Weekend na "5" dla Legii Warszawa
Po emocjonującym i trzymającym w napięciu do ostatnich sekund spotkaniu, Legia Warszawa po raz drugi pokonała na własnym lodowisku Naprzód Janów, ponownie w stosunku 5:4. Tym razem 60 minut wystarczyło i Legia kończy weekend z 5 punktami na koncie.
Krótka dygresja. Rzucam wyzwanie każdemu, kto spróbuje mi udowodnić, że zaplecze ekstraklasy nic ciekawego do polskiego hokeja nie wnosi, a sam hokej jest nudny i generalnie nie widać krążka (najczęstszy argument laików). Wystarczy jeden taki weekend, żeby nie tylko uwierzyć w potencjał i moc hokeja, ale żeby zakochać się w nim na bardzo długo. Oba mecze trzymały w napięciu do samego końca. Oba ofiarowały swoim widzom wszystko to, co my entuzjaści znamy już dobrze i uwielbiamy, a nowych amatorów tej dyscypliny przyprawia o dreszcze, czyli: dużo gry ciałem, ostre wejścia, efektowne zwody, parady bramkarzy, bójki, szybkie tempo, no i oczywiście bramki, na których brak nie można było w ten weekend narzekać. Skąd taka dygresja? Konieczna do apelu. Zabierajcie swoich znajomych, którzy nigdy nie widzieli na żywo prawdziwych sportowych emocji, na hokej. Mi w ten sposób udało się już zarazić parę osób, a wyobraźcie sobie zasięg wirusowy, jeżeli każdy z nas zawsze zabierze ze sobą te dwie dodatkowe osoby…
Wracamy jednak do tematu i tym samym, hokejowych emocji. Dzisiejsze spotkanie miało być dla hokeistów Naprzodu okazją do rewanżu za przegrany, zdaniem trenera Imiołczyka i nie tylko, na własne życzenie sobotni mecz. Pierwsza tercja zaczęła się dla Katowiczan od gry w osłabieniu, po karze dla Rafała Bibrzyckiego za atak kijem trzymanym oburącz. Obie drużyny powoli nabierały tempa i początkowo nie byliśmy świadkami groźnych ataków na którąkolwiek z bramek. W 4. minucie ładnie z dystansu uderzył Jarosław Grzesik, ale Szymon Niemczyk był na posterunku. Aktywnie rozpoczął niedzielne spotkanie zdobywca 3. bramki dla Naprzodu w sobotnim spotkaniu, Mateusz Podsiedlik. Po ładnej indywidualnej akcji nie udało mu się jednak pokonać solidnego filaru warszawskiej drużyny, czyli Michała Strąka. W 7. minucie ładne podanie otrzymuje Bryan Świderski, ale z obrońcą na plecach udaje mu się jedynie trafić krążkiem prosto w klatkę piersiową Szymona Niemczyka. Naprzód nie pozostaje dłużny, ale w sytuacji sam na sam kapitan drużyny z Katowic musi uznać wyższość bramkarza Legii Warszawa. Chwilę później swojej szansy szukał Łukasz Kisiel, ale jego strzał trafił prosto w kask Strąka i przeleciał ponad bramką. Gra toczyła się w trybie wet za wet. W 9. minucie Mateusz Wardecki oddał ładny strzał na bramkę Niemczyka, ale krążek pewnie spoczął w rękawicy bramkarza. Dosłownie minutę później ładną akcją popisali się dwaj doświadczeni hokeiści Jakub Kosobucki i Tomasz Wołkowicz. Parę razy wymienili między sobą krążek i gdyby nie skuteczna interwencja Niemczyka, mogłoby już być 1:0. W 13. minucie na środku lodowiska w efektowny sposób spotkało się dwóch zawodników: Mateusz Wardecki oraz Jakub Piper. Dla drugiego z nich spotkanie zakończyło się bliższym poznaniem topografii warszawskiego lodowiska, a dla pierwszego z nich dwuminutową karą za atak z tyłu plus 10 minut za niesportowe zachowanie i owacją od publiczności. Kara dla Legii była jednak surowsza, ponieważ hokeiści Naprzodu postanowili wykorzystać nadarzającą się szansę i minutę później obejmują prowadzenie. Michał Gryc uderza, krążek odbija się od parkanu Strąka, dopada do niego Marek Sowiński i z bliskiej odległości pokonuje bramkarza stołecznych. Przewaga wykorzystana równa się jednobramkowe prowadzenie dla Naprzodu. Chwilę później dwóch hokeistów postanawia poważniej porozmawiać ze sobą w rogu lodowiska. Sędzia kończy dyskusję odsyłając za ostrość na podwójną karę mniejszą Karola Szaniawskiego oraz Pawła Banachewicza. Bramka zainspirowała Naprzód, który wyraźnie starał się o zwiększenie swojego dorobku bramkowego. Pierwszy próbował indywidualnie Podsiedlik – bez rezultatu – a następnie z bliskiej odległości po podaniu od wspomnianego Podsiedlika z bliskiej odległości spudłował Marek Sowiński. W końcówce pierwszej tercji najpierw na ławkę kar trafia Łukasz Elżbieciak (uderzanie), a moment później dołącza do niego Tomasz Pawłowski (ostrość). Sytuacja na lodzie wraca do liczebnej równowagi, wynik również. Autorem pierwszej bramki dla Legii w tym spotkaniu jest Patryk Wąsiński, który po indywidualnej akcji pokonuje Niemczyka.
Druga tercja rozpoczyna się również od wymiany ciosów. W imieniu Naprzodu Janów ładnym mocnym strzałem popisuje się ponownie Sowiński, wtóruje mu Piotr Cinalski. Legia w osobie i strzale Karola Szaniawskiego również nie pozostaje dłużna. W 25. minucie Michał Strąk ponownie broni strzał, tym razem Podsiedlika, bezpośrednio swoim kaskiem. Adrian Maciejko zostaje odesłany przez sędziego za spowodowanie upadku przeciwnika, a minutę później dołącza do niego Mateusz Wardecki za celowe opóźnienie gry. Przez 20 sekund Legia zmuszona jest grać w podwójnym osłabieniu. Zawodnikom Legii udaje się jednak przetrzymać nawałnicę i najpierw Michał Strąk efektownie zatrzymuje szarżującego Jakuba Pipera, a następnie z pełnym poświęceniem strzał z dystansu Pawła Kostromitina własnym ciałem blokuje Damian Kran. W 29. minucie ławkę odwiedza kapitan gości Łukasz Elżbieciak (spowodowanie upadku). Tym razem to hokeiści Legii okazują się skutecznymi egzekutorami gry w przewadze. Mateusz Solon wykorzystuje zamieszanie pod bramką Niemczyka i z bliska dobija krążek odbity po wcześniejszym strzale Patryka Wąsińskiego wyprowadzając Legię na prowadzenie. W 34. minucie dobrą okazję do zdobycia bramki miał Karol Wąsiński, ale Niemczyk popisał się efektownym szpagatem i krążek zatrzymał. Kolejna kara dla stołecznych, tym razem dla Brayana Świderskiego. Blisko remisu i wykorzystania przewagi był Rafał Bibrzycki, ale Strąk wyciągnął się jak długi i zatrzymał prawego skrzydłowego Naprzodu. Drużyna gości nie dawała jednak za wygraną i remis był wyraźnie kwestią czasu. Na 45 sekund przed końcem drugiej tercji Łukasz Kisiel kieruje ładne podanie spod bocznej bandy przed bramkę Strąka prosto na kij Jakuba Pipera, który ładnym strzałem pod poprzeczkę zapewnia swojej drużynie remis do szatni.
Trzecia tercja, po wyrównanych dwóch pierwszych i całym wczorajszym meczu, zapowiadała się zdecydowanie emocjonująco. Tak też się stało. Już w pierwszej minucie trzeciej tercji hokeiści gospodarzy mieli szansę wyjść na prowadzenie. Patryk Wąsiński wyłożył krążek Mateuszowi Solonowi przed samą bramkę Niemczyka, ale niestety bramkarz Naprzodu okazał się szybszy. Riposta Banachewicza i Bibrzyckiego też ładna, ale również nieskuteczna. 2 minuty później po ładnej akcji duetu Podsiedlik-Elżbieciak krążek ląduje prosto w rękawicy Michała Strąka, który często sprawiał wrażenie jakby zupełnie nie odczuł trudów wczorajszego spotkania. 46. minuta nie jest już tak szczęśliwa dla warszawskiego bramkarza. Paweł Wądra prowadzi krążek za bramką, podaje do Tomasza Rasikonia, który uderza idealnie w róg bramki. Prowadzenie Naprzód Janów. W 46. minucie Naprzód Janów ponownie okazuję się skutecznym egzekutorem gry w przewadze. Po karze dla Grzesika, bardzo widoczny w dzisiejszym spotkaniu Łukasz Mejka zdobywa dla Naprzodu bramkę nr 4. Reakcja sztabu szkoleniowego Legii jest natychmiastowa – trener Witoszek prosi o czas. Goście prowadzą dwiema bramkami, a do końca spotkania pozostało 14 minut. Słowa trenera musiały wyraźnie podziałać na zawodników Legii Warszawa mobilizująco, ponieważ niecałą minutę później na listę strzelców wpisuje się Tomasz Wołkowicz. Asystują mu Rafał Solon i Adrian Maciejko. Kolejne 4 minuty upływają pod znakiem kar. Najpierw sędzia odsyła za zahaczanie Gnypa, chwilę później Legia otrzymuje karę techniczną za nadmierną ilość graczy, a Damian Kran zostaje wysłany na odpoczynek za atak kijem trzymanym oburącz. Tym razem jednak Naprzód nie wykorzystał okazji, a odpoczynek podziałał ożywczo na Krana. Nie minął moment jak opuścił ławkę kar, a już zdążył zagrozić ładnym strzałem bramce strzeżonej przez Niemczyka. W 53. minucie cały Torwar był świadkiem bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Jakub Kosobucki w ostatniej chwili zmienia tor lotu uderzonego spod niebieskiej krążka, który trafia pod poprzeczkę bramki Niemczyka i wypada z powrotem przed bramkę. Mimo protestów zawodników, trenerów Legii i gwizdów kibiców sędzia Kobielusz nie decyduje się na zapoznanie się z nagraniem video. Wynik bez zmian 4:3 dla Naprzodu i niecałe 6 minut do końca spotkania. Hokeiści Legii nie wyglądali na zadowolonych, ale trochę zaskakujące było to, jak wglądało ostatnie 5 minut dzisiejszego spotkania. Legioniści dosłownie rzucili się na rywala, żeby udowodnić, że bramka numer cztery, i jak się okazało również i pięć, naprawdę im się należy. W 57. minucie Grzegorz Rostkowski przejmuje odbity krążek i z 5 metrów mocnym uderzeniem kieruje go prosto w siatkę. Stołeczni, uskrzydleni remisem, kompletnie nie wyglądali jak hokeiści pod koniec trzeciej tercji. Był to naprawdę dobry przykład konstruktywnego wykorzystania sportowej złości, który zaowocował bramką Mateusza Solona, czwartą w ten weekend, zdobytą na 40 sekund przed końcem spotkania.
Reasumując: dla Legii Warszawa oba mecze wygrane, a dokładniej wyszarpane po powrocie z przysłowiowej podróży. Dla Naprzodu Janów oba wygrane mecze przegrane, w dużej mierze na własne życzenie. Wyraźnie widać, że umiejętności zawodnikom z Katowic nie brakuje. Wydaje nam się, że brakuje trochę zimnej głowy, kalkulacji i większego zaangażowania. Warto w tym miejscu wyróżnić kilku zawodników, których postawa w ten weekend wyraźnie urozmaiciła widowisko. Bramkarze: Michał Strąk i Szymon Niemczyk. Michał Strąk zachwycił publiczność swoim sobotnim występem w rzutach karnych, sekundę przed którymi leżał i nie wiadomo było, czy będzie w stanie wystąpić. Dał radę i pokazał charakter broniąc oba. Niemczyk bronił, co było do obronienia i od czasu do czasu popisywał się efektownymi paradami. Michał Gryc (3 asysty) wyraźnie spełniał się w swojej funkcji środkowego i rozdzielał krążki jak trzeba. Prawy obrońca Tomasz Rasikoń trochę zawstydził napastników z Naprzodu zdobywając w ten weekend dwie bramki i jedną asystę. W drużynie Legii mamy z kolei wrażenie, że pojawili się godni następcy bramkostrzelnego duetu z zeszłego sezonu Bepierszcz-Komorski, mianowicie Patryk Wąsiński oraz Mateusz Solon. Obaj popisują się ładnymi indywidualnymi akcjami, prędkością i sprytem w tercji obronnej przeciwnika. Mateusz Solon w dwumeczu zdobył 4 bramki, zaliczył 2 asysty i zdecydowanie zasłużył na miano najlepiej punktującego zawodnika tego weekendu.
Powiedzieli po meczu:
Lubomir Witoszek, trener Legii Warszawa: - Weekend był bardzo udany dla nas. Mamy 5 punktów z drużyną, z którą będziemy walczyć o wejście do play off, także cel na pewno zrealizowany. Pełne gratulacje dla chłopców, naprawdę starali się, potrafili zrealizować to, co sobie powiedzieliśmy w szatni. Okazało się, że ta drużyna ma potencjał. Będziemy dalej pracować, no i czeka nas bardzo trudny wyjazd do Nowego Targu. Tam się okaże, co potrafimy. Mateusz Solon – jest to zawodnik, który jest do przodu. Musi się jeszcze trochę uspokoić, nie może takich kar łapać, ale naprawdę – układa nam się pomalutku ta drużyna do koncepcji, którą chcemy. Nieuznana bramka - nie wiem, co mam myśleć o tej decyzji sędziego, ale było, co było. Chłopcy się nie załamali i tu się pokazała siła drużyny. Udało mi się trochę podkręcić tempo, graliśmy na mniej zawodników i przyspieszyliśmy. W następnych meczach będzie bardzo ciężko, musimy się na to przygotować. Powalczymy, my zawsze walczymy.
Janusz Imiołczyk, trener Naprzodu Janów: - Porażka, porażka, bez komentarza. Nie można mieć tyle okazji i kolejnych bramek nie strzelać. Potem prowadząc znowu 4:2, na parę minut przed końcem meczu, całkowicie odpuścić. Po prostu dali przeciwnikowi wygrać. Czy bramka dla Legii była – nie wiem, to nie mnie osądzać. Ja nie jestem sędzią.
Mateusz Solon, Legia Warszawa (weekend: 4 bramki, 2 asysty): - Jestem bardzo zadowolony z tego weekendu, tak jak z tej zdobyczy punktowej. Liczyliśmy na dwa zwycięstwa, zdobyliśmy prawie komplet punktów, jesteśmy zadowoleni. Teraz czekają nas ciężkie mecze w Nowym Targu, jedziemy optymistycznie nastawieni. Czwarta bramka była, wszyscy widzieli, tylko sędziowie nie widzieli. Byliśmy zaskoczeni, wszyscy się cieszyli w boksie, ale niestety sędziowie zadecydowali tak, a nie inaczej. Dziękujemy również kibicom za wsparcie do ostatnich sekund.
HUKS Legia Warszawa – Naprzód Janów 5:4 (1:1, 1:1, 3:2)
Bramki:
0:1 Sowiński (Gryc, Mejka) 13:02, 4/5
1:1 P. Wąsiński (M. Solon) 19:00
2:1 M. Solon (P. Wąsiński, Kran) 29:08, 5/4
2:2 Piper (Kisiel, Rasikoń) 39:15
2:3 Rasikoń (Wądra, Cinalski) 45:04
2:4 Mejka (Sowiński, Gryc) 45:54, 5/4
3:4 Wołkowicz (R. Solon, Maciejko) 46:49
4:4 Rostkowski (R. Solon) 56:48
5:4 M. Solon (Wołkowicz, Kran) 59:20
Składy:
HUKS Legia Warszawa: Strąk (Holszański ) – Wardecki, Solon R., Wąsiński P., Rostkowski, Wąsiński K., Pawłowski, Solon R., Kran, Świderski, Maciejko, Maryniak, Grzesik, Szaniawski K., Kosobucki, Wołkowicz, Popielarz, Pronobis, Stępski, Solon M., Młynarczyk.
Naprzód Janów: Niemczyk (Romanowski), Mejka, Gnyp, Sowiński, Gryc, Elżbieciak, Cinalski, Bajer, Gurazda, Banachewicz, Bibrzycki, Kostromitin, Kosakowski, Podsiedlik, Kisiel, Piper, Sarna, Rasikoń, Krzysztofik, Wądra, Dominiczewski.
Sędziowali: Paweł Kobielusz (s.główny), Rafał Noworyta, Wiktor Zień (s. liniowi)
Kary: Legia – 30, Naprzód Janów – 16
Strzały: 39 – 56
Widzów: 280
Komentarze