Unia lepsza od tyszan. Świetna dyspozycja Lewartowskiego (WIDEO)
Hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim od zwycięstwa rozpoczęli etap meczów sparingowych, zarazem udział w Turnieju z okazji 75-lecia oświęcimskiego klubu. Podopieczni Toma Coolena pokonali GKS Tychy 3:1.
Spotkanie poprzedziła zapowiadana prezentacja. Biało-niebiescy pojawili się na niej w nowych bluzach meczowych, ale tuż po jej zakończeniu szybko udali się do szatni i założyli starszy komplet. Miało to związek z faktem, iż tyszanie również dysponowali białym kompletem.
Mecz mógł podobać się nawet najbardziej wybrednym kibicom, bo oba zespoły postawiły na kontaktowy i ofensywny hokej. Okazji nie brakowało, ale bramkarze dobrze wywiązywali się ze swoich obowiązków.
Po pierwszych dwudziestu minutach więcej powodów do zadowolenia mieli jednak tyszanie, bo w 18. minucie udało im się otworzyć wynik spotkania. Jegor Fieofanow zagrał wzdłuż bramki do pozostawionego bez opieki Bartłomieja Pociechy. Defensor GKS-u uderzył bez przyjęcia i złapał Clarke’a Saundersa na przemieszczeniu.
– Pierwsza tercja przebiegła pod nasze dyktando. Fajnie nam się grało, prowadziliśmy grę, ale po przerwie złapaliśmy niepotrzebne wykluczenia, które nie wyszły nam na dobre – powiedział Olaf Bizacki, który pod nieobecność Michała Kotlorza pełnił obowiązki kapitana trójkolorowych.
„Lewar” show
Po zmianie stron aktywniejsi byli gospodarze, ale w 25. minucie dostali od rywali małe ostrzeżenie. Błąd w tercji ofensywnej sprawił, że Michael Cichy sprawnie wyprowadził kontrę i uderzeniem z bulika zaskoczył Clarke’a Saundersa. Gol nie został uznany, bo akcję spalił Marek Biro, który zbyt dynamicznie opuścił ławkę kar.
Podopieczni Toma Coolena mieli kilka dogodnych okazji do wyrównania, ale tyska bramka była dla nich jak zaczarowana. Dostępu do niej znakomicie strzegł Kamil Lewartowski, a po kilku jego interwencjach zawodnicy i kibice Unii aż łapali się za głowy. W 28. minucie „Lewar” na pełnym szpagacie złapał do raka uderzenie Teddy’ego Da Costy, a sześć minut później obronił kąśliwy strzał z nadgarstka Krystiana Dziubińskiego.
Chwilę później „Dziubek” poprawił celownik i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza GKS-u. Warto podkreślić, że idealnym podaniem obsłużył go Aleksandr Łoginow. Nowi zawodnicy Unii szybko zaliczyli „wkupne”.
– Cieszę się, że przygodę z oświęcimskim klubem zacząłem od bramki. Mam nadzieję, że to dopiero początek – uśmiechnął się 33-letni środkowy.
W trzeciej odsłonie oba zespoły miały swoje szanse. W 48. minucie guma po uderzeniu Daniiła Oriechina zatrzymała się na słupku, a chwilę później Clarke Saunders instynktownie wybronił strzały Olafa Bizackiego i Szymona Marca. Mateusza Gościńskiego.
Sprawny kontratak
O losach spotkania przesądziła kontra z 56. minuty. Zapoczątkował ją Johan Skinnars, który dograł do rozpędzającego się Victora Rollina Carlssona. Szwedzki środkowy wyłożył gumę Teddy’emu Da Coście, który w swoim stylu uderzył bez przyjęcia. Guma zatrzepotała w siatce i był to milowy krok Unii do zwycięstwa w tym spotkaniu.
Na 43 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry trener Krzysztof Majkowski poprosił o czas, a chwilę później poszedł o krok dalej i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonego efektu, a na dodatek przyczynił się do straty trzeciego gola. Gumę w pustej bramce ulokował Andrej Themár.
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy 3:1(0:1, 1:0, 2:0)
0:1 – Bartłomiej Pociecha – Jegor Fieofanow, Marek Biro (17:30),
1:1 – Krystian Dziubiński – Aleksandr Łoginow, Clarke Saunders (36:35, 5/4),
2:1 – Teddy Da Costa – Victor Rollin Carlsson, Johan Skinnars (55:07),
3:1 – Andrej Themár – Patryk Noworyta (59:40, do pustej bramki)
Sędziowali: Michał Baca, Szymon Urbańczyk.
Minuty karne: 2-20 (w tym 10 minut za niesportowe zachowane dla Marka Biro).
Widzów: 1400
GKS Tychy:
Komentarze