem, kapitanem reprezentacji Polski o wywalczonym na Litwie awansie do przyszłorocznych Mistrzostw Świata Dywizji IA.
Wielu wasze zwycięstwo na Litwie odbiera bardziej w charakterze spełnionego obowiązku niż sukcesu...
- Trudno się z tym nie zgodzić. My sami tak to odbieramy. Przed wyjazdem na mistrzostwa mieliśmy tylko jeden cel. Był nim awans. Każde inne miejsce niż pierwsze, byłoby dla nas przegraną i olbrzymimi rozczarowaniem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jedziemy tam w roli faworyta. Troszkę to na nas wywarło presji, ale daliśmy radę. To najważniejsze. Do każdego spotkania podchodziliśmy tak jak by to był mecz decydujący o awansie.
Porażka w ostatnim meczu z Brytyjczykami popsuła wam w jakimś stopniu humory?
- Chcieliśmy wygrać ten mecz, mimo, że nie miał on już dla nas znaczenia. Nie da się jednak ukryć, że po tej wygranej z Chorwacją, dzięki której zapewniliśmy sobie awans, zeszło z nas ciśnienie i być może to spowodowało, że w tym spotkaniu z Wielką Brytanią już troszkę ta dyscyplina i koncentracja nie były takie jak we wcześniejszych meczach.
Zwycięstwo i awans do Dywizji IA zbiegł się z rezygnacją z dalszej pracy w roli selekcjonera reprezentacji Polski Igora Zacharkina...
- Wiedzieliśmy o tym od dłuższego czasu. Nie rozmawialiśmy jednak o tym przed ani w trakcie mistrzostw. Mieliśmy coś wspólnie do osiągnięcia. Udało się, dzięki czemu to pożegnanie odbyło się w miłej atmosferze. Były uściski, chwile wzruszenia, drobne prezenty. Trener podziękował nam za wspólną pracę, życzyliśmy sobie nawzajem sukcesów. Wierzę jednak, że to nie był nasz ostatni wspólny kontakt.
Fot.Gedvilas Vaclovas
Kto powinien być następcą Zacharkina?
- Nie ja o tym decyduję. Mam nadzieję, jednak że będzie to trener jego pokroju. Najważniejsze aby nowy szkoleniowiec był w stanie kontynuować to co zaczął trener Zacharkin. Wyniki i progres jaki zrobiła reprezentacja pod jego wodzą, pokazują, że to jest odpowiedni kierunek. Nie możemy tego zaprzepaścić.
Jak podsumowałby Pan te dwa lata pracy z trenerem Zacharkinem?
- Tylko w samych superlatywach mogę się o nim wypowiedzieć. Nawet jakbym chciał to trudno mi teraz dopatrzeć się jakichkolwiek negatywów. On napędzał nas to ciężkiej pracy. Myślę, że każdy kto z nim pracował dłuższy czas, może dzisiaj stwierdzić, ze jest lepszym zawodnikiem. Potrafił nas zmotywować jak mało kto. Potrafił pochwalić, ale i ostro ganić. Podkreślał, ze tylko ciężko pracą można dojść do celu, który się obrało. Mentalnie dzięki niemu staliśmy się mocnym zespołem, kolektywem.
Na co stać naszą reprezentację w przyszłorocznych Mistrzostwach Świata Dywizji IA?
- Przede wszystkim musimy podjeść spokojnie do tematu. Nie możemy nadmuchiwać balonu. To już zdecydowanie wyższy poziom. Dlatego w tym pierwszym roku przede wszystkim skupić się musimy na tym aby się utrzymać, nabrać doświadczenia, a z każdym kolejnym sezonem stawiać sobie wyższe cele.
Kiedy zobaczymy Polaków w gronie najlepszych drużyn świata?
- Chciałoby się jak najszybciej, ale tak jak mówię daleka droga przed nami. Niemniej myślę, że gdyby organizacyjnie byłoby wszystko w porządku to za cztery, pięć lat uważam, że jesteśmy w stanie awansować do elity.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze