„Rozmowa Tygodnia” i lekcja cierpliwości Oskara Krawczyka
Oskar Krawczyk został wypożyczony z GKS-u Katowice do Zagłębia Sosnowiec, by grał regularniej i odbudował utraconą pewność siebie. Okazuje się, że w tym sezonie 26-letni obrońca pobiera lekcje cierpliwości nie tylko w hokejowej szatni.
HOKEJ.NET: – Kto wyszedł z inicjatywą Twojego wypożyczenia? Ty, GKS czy Zagłębie?
Oskar Krawczyk: – Poniekąd była to nasza wspólna, to znaczy moja, trenerów i dyrektora sportowego GKS-u, decyzja. Razem doszliśmy do wniosku, że lepiej bym grał więcej i regularnie, niż miał tak mało okazji do gry jak w tym sezonie, w którym właściwie jedynie trenowałem. Kluby doszły do porozumienia i do końca tego sezonu jestem wypożyczony do Zagłębia.
Pojawiły się też inne opcje niż Sosnowiec?
– Najbardziej chciałem trafić do Zagłębia, bo rozmawiałem wcześniej z trenerem Grzegorzem Klichem. Wspominał w naszej rozmowie, że drużyna potrzebuje obrońcy, a ja będę miał okazję do regularnej gry i odbudowy.
Ile tak naprawdę było tej gry w Katowicach? Jak dużo czasu spędzałeś mniej więcej na lodzie w trakcie jednego meczu?
– Jeśli chodzi o mecze ligowe, to mogło to być od trzech do sześciu minut na mecz. Dosłownie kilka zmian. Trzy, cztery wejścia na lód. Czasem się zdarzyło, że było tych zmian więcej, ale to były pojedyncze przypadki.
I to Ty zgłosiłeś chęć regularniejszej gry, czy sztab zasugerował wypożyczenie?
– Już na początku sezonu rozmawiałem o mojej sytuacji z trenerami. Później grałem coraz mniej i w pewnym momencie, po rozmowie z Rochem Bogłowskim, uznaliśmy, że jeśli chcę więcej grać i dostawać więcej minut, to lepszą opcją będzie przejście do Zagłębia.
Jaki jest GKS pod batutą Jacka Płachty? Ty spędziłeś w Katowicach pięć sezonów. W tym czasie przewinęło się przez Satelitę sporo szkoleniowców. Możemy chyba stwierdzić, że tak poukładanego hokeja GieKSa w ostatnich latach nie grała?
– Na pewno każdy mój sezon w GKS-ie był inny. Faktycznie u trenera Płachty panuje solidna dyscyplina. Trener zwraca uwagę nawet na najdrobniejsze szczegóły, które mają wpływ na całokształt. To twardy hokej, ale najważniejsze, że to hokej, który przynosi efekty, bo to widać w tabeli.
Pierwszy atak GKS-u to najlepsza linia, jaką sobie przypominasz z polskich tafli?
– Nie pamiętam tak silnego ataku jak Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut i Bartosz Fraszko. Ta trójka nie tylko doskonale rozumie się na lodzie, ale także poza nim. A co wszystkich nas powinno cieszyć, to fakt, że ta linia jest zbudowana z polskich zawodników, co może nam przynieść korzyści w reprezentacji.
Mówiłeś, że jesteś wypożyczony do końca sezonu. Czyli play-offy zamierzasz spędzić w Sosnowcu?
– Tak.
GKS ma możliwość skrócenia okresu wypożyczenia?
– Zapisy mówią, że do Katowic wrócę po zakończeniu rozgrywek Zagłębia. Jeśli więc dla nas sezon skończy się szybciej niż dla GKS-u, wtedy wracam do „Satelity”.
Twoje pierwsze wrażenia po powrocie na Stadion Zimowy. Czy ty też widzisz potencjał zespołu, miejsce drużyny w tabeli i coś ci nie gra?
– Zgadzam się. Ta drużyna mogłaby zajmować wyższą pozycję. Zagłębie ma świetnych graczy i duży potencjał, ale na podstawie moich meczów w Sosnowcu, widać, że zbyt często zdarzają się momenty, w których brakuje koncentracji. W Oświęcimiu prowadziliśmy 2:0 i graliśmy dobrą tercję, a na jej końcu przydarzył się błąd, który spowodował stratę gola. Po przerwie na lód wyszła inna drużyna, grająca mało zdyscyplinowany hokej, co sprawiło, że wróciliśmy z niczym, a chyba wszyscy się zgodzą, że mogliśmy tam zapunktować. Wcześniej obserwowałem mecze Zagłębia i ten element też był bardzo widoczny. Liga jest bardzo wyrównana, ta ekipa może wygrać z każdym i mam nadzieję, że będzie to robiła częściej.
Odżyłeś trochę po tych meczach, w których na lodzie spędziłeś więcej czasu? Czujesz, że wchodzisz na właściwe tory pod kątem fizycznym i pewności siebie, czy może potrzebujesz jeszcze kilku spotkań
– Fizycznie czuję się bardzo dobrze, bo nawet kiedy nie grałem zbyt wiele, trenowałem dodatkowo poza lodem. Ostatnie pełne mecze zagrałem w sparingach, dlatego momentami brakuje jeszcze pewności. Jednak ze spotkania na spotkanie jest coraz lepiej i myślę, że w mojej grze będzie jeszcze widać postępy.
To główny cel na kolejne miesiące?
– Chcę się odbudować, grać regularnie i czuć się pewnie na lodzie. Tego mi w ostatnich tygodniach brakowało. Poprzedni sezon rozegrałem cały, pomimo zmagań z kontuzją barku, a w tym nie grałem prawie wcale. Najważniejsze dla mnie jest to by grać jak najwięcej. No i oczywiście chciałbym częściej jeździć na zgrupowania reprezentacji.
Dużo oglądasz hokeja w wolnym czasie czy wolisz go inaczej wykorzystywać?
– Oglądam tylko polską ligę. Miesiąc temu urodziła mi się córka, więc tego czasu jest popołudniami troszkę mniej.
Gratulacje!
– Dzięki. Dlatego jeśli oglądam, to PHL.
Ostatnie pytanie miało być inne, ale teraz już muszę się dowiedzieć, czy coś zaskoczyło cię podczas pierwszego miesiąca ojcostwa?
– Wszyscy przy okazji narodzin córki życzyli mi cierpliwości i zastanawiałem się, dlaczego akurat jej. Teraz wiem, że ta cierpliwość się bardzo przydaje i dobrze jest być w nią uzbrojony.
Tu chyba dochodzimy do pewnego podobieństwa pomiędzy Twoim życiem zawodowym a prywatnym. Cierpliwość jest słowem kluczem.
– Dokładnie. Okazuje się być cechą nieodzowną. Warto się jej nauczyć.
Rozmawiał: Dominik Kania.
Komentarze