Rzeszutko: Każdy mecz gramy na sto procent
GKS Tychy przegrał z Re-Plast Unią Oświęcim 3:4 po rzutach karnych. Tyszanie pozostawili po sobie dobre wrażenie, a ich gra mogła napawać optymizmem.
HOKEJ.NET: – To był niezły mecz w Waszym wykonaniu. Przez jego większą część byliście stroną dominującą, jednak czegoś zabrakło.
Jarosław Rzeszutko, środkowy GKS-u: – Od początku graliśmy bardzo dobrze, mądrze i agresywnie. W zasadzie tak to wyglądało do momentu złapania przez nas kary. Unia nie miała żadnej klarownej sytuacji. My mieliśmy kilka, ale nie udało nam się ich zamienić na gole.
Pomimo kontrolowania przebiegu gry to właśnie Unia jako pierwsza zdobyła dwie bramki.
– Unia pierwszego gola zdobyła właśnie podczas gry w tej przewadze. Potem popełniliśmy błąd i rywale wyprowadzili kontratak i prowadzili już 2:0. My jednak się nie poddaliśmy.
Po tych bramkach było widać konsekwencję w waszej grze. Nie zmieniliście systemu gry. Czy miało to wpływ na dalsze losy meczu?
– Wiedzieliśmy, że od początku graliśmy co najmniej dobrze. Nie zmienialiśmy nic i to przyniosło rezultaty, bo wyszliśmy na prowadzenie. Niestety straciliśmy gola w ostatniej sekundzie. Takie sytuacje zawsze bolą. Dziś muszę przyznać, że jestem dumny z każdego naszego zawodnika. Wierzę, że jeżeli zagramy przez resztę rozgrywek tak, jak dzisiaj, to czeka nas dobra końcówka sezonu.
W tym sezonie w rzutach karnych nie odnieśliście jeszcze zwycięstwa. Co jest powodem tej czarnej serii?
– Mówi się, że te karne to loteria, choć chyba nie do końca. Może czegoś nam w tym elemencie gry brakuje. Wierzę, że w decydujących momentach sezonu, kiedy o losach meczu decydowały rzuty karne, to karta odwróci się na naszą korzyść. Szczęście musi być przy nas.
Jakbyś ocenił debiut Krzysztofa Majkowskiego na ławce trenerskiej?
– Jestem zawodnikiem, wiec nie wypada mi oceniać pracy trenera. Myślę, że zagraliśmy dobre spotkanie pod kątem taktycznym, pokazując duży charakter i serducho. Na trudnym terenie przegrywaliśmy już dwiema bramkami, ale mimo to potrafiliśmy się podnieść.
Ostatnio kibice wyrazili niezadowolenie z Waszej postawy i mocno Wam się oberwało z trybun. Zapytam wprost: czy negatywna otoczka wokół klubie wpłynęła na Was?
– Na pewno nie jest miło, kiedy gra się w domu i dostaje się takie „czopsy” Jednak jesteśmy zawodowcami i w każdym meczu gramy na sto procent. To czy kibice będą nam bić brawo, czy na nas gwizdać, musimy przyjąć. Niemniej gramy dla GKS-u, miasta Tychy i dla kibiców. Wierzę jednak, że w następnych meczach kibice będą naszym szóstym zawodnikiem i razem osiągniemy niejeden sukces.
Rozmawiał: Mateusz Pawlik.
Komentarze