Šinágl: - Nasza gra nie wyglądała źle
- Lepiej byłoby gdybyśmy wygrali, ale nie ma nad czym załamywać rąk. Nasza gra nie wyglądała źle, zabrakło troszkę szczęścia - skomentował porażkę 1:2 z GKS-em Tychy Petr Šinágl, napastnik Comarch Cracovii.
Wzorem ubiegłego sezonu, także i w tym hokeiści "Pasów" nie potrafią znaleźć patentu na rywali z Tychów. Po dobrym i szybkim meczu oraz prowadzeniu 1:0 do 57. minuty, to gracze z "piwnego miasta" zeszli z lodu w glorii zwycięzców. - Do wygranej zabrakło niewiele. Graliśmy dobrze niemal przez cały mecz potem zrobiliśmy dwie głupie kary i to wykorzystał GKS. Szkoda - mówi klubowemu serwisowi zawodnik Cracovii Petr Šinágl i dodaje: - Myślę, że Tychy nie miały dużo szans na strzelenie bramek, my atakowaliśmy nawet po strzeleniu tego gola. Wpadły nam te dwie kary i to kompletnie obróciło mecz.
Czeski napastnik miał kilka doskonałych okazji do zdobycia gola. Już w 5. minucie jego uderzenie sprawiło sporo problemów tyskiemu golkiperowi Stefanowi Žigárdy'emu - Miałem trzy-cztery naprawdę dobre szanse i powinienem coś strzelić. Tak samo „Dziubek" i kilku innych naszych graczy. Nie wychodziło, świetnie bronił bramkarz. To jemu kibice z Tychów powinni być najbardziej wdzięczni - analizuje zawodnik.
Już w najbliższy piątek krakowianie wracają do własnej hali, gdzie zmierzą się z nowotarskim Podhalem. Będzie to doskonała okazja do rehabilitacji oraz dopisania do swego konta kolejnych trzech punktów. Wygrana pozwoli realnie myśleć o powrocie na fotel lidera, na którym obecnie znajduje się tyski GKS. Drużyna Comarch Cracovii ma jednak o dwa mecze rozegrane mniej od Tychów. Co zatem należy zmienić w grze krakowian?
- Musimy poprawić skuteczność. Na szczęście nie ma powodu do paniki - jest początek sezonu, dużo czasu i meczów do rozegrania. Oczywiście lepiej byłoby gdybyśmy wygrali, ale nie ma nad czym załamywać rąk. Nasza gra nie wyglądała źle, zabrakło troszkę szczęścia - podsumowuje Šinágl.
Komentarze