Hokej.net Logo

Stefan Csorich

Informacje
Imię
Stefan
Nazwisko
Csorich
Pseudo
Papa
Data ur.
1921-09-25 (103 lat)
Kraj, Miasto
Polska, Nowy Sącz
Obywatel
ur. PL
Funkcje
Ekipa
Wzrost
171
Waga
78
Stefan Csorich zmarł 15 lipca 2008 roku w Gdańsku. Został pochowany 19 lipca 2008 roku w Krynicy-Zdroju.



 

Hokeista od Andersa

 

    Dla mnie wszystko zaczęło się od mistrzostw świata w hokeju na lodzie, które odbyły się po raz pierwszy w Polsce, w Krynicy w 1931 roku - mówi Stefan Csorich. - Miasto otrzymało nowoczesny jak na owe czasy - stadion lodowy Miałem wówczas 10 lat i sprawa dla mnie była jasna: będę hokeistą. Po cichu marzyła mi się nawet olimpiada.

    Kolebka hokeja

    Na długo przed wybuchem wojny zimowe życie kurortu, jakim była Krynica od listopada do kwietnia upływało na nartach, saniach i łyżwach. Do szkoły i po wszelkie sprawunki dla domu jeździło się na nartach.

    - Ale mój wiek chłopięcy związany jest z hokejem. Pamiętam swój pierwszy mecz, który rozegrałem jako trzynastolatek w Krynickim Towarzystwie Hokejowym (KTH) w 1934 roku - wspomina S. Csorich. - Przed wojną w Krynicy moim idolem, mitycznym trenerem hokejowym był Andrzej Nowikow. Mój pełen treningów zawodów i sukcesów sezon 1938-39 wskazywał na to, że wielki plan - olimpiada zimowa 1940 w Tokio - może wypalić! Niestety wkrótce kij hokejowy musiałem zamienić na karabin. A nasz trener, podporucznik rezerwy Andrzej Nowikow poprowadził w ogień prawie całą drużynę hokejową. Wiem, że trener był ranny pod Przemyślem. Po powrocie, w 1946, próbowałem ustalić jego dalsze losy. Znalazłem nazwisko ppor. Nowikowa na liście oficerów zamordowanych w Katyniu. Niestety bez imienia i jednostki wojskowej.

    Powrót do kraju

    Stefan Csorich, żołnierz I Korpusu gen. Stanisława Maczka, przypłynął do Gdańska po wojennych zawieruchach w połowie października 1946 roku ze Szkocji przez Liverpool. Był to ostatni transport polskich żołnierzy pod bronią.

    - Dla mnie powrót był tym wznioślejszy że statek przybijał do brzegu od strony Westerplatte. Z pokładu wypatrywałem na półwyspie murów koszar, wartowni. Jestem góralem z Krynicy Górskiej. W 1938 roku byłem na szkolnej wycieczce w Gdyni, ale jakoś Wolne Miasto Gdańsk w programie pominięto. Rok później tkwiłem jako osiemnastolatek, gdzieś w Karpatach na granicznej placówce południowej Polski i słyszałem o Westerplatte. Walcząc w ramach Brygady Górskiej o polskość Gdańska nawet nie wiedziałem, jak to miasto wygląda - panu Stefanowi zatamuje się głos ze wzruszenia. - To był jakiś nieznany, obcy Gdańsk. Ale Gdańsk jakoś przewijał się przez całe moje życie i magicznie powracał. Tak więc kiedy wreszcie przybiliśmy do brzegu, październikowy dzień 46 roku był moim pierwszym dniem w Gdańsku. Do głowy wówczas mi nie przyszło, że w 26 lat później powrócę tu i na stałe się osiedlę, obejmując funkcję trenera hokejowej drużyny stoczniowców. Teraz jestem góralem od 28 lat mieszkającym w Gdańsku.

    W obozie Narwik

    Po powrocie ze Szkocji S. Csorich trafił do obozu Narwik, gdzieś pomiędzy Nowym Portem a Gdańskiem -Wrzeszczem, razem z czterema tysiącami wojskowych. Jakoś niepewnie winszowali sobie powrotu. Całe dnie wypełniała rejestracja i przepytywanie dokładny wywiad o rodzinie, kolejka po repatriacyjne karty z którymi mieli zgłosić się w rodzinne strony.

    - Wysyłano nas pociągiem na południe Polski - pan Stefan przymyka oczy. - Pamiętam napis na murze: "3 razy TAK". W wagonie głowa w głowę, ramię przy ramieniu, uśmiechnięci pozowaliśmy do zdjęcia. Ktoś nacisnął palcem spust, aparat pstryknął, pociąg ruszył w stronę domu. Na każdej stacji kolejarze dopytywali się o ubrania z Anglii. Wiozłem płaszcz z dobrej wełny nie na sprzedaż dla ojca.

    Po powrocie w ciągu 24 godzin Csorich musiał zameldować się na posterunku MO w Krynicy Górskiej, skąd pochodził. Okazało się, że komendant milicji to jego przyjaciel - Bolek Jerzowski. Chodzili do jednej klasy razem jeździli na nartach, grali w hokeja.

    - Bolek rozłożył szeroko ramiona i wyszeptał: Stefek, tutaj strzelają bez ostrzeżenia do takich jak ty.

    W Krynicy stan wojenny trwał jeszcze do roku 1949 grasowały bandy UPA. Mundur z naszywką kaprala podchorążego tak głęboko matka schowała do skrzyni, że go mole zjadły - wspomina Csorich. - Rok temu zmieniłem naszywkę. Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski mianował mnie podporucznikiem - pan Stefan wyjmuje z szafy nowy mundur.

    Moje olimpiady

    Po wojnie nadszedł wreszcie czas olimpiad. Przez dziesięć lat Stefan Csorich grał w polskiej reprezentacji hokeja na lodzie. Byt kapitanem drużyny narodowej i trenerem. W 1947 r. na mistrzostwach świata w Pradze, reprezentował Polskę jako groźny środkowy napastnik i został królem strzelców. Pomimo intryg politycznych (był przecież żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie) w 1948 r. znalazł się w kadrze i pojechał na pierwszą wymarzoną olimpiadę do St. Moritz.

    Polska ekipa jako jedyna nie defilowała po lodowej tafli podczas otwarcia igrzysk. Po tej strasznej wojnie nie mieliśmy jeszcze jednakowych dresów. Ja na przykład grałem w tzw. batlle dresie - krótkiej kurtce wojskowej, a spodnie mundurowe przerobiłem na narciarskie. Wyglądaliśmy jak przebierańcy. I właśnie dlatego przysięgę składaliśmy na trybunach.

    Po raz pierwszy po II wojnie światowej do igrzysk w 1952 r. w Oslo dopuszczono drużynę z Niemiec zachodnich. Norweska prasa rozpisywała się, że pewnie Polacy w meczu z Niemcami wezmą odwet za wrzesień 1939 r. A Stefan Csorich, kiedy atakował, myślał o swoim trenerze Nowikowie. Gra była zacięta, ale nie było złośliwych fauli. Choć każdy miał osobiste żale, zacisnęli szczęki i grali fair play. Mecz zakończył się remisem 4:4.

    - Ale dla nas, Polaków, na tej olimpiadzie najważniejszy byt ostatni mecz z Norwegami, który graliśmy o szóste punktowane miejsce w tabeli igrzysk. Trwała ostatnia tercja. a wynik wynosił: 3:3. Na 30 sekund przed zakończeniem meczu otrzymałem od Fredka Gansińca idealne podanie "na kij". Wziąłem głęboki oddech, zamachnąłem się z całych sił i strzeliłem najmocniej i najprecyzyjniej, jak tylko potrafiłem. W tym momencie padłem na lód ze zmęczenia i radości. Leżałem jak nieżywy wciąż niepewny czy zdobyłem bramkę na wagę olimpijskiego punktu? Upewnili mnie o tym moi koledzy z dzikim wrzaskiem rzucając się na mnie ciężarem sześciu ciał.

    W dniu wyjazdu na trzecią z kolei olimpiadę, w 1956 r. do Włoch, Csorich dowiedział się, że nie pojedzie.
- To był dla mnie cios. Zabrali mi paszport i nazwali: "tym od Andersa". UB robiło naloty. Potrafili walić w drzwi o czwartej nad ranem, szukając radiostacji i spadochroniarza, który w nocy wylądował w okolicy. Olimpiadę spędziłem w fotelu przed telewizorem. Ale nie podarowałem przez następny rok domagałem się sprawiedliwości. Komuś moje medale przeszkadzały. W 1957 w nagrodę puścili mnie na mistrzostwa świata do Moskwy.

    Trzecie pokolenie w ataku

    Obydwaj synowie pana Stefana Marian i Bogdan w młodzieńczym wieku grali w hokeja. Najpierw w drużynie Cracovii, a potem w gdańskim Stoczniowcu. Znaleźli się również w narodowej reprezentacji. Córka Krystyna jeździła na łyżwach figurowych.

    - Marian wyemigrował do Niemiec. Kiedy odwiedzam go w Bremen, udajemy się na lodowisko, by powalczyć w hokeja jak ojciec z synem. Teraz szczególnie dumny jestem z mojego wnuka. Mariana - Stefana (syna Bogdana), który został mistrzem Polski żaków w hokeju na lodzie, a później mistrzem Polski juniorów. Teraz wprawdzie na stałe przebywa w USA, ale gra w hokeja w amerykańskiej drużynie, To już trzecie hokejowe pokolenie Csorichów w ataku.

    Na odchodnym pytam, co takiego jest w hokeju, że warto mu było poświęcić życie.

    - Hokej jako sport walki ukształtował mój charakter i charaktery moich synów. Przepisy pozwalają na twardą męską grę, w której można atakować ciałem. Nazywaliśmy to "bodiczkować", od angielskiego "body checking" -atakować ciałem. Jako zawodnika, trenera i widza fascynowały mnie w hokeju szybkość, zmienność i częstotliwość akcji. Dużo się działo to pod jedną, to pod drugą bramką, bo celem był gol. Podobnie było na wojnie, bo i tam chodziło o celny strzał.

Olga Dębicka

Dziennik Bałtycki - 23 marzec 2001 r.
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe