Skazany za faul na lodzie. Sprawa w Sądzie Najwyższym (WIDEO)
Czy hokeiście skazanemu za brutalny faul uda się wreszcie dowieść swojej niewinności? Po ponad trzech latach od zdarzenia sprawa trafiła do Sądu Najwyższego.
Przed szwedzkim Sądem Najwyższym stanął 24-letni hokeista Jakob Lilja skazany wcześniej za faul, jakiego dopuścił się w drugoligowych derbach prowincji Skania. Występujący wówczas w drużynie Rögle Ängelholm Lilja podczas meczu z Malmö Redhawks uderzył kijem trzymanym oburącz w kark Jensa Olssona.
Władze szwedzkiego hokeja zawiesiły wówczas zawodnika na 10 meczów z zamianą 4 na karę finansową, ale później sprawą zajął się prokurator i trafiła ona przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Lilja w marcu ubiegłego roku został przez sąd rejonowy w Malmö skazany na grzywnę w wysokości 24 tysięcy koron szwedzkich, czyli wówczas ok. 10,6 tys. złotych za pobicie. Zawodnik odwołał się od wyroku, ale we wrześniu sąd apelacyjny utrzymał go w mocy. Teraz sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który w ubiegłym tygodniu przesłuchał hokeistę i w najbliższych tygodniach ma wydać ostateczny wyrok.
Lilja chciałby mieć sprawę dawno za sobą, zwłaszcza że faul miał miejsce 5 marca 2015 roku, a zatem ponad 3 lata temu. Od tego czasu zawodnik zdążył już dwukrotnie zmienić klub. W nowym sezonie będzie reprezentował barwy Djurgården Sztokholm. O to, by nie angażować wymiaru sprawiedliwości do rozstrzygania zdarzeń na lodowej tafli apelowało niemal całe szwedzkie środowisko hokejowe, łącznie ze sfaulowanym w tej sytuacji Olssonem. - On otrzymał swoją karę, tak jak powinno być w hokeju. Nie wiem po co wracać do takiego zdarzenia, skoro już obaj poszliśmy dalej w swoich karierach i zostawiliśmy tę sprawę za sobą - komentował poszkodowany.
Sprawa jednak trwa, a adwokat Lilji Mats Tornéus od początku zapowiadał, że będzie walczył o uniewinnienie swojego klienta do końca, bo nie chce zgodzić się na ustanowienie precedensu karania sportowców za wydarzenia podczas zawodów. Nie chodzi bowiem o grzywnę, która dla hokeisty czołowej ligi świata nie jest trudna do zapłacenia, a raczej o zasadę.
Obrońca zawodnika podczas rozprawy przed Sądem Najwyższym przedstawił kilkunastominutowy film z podobnymi faulami, za które hokeiści nie byli skazywani przez sąd. - Myślę, że Sąd Najwyższy przyjął nasze nowe dowody pozytywnie. Najpierw przedstawiliśmy dokładną analizę przepisów, a później pokazaliśmy film z różnymi zdarzeniami z tafli. Pokazaliśmy, że zawodnicy uprawiając ten sport zgadzają się na ból i kontuzje. Mamy nadzieję, że te nowe dowody doprowadzą do uniewinnienia mojego klienta - powiedział po rozprawie.
Sam Lilja tłumaczy, że dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jego zachowanie nie było właściwe, ale uznaje za niesprawiedliwą konieczność tłumaczenia się z niego w sądzie. - Wiem, co zrobiłem i absolutnie nie twierdzę, że to było właściwe. Ten atak nie wyglądał dobrze i dlatego zostałem za niego zawieszony - mówi. - Ale czuję, że to nie jest sprawiedliwe, że muszę stawać z tego powodu przed sądem. Nie chcę wartościować tych sytuacji, które pokazaliśmy na filmie i mówić, która jest najgorsza, ale gdyby wszystkie były tak samo oceniane, to w przyszłości coraz więcej hokeistów stawałoby przed sądem, bo pewnie podobne sytuacje będą się wciąż zdarzały.
Hokeista mówi, że w środowisku hokejowym wszyscy jednoznacznie stoją po jego stronie. - Wszyscy z którymi rozmawiałem wspierają mnie i podzielają moją opinię. Może wśród tych, którzy na co dzień nie mają do czynienia z hokejem pogląd jest inny, ale nie mogę poświęcać zbyt dużo energii na zastanawianie się co myślą ludzie - tłumaczy,
Komentarze