I liga: Veni, vidi, vici wg Polonii Bytom
W drugim weekendowym spotkaniu Legia Warszawa ponownie zmuszona była uznać wyższość hokeistów z Bytomia. Tym razem wymiar kary był jednak bardziej surowy. Wynik 6:1 dla Polonii Bytom mówi wszystko.
Trener Witoszek wspominał wczoraj w komentarzach pomeczowych, że sobotnie spotkanie było najgorszym w tym sezonie w wykonaniu jego podopiecznych. Wydaje nam się jednak, że niedzielne spotkanie odebrało jednak palmę pierwszeństwa sobotniemu.
Pierwsza tercja na pewno nie zwiastowała dramatu, który czekał zgromadzonych w hali warszawskiego Torwaru II kibiców. W niedzielnym meczu w bramce stołecznych zadebiutował znany szerokiej hokejowej publiczności Krzysztof Zborowski. Jako pierwszy sprawdził formę nowego bramkarza Legii kapitan Polonii Bytom, Dariusz Puzio, ale jego mocny strzał z ostrego kąta w 3. minucie spotkania nie sprawił Zborowskiemu zbyt wiele problemu. Obie drużyny rozpędzały się bardzo powoli i z dużą dozą nonszalancji. W 5. minucie na ławkę kar za spowodowanie upadku Adriana Maciejki w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Zbigniewa Szydłowskiego sędzia odesłał Bartłomieja Stępnia. Grającym w przewadze hokeistom z Warszawy udało się dwukrotnie skonstruować zamek, ale wynik spotkania pozostał bez zmian. W 8. minucie warszawscy kibice wstrzymali oddech po tym jak krążek po strzale Jakuba Kosobuckiego minął parkany Szydłowskiego. Bramkarz Polonii zorientował się jednak w sytuacji i w ostatniej chwili zgarnął krążek dosłownie z linii bramkowej. Chwilę później akcja przeniosła się do tercji obronnej Legii i Paweł Urban próbował zmieścić krążek przy słupku, ale Zborowski szczelnie zakrył parkanem. Pierwsze 10 minut spotkania, a może nawet cała pierwsza tercja, to w dużej mierze pokaz bardzo pewnej gry obu bramkarzy. Krzysztof Zborowski przyjęty przez publiczność z entuzjazmem sprawiał wrażenie pewnego siebie, a Zbigniew Szydłowski wprowadzał bardzo dużo spokoju w szeregi obronne Polonii Bytom. W 13. minucie Szydłowski w ostatniej chwili uprzedził Bryana Świderskiego i wybił mu krążek sprzed kija. Polonia nie pozostała dłużna. Wznowienie w tercji obronnej Legii. Krążek trafił do Michała Koguta, który długo nie myśląc uderzył po lodzie, ale krążek trafił prosto w parkan Zborowskiego. Polonia Bytom powoli zaczęła się rozpędzać. 5 minut przed końcem pierwszej tercji ładną akcję skonstruowali Kalinowski, Szymański i Cichoń. Krążek wędrował od pierwszego do ostatniego wymienionego, ale ostatecznie Daniel Cichoń nie zdołał skierować koziołkującego krążka do pustej bramki. Trwał ostrzał bramki Zborowskiego. Daniel Kukulski podał przed bramkę do Kłaczyńskiego – Zborowski obronił. Później kolejno szukali swojej szansy Paweł Urban z połowy lodowiska, Artur Wieczorek zza bramki, a strzał Kłaczyńskiego trafił prosto w rękawicę Zborowskiego. W 19. minucie sytuację Legii skomplikował Tomasz Pawłowski, który został odesłany na ławkę kar za niebezpieczne zagranie kijem trzymanym oburącz. Wyjątkowo aktywnym zawodnikiem w trakcie gry w przewadze okazał się być Daniel Kukulski, który wyraźnie wymarzył sobie zdobycie bramki przy lewym słupku Zborowskiego, ale dwukrotnie został odprawiony z kwitkiem. 45 sekund przed końcem pierwszej tercji za uderzanie kijem sędzia ukarał Zborowskiego, w którego imieniu na ławkę powędrował Jakub Kosobucki. Grając w podwójnym osłabieniu hokeiści Legii dwoili się i troili, nie chcąc stracić bramki. Na 9 sekund przed końcem tercji, przed samą bramką Zborowskiego, jak spod ziemi wyrósł niepilnowany Puzio, ale ku zaskoczeniu wszystkich, nie udało mu się z bliskiej odległości pokonać golkipera Legii Warszawa. W tej tercji warszawscy hokeiści oddali zaledwie 5 strzałów na bramkę Polonii, Polonia Bytom - 22.
Na początku drugiej tercji ukarany został tym razem bramkarz z Bytomia, po tym jak spowodował upadek Tomasza Wołkowicza. W jego imieniu karę odbywał Michał Kogut. Jednak to grająca w osłabieniu Polonia Bytom stworzyła większe zagrożenie w ofensywie. Sygnał do ataku daje Puzio, którego strzał wylądował prosto w rękawicy Zborowskiego. Pół minuty później Stępień podał do Kukulskiego i bytomianie ponownie opuścili swoją tercje obronną. Kukulski pewnie zmierzał w kierunku bramki Zborowskiego, a na dogodnej pozycji do strzału ustawił się Bartłomiej Gawlina i kiedy wszyscy byli przekonani, że Kukulski odda krążek, padł celny i skuteczny strzał. Bramka zdobyta w trakcie gry w osłabieniu zapewniła Polonii prowadzenie w niedzielnym spotkaniu. Hokeiści z Bytomia zaczęli wyraźnie kontrolować przebieg wydarzeń w tym spotkaniu. W 26. minucie Maciej Młynarczyk dobił Kłaczyńskiego do bandy i został odesłany przez sędziego na ławkę. Bytomianie pieczołowicie konstruowali akcję, która przyniosła efekty 30 sekund przed końcem kary Młynarczyka. Sebastian Owczarek otrzymał podanie od Dariusza Puzio, uderzył z niebieskiej, a szybujący krążek wylądował w bramce. Zasłonięty szczelnie Zborowski niewiele miał przy tej bramce do powiedzenia. W 29. minucie Tomasz Pawłowski podciął czekającego na podanie przed bramką Zborowskiego Pawła Bajona i Legia ponownie zmuszona była grać w osłabieniu. Tym razem nie udało się Polonii Bytom wykorzystać atutu gry w przewadze. Gra w równowadze nie trwała jednak długo, ponieważ sędzia dopatrzył się nieprzepisowej gry Marcina Pawłowskiego. Na tym etapie spotkania zawodnicy Legii mieli dużo problemów ze skutecznym wyprowadzeniem krążka z własnej strefy obronnej, której zawodnicy z Bytomia nie mieli zamiaru opuścić. Kolejno strzały oddawali Stępień, Kukulski przy samym słupku oraz Wieczorek, którego strzał trafił wprost w Zborowskiego. Kiedy legioniści wypracowali sobie dogodną sytuację, w bramce Polonii efektownymi przewrotkami popisał się Szydłowski. W 38. minucie Banaszczak przekazał gumę Wieczorkowi, który po indywidualnej akcji w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii w ostatniej chwili, tracąc powoli kontrolę nad krążkiem, zdołał jedną ręką zmieścić go między parkanami Zborowskiego. W tym momencie Polonia prowadziła już trzema bramkami i powrót Legii z długiej podróży wydawał się bardzo trudny. Chwilowe rozluźnienie w szeregach bytomian wykorzystał Ryszard Zdunek zdobywając po podaniu Bryana Świderskiego ładną bramkę dla Legii Warszawa. Jak się później okazało, było to honorowe trafienie Legii w tym spotkaniu. Tercję zakończyła ładna dwójkowa akcja Gawliny i Wieczorka, którą dosłownie w ostatniej chwili zatrzymał Zborowski.
Początek trzeciej tercji pozwalał mieć nadzieję, że Legia jeszcze powalczy w tym spotkaniu. Polonia ukarana za spóźnienie zmuszona była od 40. minuty grać w osłabieniu. Sygnał do ataku rozpoczął się strzałem Michała Porębskiego z ostrego kąta. Chwilę później ładnym strzałem z dystansu popisał się Tomasz Wołkowicz. Legia jednak nie zdołała wykorzystać przewagi zawodnika i kara Polonii dobiegła końca. W 44 minucie w wyniku dwójkowej akcji Mazura i Kalinowskiego padła czwarta bramka dla Bytomia. Minutę później Tomasz Wołkowicz ponownie próbował pokonać Szydłowskiego. Pierwszy strzał odbity przez Szydłowskiego trafił z powrotem do Wołkowicza, ale bramkarz Polonii obronił również i dobitkę. W odpowiedzi Puzio przekazał krążek Kukulskiemu, który mając do dyspozycji Kłaczyńskiego, zdecydował się na strzał na krótki słupek. Piąta bramka stała się faktem. Wyraźnie podcięło to skrzydła stołecznym hokeistom. Rezultat: niecelne podania, bardzo często za plecy i nie w tempo. W 52. minucie Polonia Bytom rękami Kukulskiego, dla którego była to czwarta bramka weekendu, zaliczyła szóste i ostatnie trafienie w tym spotkaniu. Trener Secemski, biorąc pod uwagę korzystny wynik, zdecydował się dać szansę gry drugiemu z bramkarzy, Dominikowi Krausowi. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Sobotnia trzecia tercja w wykonaniu stołecznych nie należała do najlepszych. Niedzielna również nie zachwyciła.
W ten weekend Legia była cieniem samej siebie. Mamy wrażenie, że, jak wspomniał trener Witoszek, zabrakło chyba serca do walki, a może kondycji. Sam trener nie jest pewny. Z drugiej strony Polonia grała mądrze w obronie i wnioskując po ilości strzałów zdecydowanie szukała swoich szans na zdobycie bramek. Na wyróżnienie w drużynie Legii zasługuje postawa duetu Wołkowicz-Maciejko oraz obu bramkarzy. W Polonii Bytom trzech zawodników znacząco w ten weekend wzbogaciło swój dorobek punktowy. Daniel Kukulski, wyraźny motor napędowy ofensywy Bytomia, zakończył weekend z czterema bramkami i jedną asystą na koncie. Bartłomiej Gawlina trafił do bramki raz, ale za to czterokrotnie wspierał w tym swoich kolegów z drużyny. Artur Wieczorek z trzema bramkami i jedną asystą również przyczynił się w znaczący sposób do obu zwycięstw bytomian. Legię czeka teraz prawie miesiąc przerwy od ligowych zmagań. Będzie to zdecydowanie czas wytężonej pracy dla sztabu szkoleniowego warszawskiej Legii.
Powiedzieli po meczu:
Lubomir Witoszek, trener Legii Warszawa: - Pierwsza tercja – trzymali zawodnicy to, co sobie ułożyliśmy. Druga tercja właściwie niepotrzebnych kar nam rozbiła kompletnie całą koncepcję, a trzecia tercja to już w ogóle z hokejem nie miała nic wspólnego z naszej strony. Właściwie jakby się nie chciało chłopakom. W ogóle nie poznaję drużyny, która była 14 dni temu w Nowym Targu. Waleczni byli chłopcy, a dzisiaj na stojąco… może brak przygotowania do sezonu. Teraz nas czeka długa przerwa. Może wyszło to, że nie mieli przygotowania fizycznego. Tak naprawdę to Bytom - zawodnicy starsi i dużo dynamiczniejsi do nas, szybsi, a nasi młodzi chłopcy stali w miejscu. Wszystko na stojących nogach, cały mecz. Debiut nowego bramkarza oceniam bardzo dobrze. Właściwie nie mogę mu ani jednej bramki przypisać. Wszystko było po kontrach 2 na 1, 2 na 0, z niedokładności gry w ataku, gdzie nie oddawaliśmy strzałów i gubiliśmy krążki w tercji ataku – z tego wychodziła jedna kontra za drugą. Teraz bardzo mocny trening. Został nam miesiąc, właściwie półtora miesiąca. Trzeba przygotować się do następnego meczu, potem znów miesięczna przerwa. Wchodzimy w cykl przygotowawczy, gdzie poprawimy kondycję i dynamikę. Z trenerami kondycyjnymi już mamy właściwie ustalone, nad czym się będzie pracowało, no i idziemy do przodu. Weszliśmy z marszu w sezon i może to jest tego efekt. Ciężko mi to tak na gorąco oceniać. Musimy to przeanalizować z dwoma trenerami i pracować z drużyną.
Andrzej Secemski, trener Polonii Bytom: - Powiem krótko, na pewno byliśmy w tym dwumeczu lepszą drużyną, mądrzejszą drużyną, która potrafiła w tych ciężkich momentach zachowywać się profesjonalnie. Cieszą mnie tak wczorajsze, jak i dzisiejsze punkty, bo tak jak mówiłem wcześniej, te cztery drużyny będą rywalizować o miejsce w rundzie zasadniczej i żeby nie trafić po prostu na dzień dobry na Podhale w play offie od 1-4, no to musimy zająć 2-3 miejsce. Taki jest cel przed drużyną na chwilę obecną. Dzisiejszy mecz ułożył się troszeczkę nerwowo. Podeszliśmy do tej pierwszej tercji – 50/50 – tak jedna, jak i druga drużyna miała swoje okazje. Tak jeden, jak i drugi bramkarz pokazali w tym meczu, że wiedzą, co to jest fach bramkarski. Później jednak z minuty na minutę nasza przewaga, taka optyczna, była coraz bardziej widoczna, gdzie wykładnikiem były te momenty hokejowe, kiedy po prostu potrafiliśmy ukłuć przeciwnika. W hokeju nie tylko siła, ale też spryt danego zawodnika w danym momencie decyduje. Takie niuanse, takie momenty są bardzo ważne i tu wydaje mi się, że moja drużyna była – niedużo, ale troszeczkę – lepsza w tych podbramkowych momentach strzeleckich.
Zbigniew Szydłowski, bramkarz Polonii Bytom: - Na pewno dzisiaj zagraliśmy, wydaje mi się, bardziej konsekwentnie z tyłu, bo wczoraj był troszkę „wesoły hokej” tak można powiedzieć, widać po wyniku. Dzisiaj pierwsza tercja była wyrównana, ale w drugiej tercji kary, no i fajnie zagraliśmy drugą i trzecią tercję. Fajnie, idziemy powolutku do przodu i sześć punktów można wpisać na konto Bytomia.
HUKS Legia Warszawa –Polonia Bytom 1:6 (0:0, 1:3, 0:3)
0:1 Kukulski (Stępień) 21:38 4/5
0:2 Owczarek (Puzio) 27:40 5/4
0:3 Wieczorek (Banaszczak) 37:17
1:3 Zdunek (Świderski, Vecher) 37:36
1:4 Kalinowski (Mazur) 43:56
1:5 Kukulski (Puzio) 45:53
1:6 Kukulski (Gawlina) 51:37
HUKS Legia Warszawa: Zborowski (Strąk) – Wąsiński P., Solon M., Wąsiński K., Wardecki, Solon R., Rostkowski, Wołkowicz, Maciejko, Pawłowski T., Młynarczyk, Szaniawski, Kosobucki, Popielarz, Grzesik, Porębski, Świderski, Zdunek, Vecher, Pawłowski M., Stępski.
Polonia Bytom: Szydłowski (od 51:37 Kraus) – Owczarek, Banaszczak, Puzio, Kukulski, Kłaczyński, Urban, Stępień, Gawlina, Bajon, Wieczorek, Mazur, Kogut, Cichoń, Kalinowski, Szymański
Kary: Legia – 12, Polonia Bytom – 6
Strzały: 24 – 62
Sędziowali: Patryk Pyrskała (s.główny), Jarosław Kosidło, Rafał Tkacz (s. liniowi)
Widzów: 293
Krótkiego wywiadu dla czytelników Hokej.net udzielił, do niedawna jeszcze reprezentujący barwy klubów PLH, bramkarz Krzysztof Zborowski.
Hokej.net: Witamy w Warszawie. Mam kilka pytań, przede wszystkim: co cię sprowadza do Warszawy?
- Najkrócej i ogólnie można powiedzieć, że dziewczyna mnie tu sprowadza. Przyjechałem za dziewczyną, za miłością. W Jastrzębiu mi się to troszkę nie poukładało w tym sezonie. Myślałem, że będzie inaczej, niestety, podziękowali mi przed samym startem ligi. W takim okresie, gdzie praktycznie wszystkie składy są już pozamykane, ciężko jest się gdziekolwiek wepchnąć na bramkę, także wylądowałem tutaj. Tutaj będę szukał swojego szczęścia.
Jak oceniasz weekend na zapleczu PLH?
- Wiadomo, ze poziom troszkę na pewno słabszy. Inny system rozgrywek, to jednak jest pierwsza liga. Warunki są, jakie są. Zawodnicy – większość można powiedzieć trenuje amatorsko, poświęca swój wolny czas, żeby przyjść i żeby grać. Poziom na pewno inny, ale zaangażowanie, chęci, wola walki… sama chęć, to, że wszyscy się tu spotykamy, każdy za darmo chce przyjść, przychodzi, trenuje – to na pewno duży plus.
- Jak oceniasz dzisiejszy mecz w swoim wykonaniu? Trener mówi, że nie może ci przypisać żadnej bramki. Zgadzasz się?
- Nie, nie, absolutnie. Dwie bramki gdzieś pod lodem, dwie bramki po krótkim słupku, także ja bym więcej bramek tutaj znalazł. Po części dlatego, że ja dopiero trzeci dzień jestem na lodzie. Nie ma troszkę tych sił, tego dystansu brakuje na pewno. Mam nadzieję, że to przyjdzie z treningami, z meczami. Co do samego meczu dzisiejszego, wczorajszego – myślę, że popełniliśmy jednak za dużo błędów w obronie, jak na walkę z doświadczoną drużyną, można powiedzieć „starymi lisami”. Grali spokojnie, grali swoje. My ile mogliśmy, tyle staraliśmy się im poprzeszkadzać, no ale niestety. Wydaje mi się, że z tyłu jeszcze mamy nad czym popracować.
- Jakie są twoje plany na przyszłość? Związane z Warszawą?
- Na pewno chciałbym tutaj zamieszkać, a co dalej – czas pokaże, zobaczymy. Staram się tutaj, że tak powiem, ogarnąć – troszkę zawodowo, troszkę hokejowo. Zobaczymy. Jestem tutaj i moja uwaga skupia się w tym momencie na Warszawie.
Komentarze