Profesorowie z Bytomia
Radość w Warszawie po sobotnim zwycięstwie nad Orlikiem nie trwała długo. Polonia Bytom w niedzielę dosłownie rozstrzelała 8:1 Legię na oczach warszawskich kibiców.
Początkowo wydawało się, że to Polonia Bytom jest jeszcze troszkę zaspana, kiedy nie spieszyła się z pojawieniem się na stołecznym lodowisku. Bardzo szybko okazało się jednak, że to nie Polonia miała problemy z sennością. Tempo gry narzucone przez nią w niedzielnym spotkaniu było naprawdę imponujące. W 3. minucie Mateusz Adamus podaje do Pawła Urbana i Michał Strąk zmuszony jest, po raz pierwszy tego popołudnia, wyciągnąć krążek z bramki. Obaj wspomniani zawodnicy Polonii Bytom rozegrają, jak się okaże, rewelacyjny mecz. Riposta ze strony Legii, pierwsza i zarazem ostatnia, przychodzi szybko. Dosłownie 20. sekund później kapitan Legii, Mateusz Wardecki, zdobywa, jak się później okazało jedyną, honorową bramkę dla swojej drużyny. Wyrównana gra na tablicy wyników trwa jeszcze przez ok. 10 minut. W międzyczasie jedyną karę w pierwszej tercji odbywa za rzucenie na bandę Mateusz Wiśniewski. Późniejsze wydarzenia są początkiem dramatu w trzech aktach stołecznej drużyny. Najpierw w 13. minucie przypomina o sobie strzelec pierwszej bramki, Paweł Urban, strzelając z bliskiej odległości kolejną, tym razem z pomocą Andrzeja Raszczyńskiego. Zegar rusza ponownie, mija 7 sekund, zawodnicy Legii wyraźnie nie zdążyli otrząsnąć się po stracie drugiej bramki, kiedy przychodzi im stracić trzecią, tym razem za sprawą duetu Kukulski-Solon. Dwie bramki to zdecydowanie dystans, który zawsze jest w zasięgu hokeisty. Polonia jednak nie zwalniała tempa. Zawodnicy Legii nie przypominali siebie z sobotniego spotkania z Orlikiem. Mylili się obrońcy, mylili się napastnicy, mylił się również bramkarz Legii. Obrona była w rozsypce, a skonstruowanie akcji ofensywnej zawodnikom Legii skutecznie utrudniali nie tylko obrońcy, ale sami napastnicy Polonii Bytom, którzy nie pozwalali legionistom opuścić ich strefy obronnej. Kiedy zawodnikom Legii udało się wedrzeć do strefy obronnej Polonii, kończyło się to na trzy sposoby: zawodnik Legii pudłował, Bartłomiej Szopa w akcji lub obrońcy Polonii skutecznie odcinali zawodnikom Legii drogę do bramki. Mamy wrażenie, że w 17. minucie Michał Hoder już w pierwszej tercji postawił kropkę nad i w tym spotkaniu, kiedy po otrzymaniu podania od Pawła Bajona zdobył czwartą bramkę dla Bytomia. Po nokaucie w pierwszej rundzie Legia już się nie podniosła.
Drugą tercję Andrzej Raszczyński (trzymanie kija przeciwnika) i Jarosław Grzesik (zahaczanie) inaugurują na ławce kar. Polonia w drugiej tercji po profesorsku kontynuowała skuteczny demontaż wszelkich ofensywnych prób w wykonaniu stołecznych hokeistów, od czasu do czasu nękając Michała Strąka. W 28. minucie blisko zdobycia swojej trzeciej bramki był Paweł Urban, ale Michał Strąk tym razem wyszedł zwycięsko z tego pojedynku. Bardzo dobrze w obronie Polonii spisywał się Sebastian Owczarek skutecznie czyszcząc przedpole Bartłomiejowi Szopie. W 31. minucie na ławkę kar za trzymanie trafia Bartłomiej Kowalski. Chwilę później podobny los spotyka najpierw Andrzeja Raszczyńskiego (rzucenie na bandę), a chwilę później Legię Warszawa w osobie Mateusza Wiśniewskiego, który w imieniu swojej drużyny pokutował za nadmierną ilość graczy na lodzie. W tej samej sekundzie, w której Wiśniewski szykował się do opuszczenia strefy odosobnienia, Mateusz Adamus umieszcza krążek w bramce i piątkę na tablicy. W 38. minucie Sebastian Kłaczyński zostaje skazany na 4 minuty na ławce. Dla Legii był to najprawdopodobniej ostatni moment, żeby zacząć odrabiać straty. W 40. minucie Maciej Stępski łapie jednak niepotrzebną karę za zahaczanie i wyrównuje stan osobowy obu drużyn. Polonia Bytom na 5. sekund przed syreną kończącą drugą tercję traci kolejnego zawodnika na poczet ławki kar, Pawła Urbana (zahaczanie).
Na trzecią tercję hokeiści Legii wychodzą zupełnie bez przekonania, mentalnie chyba godząc się już z porażką w tym spotkaniu. Bólu nie wydają się łagodzić okrzyki kibiców „nic się nie stało”. W 45. minucie dzieło zniszczenia kontynuuje Daniel Cichoń, który po otrzymaniu krążka od Michała Hodera, po ładnej indywidualnej akcji pokonuje Michała Strąka, który najprawdopodobniej, gdyby mógł, skończyłby niedzielne spotkanie już po drugiej, jak nie po pierwszej, tercji. Widać również wyraźnie, że powracający po kontuzji Strąk nie jest jeszcze w pełnym „uderzeniu”, a dobra gra w wykonaniu Polonii nie ułatwiała mu zadania. Sytuacja na lodzie natomiast nie zmienia się niezależnie od tego, ilu graczy Polonii znajduje się na lodzie. Grająca w osłabieniu Polonia, po karze kapitana Dariusza Puzio za zahaczanie, nie sprawia wrażenia podatnej na stratę bramki. Na wyróżnienie za grę w obronie w tym miejscu zasługuje Krzysztof Kantor, który skutecznie przyczyniał się do wybijania z rytmu szturmujących zawodników Legii. W połowie trzeciej tercji mają miejsce dwa decydujące ciosy w wykonaniu hokeistów z Bytomia. Pierwszy cios zadał Bartłomiej Kowalski, którzy precyzyjnym strzałem z dystansu mija rękawice interweniującego Michała Strąka i umieszcza krążek pod poprzeczką. Autorem drugiego decydującego i ostatniego w tym spotkaniu ciosu nr 8 jest Bartłomiej Stępień, który bezbłędnie wykorzystał lukę pozostawioną mu z prawej strony bramki. Ostatnie trzy minuty spotkania to kara dla Sebastiana Owczarka (spowodowanie upadku) i niezauważona przez sędziów, a tym samym i nieuznana, bramka dla Legii (krążek wyraźnie odbił się od wnętrza bramki za plecami Bartłomieja Szopy), która, powiedzmy szerze, w tym spotkaniu nie miała już żadnego znaczenia.
W niedzielnym spotkaniu musimy się zgodzić z trenerem Secemskim, że hokeiści z Bytomia zagrali jak profesorowie. Przede wszystkim wyłączyli z gry bramkostrzelny duet Legii: Komorski-Bepierszcz, ale i każdy inny, który chciał zagrozić bramce Bartłomieja Szopy. Kiedy już dochodziło do sytuacji podbramkowych w wykonaniu wojskowych, Szopa okazywał się bastionem nie do przejścia. Kapitan Legii Matusz Wardecki chyba najlepiej podsumował to spotkanie w wykonaniu stołecznej drużyny – niemoc.
Powiedzieli po meczu:
Zbigniew Stajak, trener Legii Warszawa: Powiem szerze, że ja widziałem w 59. minucie spotkania bramkę dla Legii. – Ja już widziałem dużo wcześniej, chyba z pięć i jakoś nie byłem w stanie zobaczyć ich na tablicy. O meczu: - Słaby w naszym wykonaniu, przede wszystkim w ataku. Nieskuteczni byliśmy strasznie w ataku. Myślę, że nie było by tylu bramek, gdybyśmy my strzelali bramki. Ten mecz by się ułożył inaczej mentalnie. Widać było od razu po pierwszej tercji, że drużyna nie jest w meczu, że coś przeszkadza – nie fizycznie, a bardziej mentalnie. Są mecze, w których człowiek po prosty stoi i się przygląda, bo jest bezradny – tak było dzisiaj.
Andrzej Secemski, trener Polonii Bytom: - Na pewno cieszy zwycięstwo i trzy punkty. Obawiałem się tego meczu pod tym względem, że wczoraj zakończyliśmy bardzo ciężki mecz w Katowicach – przegrany. Wiadomo, że zregenerować siły po porażce jest naprawdę ciężko. Chłopcy wzięli sobie do serca wszystko to, co było mówione w szatni i chwała chłopakom za to, że naprawdę zachowali się na lodzie jak profesorowie i trzy punkty jadą do Bytomia. Nie będę chwalił poszczególnych zawodników, wszyscy stanęli na wysokości zadania.
Mateusz Wardecki, kapitan Legii Warszawa: - Porażka z Polonią Bytom? Sromotna. 1:8. Taki wynik przed własną publicznością - można powiedzieć, że to blamaż. Bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Nie wykorzystaliśmy minut w przewadze jakie mieliśmy. Po prostu niemoc jakaś była w nas. Dzisiaj nic nie działało tak, jak miało działać. Mieliśmy dużo sytuacji, nic nie wykorzystaliśmy. Sam nie wiem co powiedzieć. Taki mecz zdarza się raz na sezon.
Mateusz Adamus, Polonia Bytom: 3 asysty, 1 bramka, piękny mecz: - Udało się. Rywal nie był dzisiaj tak wymagający jak się spodziewaliśmy. Szybko strzeliliśmy bramki i później kontrolowaliśmy mecz. Wszystko poszło po naszej myśli.
Dobre zakończenie weekendu po wczorajszej porażce z Katowicami?- Fakt. Wczorajsza porażka z Katowicami - mieliśmy szansę też wygrać. Prowadziliśmy praktycznie do trzeciej tercji cały czas, głupie dwa-trzy błędy i stało się jak się stało.
Bartłomiej Szopa, bramkarz Polonii Bytom:Ładny mecz, 1 tylko bramka stracona w pierwszej tercji: - Mogło być zero, ale... (śmiech) trzeba po łyżeczce brać żeby się nie zachłysnąć. Fajnie, że to szczęście jest w końcu przy nas. Całe te dwie, trzy kolejki uciekało nam to wszystko przez ręce. Tych punktów brakowało, mieliśmy dużo strat, ale odrobiliśmy i to jest teraz ważne. Plany? Powalczycie o drugie miejsce w lidze?- Jak najbardziej, tylko to nas interesuje, bo do Katowic - już nie ma się co czarować – strata jest zbyt duża.
Dobry zatem prognostyk na przyszły sezon?- Mam nadzieję, progres musi być.
Legia Warszawa – Polonia Bytom 1:8 (1:4,0:1,0:3)
Bramki:
0:1 – Urban (Adamus) 2:59’
1:1 – Wardecki 3:20’
1:2 – Urban (Raszczyński) 13:50’
1:3 – Kukulski (Solon) 13:57’
1:4 – Hoder (Bajon) 17:07’
1:5 – Adamus (Stępień, Urban) 36:58’ 4/5
1:6 – Cichoń (Hoder) 44:46’
1:7 – Kowalski (Kukulski, Adamus) 50:05’
1:8 – Stępień (Raszczyński, Adamus) 56:26’
Składy:
Legia Warszawa: Strąk – Wardecki, Solon, Bepierszcz, Komorski, Wąsiński K., Grzesik, Pronobis, Wąsiński P., Wiśniewski, Rostkowski G., Kran, Szaniawski, Stępski, Rostkowski K., Świderski, Wolski
Polonia Bytom: Szopa – Owczarek, Kantor, Puzio, Mazur, Adamus, Stępień, Kowalski, Raszczyński, Bajon, Solon, Hoder, Urban, Kłaczyński, Kukulski, Wieczorek, Szczepaniec, Kogut, Cichoń
Strzały: Legia – 29, Polonia – 35
Kary: Legia – 8, Polonia – 14
Sędziowie: J.Strzempek (główny), P.Radzik – M.Ciastoń (liniowi)
Widzów: 210
Komentarze