Sensacja w "Stodole"
Hokeiści Polonii Bytom po pięciu porażkach z rzędu sprawili sporą sensację pokonując Comarch Cracovię 3:0. Świetną postawę w bramce zaprezentował 23-letni Tomasz Zdanowicz, który obronił wszystkie 45 strzałów rywali. Aktualni Mistrzowie Polski są w wyraźnym kryzysie i przegrali czwarte spotkanie z rzędu, spadając w tabeli na trzecie miejsce.
Do zaległego spotkania 25. kolejki ekstraligi obie drużyny przystąpiły w nie najsilniejszych zestawieniach. W zespole z Pułaskiego brakowało kontuzjowanych Sebastiana Owczarka, Kamila Filipa oraz Filipa Stoklasy. Z kolei w Cracovii urazy wykluczyły z gry Petera Novajovský'ego, Krystiana Dziubińskiego oraz Tomáša Sýkorę.
Oba zespoły w ostatnim czasie dopadł kryzys. Polonia na zwycięstwo czekała od pięciu spotkań, a po raz ostatni wygrała 1 grudnia z KH GKS Katowice, natomiast "Pasy" w lidze miały serię trzech porażek z rzędu.
Mecz rozpoczął się idealnie dla gospodarzy, którzy już w 4. minucie objęli prowadzenie. Jakub Jaworski popisał się precyzyjnym uderzeniem z bulika, pokonując strzegącego krakowskiej bramki Michaela Łubę. W 6. minucie wydawało się, że goście doprowadzili do wyrównania po tym jak Patryk Wajda uderzył spod niebieskiej, a stojący pod bramką Damian Słaboń dobił odbity przez bramkarza krążek. Sędzia początkowo uznał gola dla "Pasów" jednak dla pewności postanowił obejrzeć tę sytuację na zapisie wideo. Po krótkiej analizie okazało się, że guma jednak nie wpadła do siatki. Pomiędzy 7. a 14. minutą Cracovia po karze meczu dla Alexandra Urygi oraz wykluczeniu Davida Turoňa niemal bez przerwy grała w przewadze 5 na 4, jednak rozmontować bytomskiej defensywy jej się nie udało.
W drugiej tercji próby krakowian zmuszenia do kapitulacji Tomasza Zdanowicza nasiliły się, jednak golkiper niebiesko-czerwonych z każdą upływającą minutą czuł się w bramce coraz pewniej. Drużyna Rudolfa Roháčka nie była w stanie wykorzystać kolejnych okresów gry w przewadze, w tym nawet przez 19 sekund pięciu na trzech. Najbliżej wyrównania był w 37. minucie Bartosz Dąbkowski, który po uderzeniu z niebieskiej trafił w słupek.
Schowani za podwójną gardą bytomianie próbowali szczęścia w kontratakach oraz w momentach gry w przewadze. I taka okazja nadarzyła się w 51. minucie, gdy na ławce kar przebywało dwóch hokeistów Cracovii oraz jeden gracz Polonii. David Turoň huknął z półdystansu, a krążek po rykoszecie od jednego z obrońców gości zatrzepotał w siatce. Sensacja w Bytomiu była coraz bliższa. W 57. minucie wykluczenie zarobił autor drugiego trafienia i mistrzowie Polski znów stanęli przed szansą. Na dwie i pół minuty przed końcową syreną z bramki zjechał Łuba i przyjezdni atakowali już w sześciu. Nadzieje krakowian rozwiał jednak Tomasz Kozłowski, który na 80 sekund przed zakończeniem meczu przejął gumę, a następnie posłał ją do pustej bramki. Ogromna niespodzianka stała się faktem. Borykająca się z ogromnymi problemami Polonia po ambitnej walce pokonała niespodziewanie Cracovię 3-0. Na szczególne wyróżnienie zasłużył broniący niebiesko-czerwonej świątyni Tomasz Zdanowicz, który obronił wszystkie 45 strzałów rywali notując shutout.
TMH Polonia Bytom - Comarch Cracovia 3:0 (1:0, 0:0, 2:0)
1:0 - Jaworski Jakub - Błażej Salamon, Mateusz Danieluk (03:15)
2:0 - David Turoň - Błażej Salamon (50:43, 4/3)
3:0 - Tomasz Kozłowski - David Turoň (58:40, do pustej bramki)
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) - Grzegorz Cudek, Maciej Byczkowski (liniowi)
Minuty karne: 39 (w tym 5+20 za atak kolanem Alexander Uryga) - 12
Strzały: 33 - 45
Widzów: 150
TMH Polonia Bytom: Zdanowicz (Landsman - n/g) - Stępień, Turoň (4); Uryga (25), Kozłowski, Krzemień (2) - Cunik (2), Działo (2); Salamon, Jaworski, Danieluk - Pastryk (2), Falkenhagen; Kalinowski, Frączek, Kłaczyński (2) - Kamienieu; Dybaś, Mularczyk, Bajon.
Trener: Andrzej Secemski
Comarch Cracovia: Łuba (Radziszewski - n/g) - Zíb (2), Dąbkowski; Domogała, Šinágl (2), Kalus (2) - Rompkowski, Noworyta; Urbanowicz, Bryniczka (2), Drzewiecki (2) - Kruczek, Wajda; Da Costa, Słaboń (2), Kapica - Szurowski, Dutka; Paczkowski, Zygmunt, Sztwiertnia.
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze