Victor Rollin Carlsson: Będziemy walczyć o wygranie i ligi, i pucharu
Szwedzki napastnik Re-Plast Unii Oświęcim Victor Rollin Carlsson opowiada w wywiadzie o swoich pierwszych wrażeniach z gry w Polsce, oczekiwaniach na ten sezon i atmosferze, jaka panowała w klubie po niezbyt udanym początku rozgrywek PHL.
Zawodnik Unii o swoich pierwszych wrażeniach z Polski opowiedział w wywiadzie dla szwedzkiego lokalnego dziennika "Upsala Nya Tidning" z jego rodzinnej Uppsali.
Rollin Carlsson swoją ojczyznę opuścił w 2019 roku. Dwa poprzednie sezony spędził w Danii, a teraz trafił do Polski. Dlaczego?
- Chciałem spróbować czegoś nowego. Miałem już trochę dość Danii i chciałem wyjechać po nową przygodę - mówi zawodnik. - Pojawiła się ta możliwość, żeby ruszyć razem z Johanem Skinnarsem, z którym grałem w pierwszym sezonie w Danii. To było coś nowego i fajnego, żeby przyjechać do nowego kraju, nowej kultury i ligi, której nie znałem.
Początek sezonu w Oświęcimiu nie był jednak dla niego najlepszy. - Nie jestem całkiem zadowolony, bo mój atak z Johanem Skinnarsem i Teddym Da Costą zmarnował sporo okazji - mówi. - Ale myślę, że w ostatnich dwóch-trzech meczach zagraliśmy już lepiej.
Szwed przyznaje, że po niezbyt dobrym starcie rozgrywek PHL w całym klubie zrobiło się nerwowo, a on sam zaczął obawiać się zwolnienia.
- Mieliśmy dość trudny start i nie graliśmy zbyt dobrze - mówi. - Później ruszyliśmy z miejsca, ale w klubie było dosyć niespokojnie. Tutaj jest tak, że człowiek jako obcokrajowiec czuje, że zaraz może zostać zwolniony. Tak to jest, gdy się przychodzi z zagranicy. W Szwecji zwykle nie wymienia się zawodników tak często, jak gdzie indziej w Europie. Było więc pewne zagrożenie, że my, obcokrajowcy możemy odejść, jeśli nie zaczniemy wygrywać.
Rollin Carlsson po 9 meczach tego sezonu ma na koncie 5 punktów za 3 gole i 2 asysty. Unia na razie zajmuje dopiero 7. miejsce w tabeli. Szwedzki hokeista zdaje sobie jednak sprawę z tego, że klub mierzy znacznie wyżej. Sam dodaje, że presja w Unii, która od 17 lat czeka na zdobycie tytułu mistrzowskiego jest duża.
- Przed tym sezonem mierzyli w wysokie cele i zrobili dobre transfery. Wymagania są duże. Tak to jest w Europie z klubami, które są bardziej prywatnie zarządzane - mówi. - Presja z zarządu jest inna, kiedy oni inwestują pieniądze i chcą też mieć wyniki. Będziemy walczyć o wygranie i ligi, i pucharu.
Presja wynika także z oczekiwań kibiców. A ci w Oświęcimiu zrobili na szwedzkim zawodniku bardzo duże wrażenie. - Podczas meczów na trybunach jest cholernie dobra atmosfera - mówi.
W porównaniu ze swoją ojczyzną Rollin Carlsson widzi w naszym kraju hokej mniej taktyczny, a raczej bardziej "radosny". - Nie zdawałem sobie z tego sprawy, kiedy tu przychodziłem, ale jest bardzo podobny do duńskiego hokeja. Jest trochę więcej jeżdżenia w każdym kierunku niż człowiek jest do tego przyzwyczajony ze Szwecji - tłumaczy.
- Jest całkiem dobre tempo, a drużyny wymieniają między sobą dużo okazji bramkowych. Gra tu wielu dobrych zagranicznych zawodników, a jakość polskich hokeistów jest różna. Nie mają tu jakiegoś wielkiego wyboru - mówi.
Przyjazd do Polski to dla niego nie tylko nowa rzeczywistość hokejowa, ale także życie w nowym kraju. Szwed mieszka kilkaset metrów od obozu koncentracyjnego KL Auschwitz, który zdążył już zwiedzić po przeprowadzce do Polski, ale zrobił to nie po raz pierwszy w życiu.
- Byłem tam też już sześć czy osiem lat temu z rodziną - mówi. - Jeśli ktoś jest w pobliżu, to zdecydowanie powinien tam iść i zobaczyć, co tam się wydarzyło.
Przeprowadzając się do Oświęcimia miał jednak nieco inne wyobrażenie o roli, jaką w mieście odgrywa obóz. - To jest oczywiście szczególne miejsce. Ale myślałem, że w mieście mówi się o nim więcej, że wszystko kręci się wokół niego - przyznaje. - A tak nie jest. Miasto jest całkiem przytulne i większe niż się spodziewałem. Czuję się tu całkiem ok.
Komentarze