Taki był poprzedni rok. Styczeń
Zapraszamy na subiektywne podsumowanie 2017 roku. Na początek przyjrzymy się temu, co działo się w styczniu.
Pierwszy miesiąc 2017 roku nie różnił się zbytnio od tych z poprzednich lat. Polskie kluby dokonywały ostatnich wzmocnień przed fazą play-off. Najbardziej aktywna na tym polu była Comarch Cracovia. Działacze "Pasów" po porażce w Pucharze Polski z GKS-em Tychy zdecydowali się rozwiązać umowy z Patrikiem Svitaną i Richardem Jenčíkiem.
– Mieli bardzo wysokie kontrakty, a jakość ich gry była ostatnio niezadowalająca – stwierdził na łamach "Gazety Krakowskiej" Janusz Filipiak, prezes krakowskiego klubu.
– Zagraniczni hokeiści zarabiają w Cracovii bardzo dobrze, na poziomie ligi szwedzkiej. Stwierdzam to z całą odpowiedzialnością, bo niedawno w związku z naszymi występami w Lidze Mistrzów rozmawiałem na ten temat z działaczami szwedzkiego klubu, który był naszym rywalem. Potencjał naszych obcokrajowców jest duży, ale nie było tego ostatnio widać na lodzie – stwierdził profesor Filipiak, który zamroził zespołowi 30 procent poborów. Miały one zostać wypłacone po zdobyciu mistrzostwa Polski.
Z ekipy z Siedleckiego odszedł też Michael Kolarz. Oczywiście "Pasy" dokonały też wzmocnień. W miejsce całej trójki zostali zatrudnieni doświadczony defensor Lukáš Zíb oraz dwaj napastnicy Tomáš Sýkora i Andrew McPherson.
Na korekty w składzie zdecydowali się także tyszanie. Przechwycili Michaela Kolarza, a miejsce Martina Vozdecký'ego zajął Estończyk Andrei Makrov.
„Vozdek” znalazł angaż w Polonii Bytom, podobnie jak czeski obrońca David Turoň. Andrzej Banaszczak, prezes niebiesko-czerwonych, zrezygnował z kolei z usług Maksima Kartoszkina. Rosjanin przystań znalazł w PGE Orliku Opole, do którego dołączył też Radek Meidl.
Wzmocniło się także TatrySki Podhale Nowy Targ. Do zespołu dołączył doświadczony defensor Alaksadnr Radziński, a po przerwie spowodowanej zawieszeniem za stosowanie niedozwolonych substancji wrócił Filip Wielkiewicz.
W organizmie „Kojota” wykryto THC (tetrahydrokannabinol), organiczny związek chemiczny, a zarazem główną substancję psychoaktywną. Występuje ona w wysuszonych liściach (marihuana), bądź kwiatach (haszysz) konopi. Badanie wykonano 18 marca, tuż po drugim meczu o brązowy medal z Ciarko PBS Bank STS Sanok.
Wydział Gier i Dyscypliny zdyskwalifikował Wielkiewicza na dwa lata. Sam zawodnik postanowił odwołać się od tej decyzji, a Komisja Odwoławcza po przeanalizowaniu wszystkich okoliczności skróciła karę zawieszenia do sześciu miesięcy.
– Zawodnik został potraktowany łagodnie. Ma to związek z tym, że przyznał się do stosowania substancji zakazanej, przedstawił wszelkie okoliczności i wyraził skruchę. Zresztą nasz panel dyscyplinarny orzekał już podobnie w takich sytuacjach – wyjaśnił nam Michał Rynkowski, dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Do Polskiej Hokej Ligi trafiło kilka nowych twarzy jak łotewski Kalvis Ozols (Tauron KH GKS Katowice), Słowak Martin Lenďák czy Szwed Hampus Falk.
A co działo się za granicą?
Zacznijmy od tego, że czternasty triumf w historii jednego z najstarszych hokejowych turniejów odnotowali reprezentanci Kanady. W finale hokeiści z „kraju Klonowego Liścia” ponownie pokonali HC Lugano 5:2.
Dla drużyny z Kanady był to czternasty triumf na tej imprezie, więcej zwycięstw na koncie mają tylko gospodarze - HC Davos. Trzeba jednak nadmienić, że zespół z Ameryki Północnej po raz pierwszy uczestniczył w tym turnieju dopiero w 1984 roku, ponad sześćdziesiąt lat później.
12 stycznia 2017 roku barierę 1000 punktów w NHL. 31-letni kapitan Washington Capitals dokonał tego w wygranym 5:2 meczu z Pittsburgh Penguins. Przed starciem ze zdobywcami Pucharu Stanleya Rosjanin miał na swoim koncie 999 „oczek”. Już w 35. sekundzie wpisał się na listę strzelców, otwierając tym samym wynik spotkania. Owieczkin został 84. hokeistą w historii NHL, który przekroczył tę granicę.
– Myślałem przed meczem, jak każdy tutaj, że byłoby miło osiągnąć granicę 1000 punktów w meczu domowym. To dla mnie wspaniały moment, naprawdę niezwykły – zaznaczył sam zainteresowany.
Pięć dni później Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) ogłosiła nazwiska osób, które w maju zostały wprowadzone do Galerii Sław międzynarodowego hokeja.
W grupie nominowanych znaleźli się Finowie Saku Koivu i Teemu Selänne, Niemiec Uwe Krupp, Amerykanka Angela Ruggiero i Kanadyjczyk Joe Sakic, a w grupie działaczy wyróżniony został Austriak Dieter Kalt.
W styczniu pożegnaliśmy Andrzeja Rybskiego, zawodnika Pomorzanina Toruń, Zagłębia Sosnowiec, Łódzkiego Klubu Sportowego i Boruty Zgierz. Na początku lat 80. wyjechał do Niemiec, gdzie grał dla RSC Bremerhaven, TVJ Wolfsburg i ESV Trewir.
Na mistrzostwach świata w Düsseldorfie, w 1975 roku, w meczu Polska - Związek Radziecki zdobył honorową bramkę. Biało-czerwoni przegrali wówczas 1:15. Miał 63 lata.
W wieku 98 lat zmarł Milt Schmidt, który był najstarszym żyjącym byłym hokeistą NHL. Warto zaznaczyć, że znalazł się na liście 100 największych hokeistów w historii ligi, ogłoszonej w Toronto przy okazji inauguracji obchodów stulecia NHL.
Schmidt całą swoją karierę w NHL związał z klubem Boston Bruins. W sezonach zasadniczych rozegrał 776 meczów, strzelił 229 goli i zaliczył 346 asyst. W play-offach w 86 spotkaniach zdobył 24 bramki i dołożył 25 asyst.
W 1939 i 1941 roku sięgnął z Bruins po Puchar Stanleya. Tworzył wtedy dominującą w całej lidze formację ataku z Bobbym Bauerem i Woodym Dumartem, nazwaną "Kraut Line" ze względu na niemieckie korzenie całej trójki ("Kraut" to popularne w okresie międzywojennym pejoratywne określenie Niemca). Tercet znał się od dzieciństwa, a w 1940 roku zajął pierwsze 3 miejsca w klasyfikacji punktowej NHL. Schmidt wygrał ją z 52 punktami. W czasie swoich największych sukcesów słynęli z tego, że mieszkali w jednym mieszkaniu w mieście Brookline niedaleko Bostonu.
Komentarze