Orlik wypunktował Gdańsk, w rewanżu przegrali na własne życzenie
Po sobotniej wysokie wygranej Orlika kibice liczyli na kolejny sukces swoich hokeistów. Niestety, ale się przeliczyli. Orlik w rewanżu był cieniem sobotniej drużyny.
NIEDZIELA:
Orlik Opole : KH Gdańsk 2:4 (0:1; 2:0; 0:3)
0:1 Stasiewicz- 6
1:1 Wacławczyk-28
2:1 Szczurek- 29
2:2 Stasiewicz- 46
2:3 Serwiński- 49
2:4 Ziółkowski -59
Po sobotniej wysokie wygranej Orlika kibice liczyli na kolejny sukces naszych hokeistów. Niestety, ale się przeliczyli. Orlik w dniu dzisiejszym był cieniem sobotniej drużyny. Mecz rozpoczął się dla nas bardzo źle, ale to już chyba tradycja. Orlik potrzebuje co najmniej jednej tercji na wejście w mecz.. W 6 minucie spotkania wynik otworzył Stasiewicz, bramka ta jednak nie podrażniła naszych graczy i nie wzięli się do ostrego ataku, w związku z tym przegrali tą odsłonę 0:1.
W drugiej tercji Orlik zagrał lepiej. W 28 minucie meczu po bardzo ładnej kontrze bramkę zdobył Paweł Wacławczyk, dwie minuty później wyszliśmy na prowadzenie po golu Michała Szczurka. Wyglądało na o, że Orlik wrócił na właściwe tory i zdobędzie kolejne 3 punkty. Jednak mimo przewagi na lodzie nasi gracze, nie potrafili umieścić krążka w bramce. W tej tercji zwyciężyliśmy 2:0.
O trzeciej tercji meczu nasi hokeiści powinni jak najszybciej zapomnieć. W 46 minucie meczu, po błędzie naszych obrońców, Gdańsk strzela nam gola, grając w osłabieniu i doprowadza do remisu. Ten gol powinien podziałać na naszych graczy, oni jednak nadal grali jak we śnie. W 49 minucie straciliśmy kolejnego gola i wizja trzech punktów coraz bardziej się oddalała. W końcówce opolanie próbowali odrobić straty, ale dzisiaj po prostu im nie szło, a w bramce dobrze spisywał się Bartosz Maza. W wyniku tego w ostatniej minucie spotkania Gdańsk zdobył kolejną bramkę i w całym meczu Orlik przegrał 2:4.
- Na naszej porażce zaważyła gra w obronie i własne błędy- powiedział Paweł Wacławczyk. Można powiedzieć, że sami sobie strzeliliśmy dwie bramki, więc przegraliśmy na własne życzenie- dodał.
- Zagraliśmy w rewanżu o wiele skuteczniej niż w sobotę i bardzo dobre zawody rozegrał w naszej bramce Bartosz Maza. Wynik w 6 minucie otworzył Jakub Stasiewicz z podania Oskara Lehmanna i nasze minimalne prowadzenie utrzymało się do końca pierwszej tercji. W drugiej odsłonie straciliśmy dwie bramki w ciągu kilkudziesięciu sekund i w trzeciej tercji musieliśmy odrabiać straty. Skróciłem skład, zagraliśmy dwiema piątkami plus Ruszkowski i dopięliśmy swego - powiedział po drugim spotkaniu dla trojmiasto.pl trener gdańszczan Henryk Zabrocki.
SOBOTA:
Orlik Opole : KH Gdańsk 7:3 (2:1, 2:1, 3:1)
1:0 Korzeniowski- 11
2:0 Stopiński-17
2:1 Pesta- 18
3:1 R.Nalewajka- 22 ( karny)
3:2 Pesta- 28
4:2 Korzeniowski- 34
5:2 Ł. Nalewajka- 41
5:3 Kabat- 47
6:3 Bernacki- 59
7:3 Korzeniowski-60
Orlik: Jakubowski; Pawlak, Resiak, R.Nalewajka, Wilusz, Ł. Nalewajka; Stopiński, Talaga, Bernacki, Szydło, Wacławczyk; Cwykiel, Błaszków, Sznotala, Korzeniowski, Szczurek; Obrał, Snela, K.Zwierz, M.Zwierz, Siwiak. Trener: Miroslav Doleżalik.
KH GDAŃSK: Maza (36. Szymczewski); Wachowski – Kabat, Aleniewski – Lehmann, Kwieciński – Ruszkowski, Cymbała – Trawczyński; Strużyk – Ziółkowski – Wrycza, Stasiewicz – Serwiński – Pesta, Tomf – Puchalski – Gawlik oraz Duda, Kubicki.
Forma gości z Gdańska była jedną wielką niewiadomą, dlatego ciężko było przewidzieć wynik. Z jednej strony Orlik powinien wysoko wygrać, bo goście mieli za sobą długą podróż, ale Gdańsk to młoda i ambitna drużyna, co pokazali wygrywając z Legią 4:0. Mecz jednak układał się po myśli Orlika. Wynik spotkania otworzył w 10 minucie Łukasz Korzeniowski, na kolejną bramkę kibice czekali tylko 6 minut i to również było trafienie gospodarzy. Jednak Gdańsk się nie poddał i w 18 minucie zdobył kontaktową bramkę. Choć początek pierwszej tercji wskazywał niemoc naszej drużyny, to 2 bramki zdobyte w przewadze odmieniły obraz tej tercji.
Druga odsłona meczu, choć również wygrana , nie była łatwa dla kibiców zgromadzonych na opolskim Toropolu. Orlik momentami przysypiał, a stroną dominującą była młodzież z Gdańska. Pomimo tego to my strzelaliśmy bramki. Drugą tercję Orlik rozpoczął mocnym akcentem, na czystą pozycję wychodził Radosław Nalewajki, który został faulowany, a sędzia podyktował rzut karny. Sytuację na gola zamienił sam poszkodowany i Orlik prowadził już 3:1. W 27 minucie po błędzie naszej obrony do pustej bramki trafił Pesta. Po tej bramce Orlik zwolnił tempo gry, a do ataku wziął się Gdańsk. Jednak to my strzeliliśmy gola, po dużym zamieszaniu na połowie gości Korzeniowski cieszył się z kolejnego trafienia.
Trzecią tercję Orlik rozpoczął od gry w osłabieniu bowiem na ławkę kar w końcówce drugiej tercji został wysłany Stopiński. Fenomenalnie zagrał Łukasz Nalewajka, który przejął krążek i umieścił go w siatce. Zawodnicy z Gdańska wykorzystali podwójną przewagę i strzelili trzecią bramkę. Za to Orlik miał piorunującą końcówkę. W niespełna dwie minuty strzelił dwa gole i zakończył mecz wysokim zwycięstwem.
- Na pewno styl tego meczu nie zachwycał, musimy grać lepiej, jeżeli chcemy wygrać mecze z takimi rywalami jak Naprzów Janów, czy Podhale Nowy Targ- powiedział Łukasz Korzeniowski. Jednak 3 punkty cieszą, tak jak i to, że moje trzy bramki przybliżyły nas do zwycięstwa.
- Wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu, jest dla nas zdecydowanie zbyt niekorzystny. Oddaliśmy na bramkę rywali więcej strzałów (50:39), ale też niestety popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych w obronie i w wyprowadzaniu krążka, a gospodarze, skrupulatnie to wykorzystali - powiedział po meczu dla trojmiasto.pl trener gdańszczan Henryk Zabrocki.
Komentarze