Rohtla: Musimy ciężko pracować przed play-offami
O zwycięstwie katowiczan nad JKH zadecydowała bramka zawodnika, który jeszcze w zeszłym sezonie przywdziewał bluzę z jastrzębiem na piersi. Jesse Rohtla strzałem między parkanami Patrika Nechvátala zapewnił GieKSie trzy punkty.
Przypomnijmy, że na pierwsze trafienia przyszło nam poczekać aż do trzeciej tercji. Bramki zdobyli zawodnicy, którzy dołączyli do GKS-u przed sezonem, choć już w przyszłości mieli okazję reprezentować żółto-zielono-czarne barwy. Mowa tu oczywiście o Mateuszu Zielińskim i Jesse Rohtli.
– To był ciężki mecz na styku. Po dwóch tercjach utrzymywał się wynik bezbramkowy, następnie to my strzeliliśmy pierwszego gola. Chwilę później otrzymaliśmy jednak dwa wykluczenia, po których straciliśmy bramkę. Na szczęście, udało nam się dołożyć kolejne trafienie i wygrać mecz – streszcza spotkanie Jesse Rohtla.
Rohtla w zeszłym sezonie należał do liderów jastrzębskiej drużyny, w barwach której stał się bogatszy o medale Pucharu Polski i Pucharu Wyszehradzkiego, a także o brązowy kruszec przyznany za trzecie miejsce Polskiej Hokej Ligi.
– Zawsze kiedy zdobywasz gola, jest to miłe uczucie; szczególnie, że grałem tu w zeszłym roku. Nie jest to dla mnie najłatwiejszy sezon, więc ta bramka dobrze smakowała – mówi fiński center.
Katowiczanie kończą ligowy rok pokonując lidera z Jastrzębia-Zdroju, co dobrze wróży dalszej współpracy z Andriejem Parfionowem, który w trakcie sezonu zastąpił na trenerskiej ławce Piotra Sarnika.
– Teraz mamy dwa dni wolnego. Możemy naładować nasze baterie, by przez cztery tygodnie ciężko pracować i przygotować się do najważniejszej części sezonu, czyli ostatniej rundy i fazy play-off – zdradza plany napastnik rodem z Lahti.
Ciężki czas pandemii sprawił, że wielu zawodników z zagranicy nadchodzące święta Bożego Narodzenia spędzi w Polsce. Nie inaczej jest w przypadku Rohtli.
– W tej chwili to niemożliwe, ponieważ nie ma żadnych lotów. Po drugie, tak czy siak muszę teraz pozostać w Katowicach – tłumaczy 32-latek.
Komentarze