Wybory w drafcie kluczem do sukcesu?
Dokonaliśmy analizy kadr pod kątem wyborów w drafcie tegorocznych finalistów Pucharu Stanleya, a więc "Pingwinów" z Pittsburgha oraz "Drapieżników" z Nashville. Jak się okazało oba kluby wykazały się doskonałą umiejętnością selekcji graczy, co ma realny wpływ na dobre wyniki w tym sezonie.
Jak zbudować mistrzowską drużynę, która regularnie grać będzie o Puchar Stanleya? Jest to o wiele trudniejsze niż w piłce nożnej – tam wystarczy mieć możnego sponsora, wykupić największe gwiazdy i tytuł jest praktycznie w zasięgu ręki. Inaczej rzecz ma się z NHL, gdzie przecież obowiązują limity płac tzw. „Salary cap”.Tutaj kluby muszą nieźle się nagimnastykować, by dokonać dobrych wyborów w drafcie, a jednocześnie nie przekroczyć limitu wynagrodzeń.
Obaj tegoroczni finaliści, a więc Pittsburgh Penguins oraz Nashville Predators świetnie sobie z tym poradziły, czego efektem są doskonałe wyniki. „Pingwiny” już po raz drugi z rzędu mogą zdobyć Puchar Stanleya, natomiast „Drapieżnicy” już osiągnęli w tym sezonie największy sukces w krótkiej historii swego istnienia.
Spójrzmy najpierw na klub z Nashville. Z 26 zawodników grających w play-off połowa została wybrana przez organizację z Tennessee, a w tym aż trzech z czterech podstawowych defensorów. W trakcie draftu „Drapieżnicy” dokonali wyboru takich graczy jak Roman Josi, Mattias Ekholm i Ryan Ellis. Natomiast jeden z najbardziej wartościowych graczy, a więc P.K. Subban został sprowadzony w zamian za Shea Webbera (pozyskanego w 2. rundzie draftu 2003).Co ważne ze wspomnianej 26-stki graczy tylko pięciu ściągnięto jako wolnych agentów.
Obrońcy Pucharu Stanleya korzystają aż z 10 hokeistów, których sami wybrali. Dotyczy to zwłaszcza napastników (7) oraz dwóch bramkarzy. Jeśli chodzi o obrońców – to oprócz kontuzjowanego Krisa Letanga – w składzie figuruje Olli Määttä. Cała kadra została zredukowana do 21 zawodników, w tym tylko pięciu nabyto jako wolnych graczy.
Co warte podkreślenia w pierwszych rundach draftu Pittsburgh Penguins pozyskali aż 7 graczy, natomiast ich rywale - 6. Po raz kolejny nasuwa się tylko jeden wniosek: Dobry i przemyślany wybór pozwala na stworzenie perspektywicznej drużyny.
Spójrzmy na zawodników "Pingwinów" wybranych w pierwszej rundzie. Są to: Marc-André Fleury („jedynka” 2003), Sidney Crosby (1 w 2005), Jewgienij Małkin (2 w 2004 roku) i Phil Kessel (5 - 2006, wybrany przez Boston). Także Määttä, pozyskany z numerem 22 w 2012 roku, okazał się trafionym wyborem. Również inni defensorzy zostali sprowadzeni z wysokimi numerami: Ron Hainsey nabyty przez Montreal w 2000 roku z numerem 13 oraz Ian Cole draftowany przez St. Louis Blues w 2007 roku z pozycji 18.
Natomiast jedynym „Drapieżnikiem” w pierwszej piątce draftu był Ryan Johansen, wybrany przez Columbus Blue Jackets w 2010 roku z 4. pozycji. Natomiast Kevina Fialę pozyskano w 2014 z 11. miejsca, a Colina Wilsona z „7” w 2008.
Przyglądnijmy się teraz wyboromzaczynającym się od czwartej rundy. Tutaj również Pingwiny pozyskały 7 zawodników, a „Drapieżnicy” -6. Jak wiadomo wybory w najwyższych rundach dają spore szanse na zatrudnienie utalentowanych i perspektywicznych graczy. Jednak o wielkim sukcesie można mówić, kiedy to zawodnicy z niższej „półki" rozwiną się na tyle, że mogą stanowić o obliczu zespołu.
Klub z Nashville jak się okazuje poradził sobie na tym polu znakomicie. Bramkarz Pekka Rinne wybrany został w drafcie 2004 dopiero z pozycji 258, Ekholm w 2009 z numerem 102, a Viktora Arvidssona pozyskano trzy lata temu jako numer 112. Ponadto mamy jeszcze:P. A. Parenteau (Anaheim – pozycja 264, 2001), Craig Smith (98 - 2009), Jusse Saros (99 – 2013).
„Drapieżnicy” dokonali też wyboru z 230. pozycji w 2005 roku Szweda PatricaHörnqvista, który obecnie zasila szeregi… „Pens”. 30-letni prawoskrzydłowy spędził sześć sezonów w klubie ze stanu Tennessee, nim przed trzema laty został wymieniony na Jamesa Neala.
Z kolei w barwach Pittsburgha gra tylko jeden zawodnik, wybrany z niskim numerem. Mowa tutaj o 29-letnim środkowym Nicku Bonino,pozyskanym z pozycji 173 w 2007 przez „Rekiny” z San Jose.
Jak więc widać to dobre i przemyślane wybory w drafcie mogą dać podwaliny pod zespół, który z powodzeniem będzie rywalizował o najwyższe cele w NHL. Zwłaszcza, że już 23 i 24 czerwca managerowie wszystkich klubów będą pozyskiwać nowe talenty w drafcie, który w tym roku odbędzie się w Chicago. W ciągu najbliższych kilku lat zapewne przekonamy się kto solidnie odrobił lekcje i okazał się największym wizjonerem.
Komentarze