Trener GKS-u wkurzony na swoich podopiecznych. "Za co wy chłopaczki dostajecie pieniądze?"
GKS Tychy przegrał na własnym lodzie z Unią Oświęcim 2:3 po rzutach karnych. Tym wynikiem mocno zdegustowany był trener trójkolorowych Andrej Husau, który miał wiele uwag pod adresem swoich podopiecznych.
Tyszanie w całym spotkaniu byli stroną dominującą. Kreowali sobie więcej okazji strzeleckich i oddali blisko dwa razy więcej strzałów. Cóż jednak z tego, jak w oświęcimskiej bramce znakomicie prezentował się Michal Fikrt, który zanotował kilka wspaniałych interwencji. W 29. minucie dosłownie "okradł" z bramki zamykającego akcję Bartłomieja Jeziorskiego. W świetnym stylu obronił też strzały Michaela Kolarza i Bartłomieja Pociechy.
– Chciałem przeprosić naszych kibiców za postawę zawodników w dzisiejszym spotkaniu, którzy najwidoczniej nie zrozumieli, że w meczach przed własną publicznością trzeba zagrać na 150 procent, a nie na 65. Rywalom gratuluję zwycięstwa, cierpliwości i świetnej skuteczności – powiedział białoruski szkoleniowiec.
Kilka mocniejszych słów użył pod adresem napastników, a zwłaszcza obcokrajowców, którzy jego zdaniem nie dają zespołowi odpowiedniej jakości.
– Mieliśmy ogromną przewagę, ale cóż z tego. Nie da się wygrać meczu, jeśli nie potrafi się umieścić krążka w pustej bramce, wykorzystać gry w przewadze, czy oddać celnego strzału z rzutu karnego. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, to mam tu na myśli zwłaszcza naszych obcokrajowców. Za co wy chłopaczki dostajecie pieniądze? – pytał retorycznie opiekun trójkolorowych.
Sztab szkoleniowy GKS-u Tychy coraz mocniej rozgląda się za wzmocnieniami. W tej chwili priorytetem jest pozyskanie dwóch bramkostrzelnych napastników.
– Jesteśmy aktywni na rynku transferowym. Faza play-off zbliża się wielkimi krokami i nie da się ukryć, że potrzebujemy dwóch porządnych obcokrajowców. Mam tu na myśli napastników, którzy potrafią wykorzystać swoje sytuacje. U nas na przykład pan Szczechura ostatnią bramkę strzelił chyba w listopadzie (26 listopada z Naprzodem Janów - przyp. red). Tak nie może być, bo za swoją pracę otrzymuje solidne wynagrodzenie i musi ponosić odpowiedzialność również za słabą postawę – zaznaczył Andrej Husau.
Komentarze