I liga: Długo oczekiwane zwycięstwo
Po dosyć wyrównanym spotkaniu Legia zwycięża w Warszawie 4-2 z SMS I Sosnowiec. Zwycięstwo stołecznych hokeistów oczekiwane było przez warszawskich kibiców z dwóch względów. Po pierwsze, dlatego, że od miesiąca, a dokładnie od 4 lutego, Legia nie wygrała i końcówka sezonu w wykonaniu warszawskiej drużyny diametralnie różni się od jego początku.
Po drugie, 200 kibiców zgromadzonych w sobotę na warszawskim Torwarze musiało ponad pół godziny czekać na rozpoczęcie meczu. Pierwszą przeszkodą okazała się uszkodzona podczas rozgrzewki płyta plexi. Drugą przeszkodą był ligowy mecz piłkarskiej Legii Warszawa z ŁKS rozgrywany na stadionie przy Łazienkowskiej, który skutecznie unieruchomił okolicę i utrudnił obsłudze medycznej dotarcie na lodowisko. Trzecią i ostatnią przeszkodą było niedopełnienie formalności przez drużynę Legii Warszawa.
Nowa plexi jest? Jest. Opieka medyczna jest? Jest. Dokumenty drużyny dostarczone? Dostarczone. Możemy zaczynać. Hokeiści Legii Warszawa najwyraźniej lepiej znieśli trudy oczekiwania na mecz, zdołali utrzymać więcej koncentracji i spotkanie rozpoczęli wyraźnie przeważając w pierwszej tercji. Efekty pojawiły się w 5. minucie spotkania. Mateusz Wiśniewski ładnym podaniem w tempo umieszcza krążek na kiju Karola Wąsińskiego, który pewnie umieszcza go w siatce, nie zostawiając Dawidowi Zabolotnemu zbyt wiele czasu na reakcję. Chwilę później blisko zdobycia drugiej bramki dla stołecznej drużyny był Bryan Świderski, ale w ostatniej chwili kapitan SMS Kacper Samolej zdołał, choć w sposób nieprzepisowy - doprowadzając do upadku przeciwnika, powstrzymać napastnika Legii Warszawa. Była to pierwsza i ostatnia, nie licząc rzutu karnego, kara w całym sobotnim spotkaniu dla hokeistów z Sosnowca. Po kwadransie gry SMS trochę się przebudził. Michał Strąk leżąc w bramce w ostatniej chwili ratuję sytuację po strzale Radosława Nalewajki. Dosłownie pół minuty później świetną indywidualną akcją popisuje się Damian Maczuga, który po minięciu obrońców Legii i pierwszej nieudanej próbie, zamienia dobitkę po swoim pierwszym strzale na bramkę nr 1 dla SMSu. Ładną akcją popisuje się również trójka napastników z Sosnowca: Zarotyński, Kapica i Mienkina. Nie bez kłopotów, ale tym razem to Michał Strąk triumfuje. Legia Warszawa odwdzięcza się w 19. minucie akcją w wykonaniu duetu Bepierszcz-Komorski. Zabolotnemu udało się odbić strzał z dystansu Mateusza Bepierszcza, ale nie zdołał już powstrzymać czekającego na swoją okazję przed samą bramką Filipa Komorskiego, który szybko wykorzystał pozostawiony bez opieki krążek. Pierwsza tercja kończy się wynikiem 2:1.
W drugiej tercji żadna drużyna nie uzyskała wyraźniej przewagi, oprócz jednego aspektu, mianowicie kar – tutaj Legia przeważała. SMS z kolei zdecydowanie nie wykorzystał możliwości, jakie daje gra w przewadze. Kiedy w 22. minucie sędzia wskazał na środek lodowiska, wyglądało to obiecująco dla stołecznej drużyny. Patryk Wąsiński wykonując rzut karny jednak troszkę przekombinował i Zabolotny nie miał problemów z powstrzymaniem starszego z braci Wąsińskich. Pierwszym legionistą na ławce kar został w 28. minucie Filip Komorski, ukarany przez sędziego za zahaczanie. W 34. minucie ławkę odwiedził kapitan Legii, Mateusz Wardecki, a minutę później dołączył do niego Matusz Bepierszcz za zahaczanie Filipa Mienkina. Przez krótki okres SMS dysponował podwójną przewagą na lodzie i pomimo ustawienia kilku ładnych zamków, nie doprowadził do zmiany na tablicy wyników. W drugiej tercji ukarany został jeszcze Rafał Solon, za atak kijem trzymanym oburącz. Wynik nie uległ zmianie.
Trzecia tercja i do listy z kategorii „trudna współpraca” dołączył zegar. Po 30. sekundach zmienił jednak zdanie i po krótkim strajku wznowił pracę. Trzecia tercja to również wyraźny powrót do formy w wykonaniu stołecznej drużyny. W 42. minucie ładnym strzałem z dystansu popisuje się Jarosław Grzesik. Zabolotny był na posterunku. Minutę później zamieszanie pod bramką Michała Strąka wykorzystują Samolej i Mienkina, który umieszcza krążek w bramce. Remis i nowy początek. W 45. minucie dobrej okazji na strzelenie bramki nie wykorzystuje duet Mateusz Krupiński - Damian Maczuga. Ostatnia kara sobotniego spotkania pada łupem Patryka Wąsińskiego. Jednak kara nie była jedyną zasługą Patryka w trzeciej tercji. Był on zawodnikiem wyjątkowo aktywnym, niestety wyjątkowo nie miał w sobotę szczęścia do bramki strzeżonej przez Dawida Zabolotnego. W 50. minucie bracia Wąsińscy przeprowadzają wyjątkowo urodziwą dwójkową akcję, bramka jednak nie pada. Minutę później Patryk nie wykorzystuje świetnej okazji i w sytuacji sam na sam ponownie górą jest bramkarz z Sosnowca. To, co nie udało się wcześniej braciom Wąsińskim, udało się duetowi Komorski-Wiśniewski. Tym razem to Mateusz Wiśniewski otrzymuje świetne podanie od Filipa Komorskiego i Legia ponowie wychodzi na prowadzenie. W 55 minucie legioniści stawiają kropkę nad i. W doborowym towarzystwie, bo Filipa Komorskiego, autora zamieszania pod bramką Zabolotnego, i warszawskich kibiców, Mateusz Bepierszcz zdobywa swoją 100. bramkę w karierze.
Powiedzieli po meczu:
Zbigniew Stajak, trener Legii Warszawa: - Jestem zadowolony, bo mecz wygrany. W końcu, po bardzo długiej przerwie – już prawie zapomniałem, że wygrywamy mecze. Dzisiaj więcej wystąpiło woli walki, chęci zwycięstwa i to zwycięstwo przyszło. Jak się chce, to się zwycięża.
Tomasz Demkowicz, trener SMS Sosnowiec: - Mecz przegrany, zawodnicy dzisiaj nie realizowali założeń taktycznych. Bardzo słabo też zagrali w tercji obronnej, dopuszczali do strzałów ze środka lodowiska, co spowodowało utratę bramek. Bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu.
Kacper Samolej, kapitan SMS Sosnowiec: - Chcieliśmy wygrać, wszyscy bardzo dobrze walczyli, ale sprawy organizacyjne za długo trwały, za długo czekaliśmy, chłopaki już po prostu przestali walczyć, przestało im się chcieć, nie byliśmy rozgrzani, ale daliśmy z siebie wszystko. Trzecia tercja nie najlepiej się ułożyła, pierwsza także, ale walczyliśmy do końca. Dziękujemy za mecz.
Mateusz Bepierszcz, strzelec 100. bramki w karierze: - Bramka nr 100. Ciężko było zdobyć tę ostateczną bramkę – od czterech meczy byłem nieskuteczny, nie udawało mi się strzelić tej setnej bramki, a dzisiaj jakoś tam się udało strzelić i coś tam wpadło i jest (śmiech)! W miarę dobry mecz, ale trzeba jeszcze pewne rzeczy poprawić. Z KTH na pewno będzie trudniej, ale będziemy się starać zwyciężyć.
Legia Warszawa – SMS Sosnowiec 4:2 (2:1,0:0,2:1)
Bramki:
1:0 - Wąsiński (Wiśniewski) 4:59’
1:1 - Maczuga 15:50’
2:1 - Komorski (Bepierszcz, Solon) 18:08’
2:2 - Mienkina (Samolej) 43:46’
3:2 - Wiśniewski (Komorski, Solon) 52:44’
4:2 - Bepierszcz (Komorski) 55:36’
Składy:
Legia Warszawa: Strąk - Gutowski, Wardecki, Solon, Bepierszcz, Komorski, Wąsiński P., Grzesik, Pronobis, Wąsiński K., Rostkowski G, Wiśniewski, Szaniawski, Stępski, Świderski, Rostkowski K., Wolski
SMS Sosnowiec: Zabolotny D. - Białek, Krawczyk, Gaczoł, Zarotyński, Kapica, Mienkina, Kostek, Samolej, Pawlikowski, Stopiński, Demkowicz, Sordon, Górecki, Nalewajka, Zabolotny P., Sołtys, Zieliński, Kafel, Maczuga, Krupiński, Stehlik
Strzały: Legia – 37, Orlik - 52
Kary: Legia – 10, Orlik - 2
Sędziowie: S.Molenda (główny), M.Pilarski – S.Adamoszek (liniowi)
Widzów: 200
Komentarze