Šinágl: Najważniejsze, że potrafiliśmy odrobić niekorzystny wynik
- Dobrze, że tak nam się ułożyło, iż nie poddaliśmy się tylko potrafiliśmy momentalnie odrobić niekorzystny wynik. Nie złożyliśmy broni i ważne było to, że od razu po straconych golach my również strzelaliśmy - mówi napastnik Comarch Cracovii Petr Šinágl po wygranym 6:2 półfinale Pucharu Polski z Tauronem KH GKS Katowice.
Hokej.Net: Jak podsumujesz zwycięstwo w półfinale Pucharu Polski z Katowicami?
Petr Šinágl: - Od początku wiedzieliśmy, że Katowice będą atakować i stosować ostry pressing. Udało im się strzelić w pierwszej tercji dwa gole, ale za to my zdobyliśmy trzy i przechyliliśmy to spotkanie na naszą korzyść. W następnych tercjach pokazaliśmy już całkiem dobrą grę. Graliśmy dobrze w obronie i bardzo wspomagał nas Rafał Radziszewski, aw ataku wpadało nam wszystko. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z ostatecznego rezultatu 6:2.
Czyli można powiedzieć, że był to taki cios za cios?
- Dobrze, że tak nam się ułożyło, iż nie poddaliśmy się tylko potrafiliśmy momentalnie odrobić niekorzystny wynik. Nie złożyliśmy broni i ważne było to, że od razu po straconych golach my również strzelaliśmy. Najważniejszy jednak był gol zdobyty na pięć sekund przed końcem pierwszej tercji. Dodał nam on pewności siebie.
Czy ta bramka do szatni wam pomogła?
- Tak na pewno. Pozwoliło nam to uspokoić grę. Zawsze to lepiej gdy wychodzi się z szatni przy korzystnym wyniku. Katowiczanie postawili wszystko na jedną kartę, grali na trzy pary obrońców, a w skutek kontuzji pozostało im tylko pięciu defensorów. Spowodowało to, że byli zmęczeni i przez resztę meczu to my byliśmy lepszym zespołem.
Sądząc po wyniku 6:2 mieliście sporą przewagę?
- Nie, tak się tylko wydaje. Katowiczanie rzucili wszystkie siły do ataku, by zdobyć bramkę, ale to my zdobywaliśmy gole. Jesteśmy zadowoleni, gdyż przed jutrzejszym finałem udało się oszczędzić trochę sił. Wszyscy zawodnicy grali niezwykle mądrze i mam nadzieję, że taką grę pokażemy również w jutrzejszym meczu.
Czy można powiedzieć, że bramkarz przeciwnika ułatwił wam zadanie?
- O bramkarzu nie chce się wypowiadać, ale o Filipie Drzewieckim muszę powiedzieć, że to mądry zawodnik, który potrafi wyczuć sytuację i ją wykorzystać. Staramy się walczyć do końca i wygrywać pojedynki. Nie ma dla nas straconych krążków, co doskonale udowodnił „Drzewko”.
Jakie nastroje przed meczem z Tychami?
- Aby myśleć o zwycięstwie musimy lepiej zacząć ten mecz i nie pozwolić rywalowi na objęcie prowadzenia. Mam nadzieję, że uda nam się coś strzelić, dzięki czemu będziemy prowadzić grę. Teraz jednak najważniejsze jest, by odpowiednio się zregenerować i w pełni sił przystąpić do meczu.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze