Ślusarczyk: Kładziemy nacisk na grę obronną
Zapraszamy na kolejny wywiad z cyklu „Rozmowa Tygodnia”. Tym razem naszym gościem był Artur Ślusarczyk, selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 20 i dyrektor katowickiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
HOKEJ.NET: – Panie Trenerze przejął Pan kadrę U-20 30 czerwca, po niezbyt udanych Mistrzostwach Świata Dywizji IB w Kijowie, na których zajęliśmy czwarte miejsce. Gdyby w kilku słowach opisał Pan „stan posiadania”, jaki zastał Pan obejmując drużynę?
Artur Ślusarczyk, selekcjoner reprezentacji Polski U-20: – Wiek juniora zakończyli zawodnicy z rocznika 2000. Obecnie kadrę stanowią chłopcy z roczników 2001 i 2002, a w szerokiej kadrze są także najzdolniejsi gracze z rocznika 2003. Z rocznikami tymi pracowałem jako asystent trenera Tomasza Demkowicza w kadrze U-18. Płynne przejście tych zawodników do U-20 zapewniło mi komfort pracy, ponieważ przepracowałem z nimi cały poprzedni rok wraz z trenerem Demkowiczem. Byliśmy z nimi na Mistrzostwach Świata U-18 na Litwie, gdzie wywalczyliśmy awans do wyższej dywizji, więc ci wszyscy zawodnicy byli mi bardzo dobrze znani.
Jak każdy szkoleniowiec ma Pan zapewne swoją wizję i styl prowadzenia drużyny. Gdyby zechciał Pan podzielić się pomysłem na grę kadry?
– Szczegółowych pomysłów na prowadzenie zespołu wolałbym nie zdradzać, bo jest to tajemnica szatni. Ogólnie mogę powiedzieć, że w stosunku do poprzednich sezonów zmieniliśmy forechecking jeśli chodzi o atak 2-1-2, a także atak 3 na 2 czy 3 na 3. Głównie kładziemy nacisk na grę obronną. Staramy się wpoić zawodnikom, aby we własnej tercji grali agresywnie, blisko przy przeciwniku, nie dopuszczali do dobitek, kryli każdy swego.
Ale gdyby miał Pan wskazać priorytet: atak czy obrona?
– Strzelać bramki zawsze jest łatwiej. Wszyscy zapisujący się na hokej chcą być napastnikami a nie obrońcami. Nie dość, że młodzież nie garnie się do uprawiania hokeja, to coraz mniej chłopaków chce grać na obronie. To sprawia, że z roku na rok mamy coraz większy problem z obrońcami. Nie chcę powiedzieć, że są coraz słabsi. Jest ich po prostu mniej, co ogranicza trenerowi wybór. Obecnie hokej zmienił się. Nie ma już sztywnego podziału na napastników i obrońców – wszyscy atakują i wszyscy bronią.
Wielokrotnie obserwuje się, że obrońca zastępuje napastnika i odwrotnie...
– Tak, raz że jest wymienność funkcji, dwa obrońcy podążają za akcją i grając ofensywnie wspomagają atak, natomiast przy backcheckingu napastnicy wracają i wspomagają obronę.
Nie od dziś mówi się że hokej to najbardziej uniwersalna dyscyplina sportu – wszyscy atakują i wszyscy bronią. Wyjątkiem jest bramkarz...
– Bramkarz jest pozycją specyficzną i chyba najtrudniejszą, ponieważ jest sam. Kiedy napastnik popełni błąd ma obrońcę, a obrońca ma za sobą bramkarza. Natomiast bramkarz jest skazany tylko na siebie. W polu gra pięciu zawodników i nawet jeśli jeden jest w słabszej dyspozycji pozostali koledzy za niego nadrobią. Bramkarz tego komfortu nie ma.
Za kadrą U-20 kolejne zgrupowanie w Tychach. Nad czym pracowaliście najmocniej, na jakie elementy położyliście największy nacisk?
– W związku z tym, że zgrupowanie było krótkie i odbyliśmy zaledwie cztery treningi skupiliśmy się przede wszystkim na grze obronnej w pięciu na pięciu, zwłaszcza na ustawieniu pozycyjnym w strefie obrony i strefie środkowej, na forecheckingu, osłabieniach i przewagach liczebnych. Trenowaliśmy też taktykę 1-2-2 i 2-1-2 w ataku.
W nawiązaniu do dzisiejszego meczu z Zagłębiem Sosnowiec mam takie trochę nietypowe pytanie: czy dziś będzie miał Pan rozdarte serce – z jednej strony jest Pan legendą Zagłębia, z drugiej trenerem kadry?
– Nie traktuję tego meczu w ten sposób. W sporcie nie ma miejsca na sentymenty. Oczywiście chodzę na sosnowieckie lodowisko, znam doskonale zawodników i trenerów Zagłębia, z niektórymi miałem przyjemność grać. Kierownikiem drużyny jest Rafał Twardy, z którym grałem od ósmego roku życia. Kierownik techniczny Andrzej Twardy był również moim kierownikiem. Z trenerem Marcinem Kozłowskim grałem w Zagłębiu, współpracowałem również z Grzegorzem Klichem. Nie mam jednak rozdartego serca, bo nie podchodzę do tego aż tak ambicjonalnie. Oczywiście jak każdy trener chcę wygrać, ale nie jest to sprawa życia i śmierci. Wiadomo jako trener nie lubię przegrywać, jako zawodnik też nie lubiłem i to bardzo. Zrobimy wszystko, żeby zwyciężyć pomimo że jest to spotkanie towarzyskie z zaprzyjaźnioną drużyną.
Dzisiejszy sparing pierwotnie miał zostać rozegrany z Węgrami, z którymi mierzyliśmy się na mistrzostwach. Przegraliśmy 7:10, ale wynik i statystyka strzałów wskazuje, że był to wyrównany pojedynek. Ostatecznie „Madziarzy” wygrali turniej i awansowali do Dywizji IA. Czy potencjał młodych „Orłów” daje nadzieję na to, że znów zmierzymy się z Bratankami ale w wyższej dywizji? Oczywiście przy założeniu że Węgrzy się utrzymają.
– Przede wszystkim chciałbym w tym miejscu podziękować Zagłębiu Sosnowiec, że po raz kolejny zgodziło się z nami zagrać. We wrześniu też grali z nami i zawsze możemy na nich liczyć. Szkoda, że Węgrzy nie przyjechali, bo wraz z całym sztabem bardzo cieszyliśmy się na te mecze ze względów szkoleniowych. Węgrzy grają dywizję wyżej, jest to bardzo mocny przeciwnik. Szkoda tego meczu również ze względu na odwołane Mistrzostwa Świata, gdyż była to szansa na spotkanie z rywalem zza granicy, prezentującym naprawdę dobry poziom. W tej sytuacji cieszymy się z meczu z Zagłębiem, bo dzięki temu sparingowi udało się zrealizować w stu procentach plan naszego zgrupowania. Jeśli chodzi o potencjał naszej drużyny, to bardzo żałuję tych odwołanych Mistrzostw Świata, ponieważ nasz zespół to drużyna turniejowa. Jako kadra U-18 w zeszłym roku wygrała wszystkie mecze w Mistrzostwach Świata na Litwie i wywalczyła awans do wyższej dywizji. Kiedy obejmowałem tą drużynę jako kadrę U-20 nie ukrywałem, że miałem nadzieję na awans również w tej kategorii wiekowej, ponieważ wiedziałem na co stać tych chłopaków.
Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Załóżmy że pandemia ustąpi i Mistrzostwa Świata kiedyś się odbędą. Z wyższej dywizji po turnieju w Mińsku spada Słowenia. Wykona Pan telefon do trenera Re-Plast Unii Oświęcim Nik Zupančič i zasięgnie języka o mocnych i słabych stronach przeciwnika?
– Osobiście miałem zaszczyt grać jako zawodnik przeciwko trenerowi Zupančičowi. Obecnie jednak jest sporo materiałów wideo, a w naszym sztabie mamy świetnego wideo analityka Ireneusza Jarosza, tak że myślę, że przygotujemy się we własnym zakresie.
Jak generalnie wygląda współpraca z trenerami klubowymi?
– Oczywiście mam stały i bardzo dobry kontakt z trenerami klubowymi. Przed powołaniem na zgrupowanie dzwonię do szkoleniowców klubowych i pytam na kogo mogę liczyć. Współpraca na linii kadra U-20 a kluby układa się znakomicie.
Mówi się, że każdy zespół powinien mieć lidera. W którym z obecnych zawodników obecnie go pan upatruje?
– Jestem szkoleniowcem, który nie upatruje lidera w jakimś konkretnym zawodniku. Nie chcę tutaj wyróżniać nikogo, ponieważ zdaję sobie sprawę, że w drużynie są zawodnicy, którzy może nie strzelają wielu bramek, ale swoją grą bardzo dużo wnoszą do gry zespołu: bronią, asystują, pracują na rzecz zawodników, którzy zdobywają gole. Dlatego też nie chciałbym tutaj specjalnie wyróżniać nikogo z pola. Mocnym punktem naszego zespołu są bramkarze: Maciej Miarka i Marcel Kotuła. Ich gra daje nam pewność bo wiadomo, że zespół buduje się „od tyłu”, czyli przede wszystkim nie stracić bramki, a dopiero później myśleć o strzelaniu goli. Zawodnikom gra się znacznie lepiej psychicznie, kiedy wiedzą, że za plecami mają „ścianę” czyli bramkarza, na którym mogą polegać. Taki bramkarz znacząco podnosi morale drużyny.
Jednym z podstawowych zadań kadr juniorskich jest zasilanie szeregów kadry seniorów. Taką ścieżką poszli Dominik Paś czy Kamil Wałęga. Który z obecnych Pana podopiecznych ma największe szanse na debiut w kadrze trenera Kalábera?
– Myślę, że będzie to napastnik Jakub Lewandowski, który grał również w Stanach Zjednoczonych, obrońcy Karol Biłas i Tymoteusz Glazer oraz obaj wymienieni wcześniej bramkarze. Ci zawodnicy mają szansę najszybciej zadebiutować w kadrze seniorów, ale szansę ma każdy z moich podopiecznych.
Jaki jest dalszy plan pracy z kadrą? Czy znany jest już harmonogram kolejnych zgrupowań i sparingów?
– Jeżeli chodzi o sparingi sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Sparing z Węgrami się nie odbył, w grudniu mieliśmy jechać na turniej do Kijowa, który również został odwołany. W grudniu planujemy kolejne zgrupowanie. Mimo odwołanych Mistrzostw Świata chcemy realizować założony harmonogram przygotowań i przeprowadzić zgrupowania w styczniu i lutym przyszłego roku.
Rozmawiał: Ryszard Patyna
Fot. polskihokej.eu
Komentarze