Hokej.net Logo
MAJ
3
MAJ
7

Radziszewski: Żaden zawodnik nie może liczyć na podziękowanie od trenera Roháčka

Radziszewski: Żaden zawodnik nie może liczyć na podziękowanie od trenera Roháčka

Po blisko 20 latach kariera Rafała Radziszewskiego dobiegła końca, lecz on sam nazywa ją tylko przygodą. Przez cały jej okres śrubował bramkarskie rekordy, ale też zasłynął z niejednej kontrowersji. Zapraszamy na wywiad z jedną z najbarwniejszych postaci polskich lodowisk.


Czy długo zastanawiałeś się nad decyzją o zakończeniu kariery?


–W moim wieku na pewno przewija się więcej myśli o zakończeniu kariery, aniżeli jej kontynuacji, nie ukrywam jednak, że zamierzałem jeszcze pograć przez jeden sezon, by dociągnąć do „czterdziestki”. Niestety, nie udało się, a ja zostałem zmuszony do rezygnacji z hokeja już teraz.


Czy kryjesz w sobie żal do działaczy Zagłębia, czy jednak rozumiesz ich decyzję o odmłodzeniu składu oraz odciążeniu budżetu?


–Otrzymałem ofertę od Zagłębia, ale nie była ona dla mnie opłacalna, przede wszystkim ze względu na moje dojazdy z Krakowa, nie mam jednak do nikogo żalu. Wiadomo, że teraz nadszedł ciężki czas dla klubów utrzymujących się z miejskich dotacji. Każde miasto poniosło duże koszty związane z walką z koronawirusem, przez co sport zszedł na dalszy plan, nie inaczej jest w Sosnowcu. Stwarza to jednak szansę młodym zawodnikom, którzy mają okazją zabłysnąć w Polskiej Hokej Lidze.


Zakończyłeś karierę w miejscu, w którym wchodziłeś w świat seniorskiego hokeja. Historia zatoczyła koło?


–Pod żadnym pozorem nie określiłbym tego karierą. Karierę można zrobić za granicą, w Polsce można liczyć co najwyżej na hokejową przygodę. Miło, że skończyłem w Sosnowcu. Szkoda, że nie udało się wypracować lepszego wyniku, gdyż naszym celem była gra w fazie play-off. Niestety, w pewnym momencie odpuściliśmy zupełnie walkę z Toruniem. Nie zmienia to jednak faktu, że miło jest zakończyć grę w miejscu, w którym się ją rozpoczęło. Najpierw był u mnie Sosnowiec, następnie sezon w Nowym Targu, później nadszedł czas na przygodę w Krakowie.


Nazywasz to przygodą, a według naszych statystyk zaliczyłeś 826 spotkań na najwyższym poziomie, co jest rekordem wśród bramkarzy. Nie jesteś zbyt skromny?


–Nawet nie wiedziałem, że dzierżę ten rekord; nie śledzę statystyk. Mogło być ich więcej, mogło być też mniej, ale ja jestem zadowolony z tego dorobku.


Przylgnęła do Ciebie łatka zawodnika, którego nie imają się kontuzje. Zdradzisz nam swój sekret?


–Dzięki Bogu przez całą karierę uniknąłem poważniejszych urazów. Najpoważniejszy problem miałem z okiem, gdy wypadłem z gry na 2 — 3 tygodnie, ale można to nazwać kontuzją pozalodową. Grałem wtedy w squasha i doszło do nieszczęśliwego wypadku. Bywały też sezony, kiedy broniłem prawie we wszystkich meczach. Zdarzało mi się występować z drobnym urazem czy też chorobą, ale zdrowie dopisywało mi niemalże przez cały okres mojej gry.


fot. hokej.zaglebie.eu


Zaliczyłeś 59 spotkań z czystym kontem, co też jest ligowym rekordem. Co czułeś w końcówkach meczu, gdy nie wpuściłeś żadnej bramki i walczyłeś o shutout?


–Ta myśl na pewno pozostaje gdzieś z tyłu głowy i jest to przyjemne uczucie, gdy się uda, ale ja nie przywiązywałem nigdy żadnej wagi do liczb. Są zawodnicy, którzy zwracają na to uwagę, ale dla mnie najważniejsze było zwycięstwo. Szczerze powiedziawszy, myślałem że zaliczyłem mniej meczów na zero z tyłu, a osiągnąłem całkiem niezły wynik. Gdy wpuszczałem gola w samej końcówce, to koledzy śmiali się, że zrobiłem to celowo, by dać im szansę na nagrodę zawodnika meczu. Mówiąc poważnie, absolutnie nigdy nie wpuściłem w swojej karierze żadnej bramki intencjonalnie.


Przejdźmy do ostatniego rekordu wśród bramkarzy, a więc minut karnych, gdzie również okupujesz pierwsze miejsce. 172 minuty to dosyć mocno wyśrubowany wynik jak na golkipera. Z czego wynikała taka postawa między słupkami?


–Sędziowie się na mnie uwzięli i wlepiali te kary (śmiech). Zdarzyło się parę głupich wybryków, na które później byłem wyczulony. Nie zawsze da się jednak zapanować nad emocjami. Większość tych wykluczeń była w play-offach czy też innych meczach o dużą stawkę, w samym sezonie zasadniczym aż tyle się tego nie uzbierało. Otrzymałem trochę kar za uderzanie, ale w sytuacji, gdy napastnik zasłaniał mi pole widzenia, to starałem się go wypchnąć z pola bramkowego. Później znalazłem się pod stałą obserwacją arbitrów i byłem napominany, bym wystrzegał się takich zachowań.


Czasami jednak nie przebierałeś w środkach. Na liście Twoich przewinień znajduje się chociażby uderzanie łapaczką, czy wsadzenie kija między nogi rywala w pamiętnym meczu z Tychami.


–Tak jak mówiłem, to są emocje. Bez sentymentów dąży się do zwycięstwa za wszelką cenę. Przyznam, że były to głupie zachowania, ale perspektywa bramkarza jest często inna niż kibica na trybunach. Żałuję też niektórych głupich tekstów do sędziów, które nie były do końca kulturalne, ale przymykali oni na to oko, widząc, o jaką stawkę toczy się gra.


Jak ważnym dla bramkarza elementem jest psychika?


–Jest to pozycja, na której głowa odgrywa olbrzymie znaczenie. Przez cały mecz bramkarz ma świadomość, że jeżeli popełni błąd, to jego drużyna straci bramkę. Jest on ostatnim elementem zespołowej układanki, który może temu zapobiec. Gdy wpadnie szybko jedna i druga bramka, to można się podłamać psychicznie, wiedząc, że będzie ciężko o pozytywny wynik meczu.


fot. zaglebie.hokej.eu


Zawodnicy z pola mówią z przekąsem, że żaden bramkarz nie jest do końca normalny, skoro godzą się na łapanie krążków, które lecą z prędkością sięgającą nawet 180 km/h.


–To pozycja jak każda inna. Napastnik, który pracuje na bramkarzu i stoi na linii strzału, także jest narażony na oberwanie krążkiem. I tu mamy odpowiedź, dlaczego w Polsce mamy tak mało zawodników, którzy są dobrzy w tym elemencie – jest to po prostu niewygodne i czasami też boli. Moim zdaniem najlepszym hokeistą w tym aspekcie był Marcin Kolusz, który zdobył gros bramek dzięki temu, iż nie bał się stać w tym miejscu. Większość zawodników mimowolnie ucieka z pola bramkowego, przez co bramkarz ma ułatwione zadanie.


Na początku swojej gry w seniorskim hokeju wywołałeś nie lada sensację, gdyż grałeś z łapaczką po niestandardowej, prawej stronie. Z czego to wynikało?


–W Sosnowcu otrzymałem do wyboru dwa komplety rękawic, w tym jeden z łapaczką na prawą rękę. Podejrzewam, że gdyby każdy otrzymał taką opcję, to nie byłoby to takie rzadkie zjawisko. Gdybym nie otrzymał możliwości wyboru, to pewnie grałbym z łapaczką na lewej ręce. Później miałem problemy ze sprzętem, gdyż ciężko mi było znaleźć taki wariant w polskich sklepach, więc musiałem poszukiwać go u czeskich sprzedawców. Teraz to już nie kłopot, a młodzi bramkarze mają wybór.


Pamiętasz może, czy ktoś przed Tobą także bronił z łapaczką w prawej ręce, czy byłeś pionierem na polskich taflach?


–Przede mną był bramkarz z Bydgoszczy, Waldemar Urbański. Pamiętam, że bronił w SMS-ie Sosnowiec i pojechał nawet na Mistrzostwa Świata do lat 20. Niestety, skończył grę od razu po szkole. Teraz w lidze pojawiło się więcej bramkarzy prawostronnych.


Skąd Twój pseudonim „Dziura”? Koledzy często trafiali między parkany na treningach?


–Nawet już nie pamiętam, kto to wymyślił. Bodajże w Sosnowcu ktoś puścił takie hasło, ksywka poszła w świat i ciągnie się za mną do dzisiaj.


Wróćmy do niesławnego incydentu z kwietnia 2006 roku, który odbił się szerokim echem tuż po Mistrzostwach Świata w Tallinie, konkretnie po meczu z Austrią. Jak wspominasz tamtą sytuację?


–Moim zdaniem ktoś za bardzo to rozdmuchał, a związek miał związane ręce i musiał mnie ukarać. Ten mecz oznaczał dla nas koniec sezonu, więc pojawiło się rozluźnienie. Nie chcę się usprawiedliwiać. Było, minęło. Takie sytuacje pojawiają się po każdych mistrzostwach, tutaj to zostało źle odebrane. Otrzymałem karę finansową z klubu, ale przyjąłem to na klatę. Musiałem z tym żyć dalej, ale grałem swoje. To była dla mnie nauczka, i tyle mam do powiedzenia w tym temacie.


A co z sytuacją z 2015 roku? Czym zdenerwował Cię wtedy Włoch, że uderzyłeś go łapaczką w twarz?


–O tym właśnie mówiłem. Nasz obrońca rzucił mi przeciwnika na plecy. Ja widziałem to inaczej, patrzyłem w inną stronę. Reakcja była niepotrzebna, ale nie wiedziałem, że to nasz zawodnik zawinił w tej sytuacji. 5 minut osłabienia przy remisie było dla nas sporą komplikacją. Otrzymałem zawieszenie i musieliśmy występować ze zmiennikiem. Przeprosiłem za to całą drużynę i nic więcej nie mogłem zrobić.


fot. cracovia.pl


74 spotkania w kadrze, 10 turniejów, czy czujesz się spełniony w biało-czerwonych barwach?


–Zdecydowanie nie. Brałem udział w mistrzostwach świata, kiedy to niewiele brakowało nam do awansu. Zawsze, kiedy jechaliśmy na mistrzostwach, to kończyliśmy zazwyczaj na 2. — 3. miejscu. W końcówce mojego pobytu w kadrze wróciliśmy akurat bez medalu, ale zawsze trzymaliśmy się blisko czołówki dywizji IA. Po degradacji nie miałem już okazji zagrać w reprezentacji. Nie raz brakowało nam małego kroczku do awansu do Elity. Przykro patrzeć na naszą obecną sytuację i to, że musimy grać w dywizji IB. Mam nadzieję, że chłopcy pokażą, że są w stanie zrobić niespodziankę i powalczą o udział w igrzyskach. Liczę też, że wrócimy na należyty nam poziom.


Oceniłeś teraz dokonania drużynowe, a jak podszedłbyś do swoich występów indywidualnych? Odnoszę wrażenie, że nierzadko forma ligowa nie miała odzwierciedlenia podczas reprezentacyjnych występów. Czy po zakończeniu rozgrywek wpadałeś w mały dołek, czy to była po prostu weryfikacja poziomu naszej ligi?


–Zgodzę się po części, że to też była weryfikacja naszej ligi. Najlepszy indywidualnie turniej jaki wspominam przypadł wtedy, kiedy jechałem na turniej w 2005 roku jako drugi bramkarz, bo Tomek Jaworski był pewniakiem na „jedynkę”. Wypadł jednak z gry na 2 dni przed wyjazdem na Węgry. Broniłem wtedy w każdym meczu. Przegraliśmy mecz o awans wynikiem 2:3 z Norwegią, która od tamtej pory już nie spadła z Elity. Tym bardziej czuję żal, gdyż graliśmy naprawdę dobrze. Podczas moich występów nie odczuwałem żadnej presji, ale za każdym razem czegoś brakowało. Zawsze znajdowała się ta jedna drużyna, która była po prostu lepsza.


Jak reagowałeś na kibicowskie prowokacje po turnieju w Tallinie?


–Najbardziej obrywało mi się w Sanoku. Kibic drużyny przeciwnej zawsze chce zdeprymować i zdekoncentrować bramkarza, by się zdenerwował. Na mnie działało to mobilizująco i bardzo lubiłem grać w Sanoku. Po zakończeniu kariery otrzymałem masę wiadomości od kibiców z Sanoka, za które bardzo dziękuję. Na większości lodowisk znalazłyby się jednostki, które starały się mnie wytrącić z równowagi, ale nie traktuję tych osób poważnie.


Które spotkanie w przeciągu całej kariery najbardziej zapadło Ci w pamięć?


–Było wiele meczów, które wspominam i na pewno zostaną ze mną do końca życia. Z potyczek o tytuł mistrzowski najbardziej zapamiętam ostatnią batalię z Tychami, kiedy z rezultatu 1:3 w meczach udało nam się zwycięsko wyjść na 4:3. To było naprawdę coś niesamowitego, kiedy udało nam się na wyjeździe wybronić w potencjalnie ostatnim meczu sezonu. Wtedy było widać w szatni, że każdy uwierzył w tytuł mistrzowski. Nigdy nie przeżyłem takiej radości, jak po bramce Šinágla w dogrywce decydującego meczu.




Prawie całą karierę spędziłeś w Krakowie, ale zdarzył Ci się też roczny epizod w Podhalu. Każdy wiązał z Tobą duże oczekiwania, ale sam pobyt był krótki. Wspominasz ten etap pozytywnie czy negatywnie?


–To był naprawdę udany okres, spędzony z świetną drużyną i super zawodnikami w rewelacyjnej atmosferze. Wspominam pierwszy przyjazd do Sosnowca, kiedy w Zagłębiu była straszna bieda. Nie było widać pieniędzy, zespół istniał tylko na papierze. Do Nowego Targu wyjechałem jako młody zawodnik, nie wahałem się skorzystać z tej oferty. Zaczynałem jako drugi bramkarz, później broniłem na zmianę z Krzysztofem Zborowskim, a faza play-off należała już do mnie. Wygraliśmy Interligę, zdobyliśmy Puchar Polski, a w finale mistrzostw Polski przegraliśmy z Unią, która dysponowała silnym składem. Niewiele brakowało, a bym został na następny sezon, ale pojawiła się interesująca oferta z Krakowa. Cracovię trenował wówczas sosnowiczanin Mieczysław Nahunko, ściągnął również Damiana Słabonia i Piotrka Sarnika, z którymi się dobrze znałem. Początki były naprawdę ciężkie, było wtedy zaledwie kilkunastu zawodników, ale jakoś to funkcjonowało. W pierwszym sezonie zajęliśmy trzecie miejsce, a później było już tylko lepiej. Profesor zwiększał nakłady finansowe, a Cracovia rosła w siłę.


Jak wspominasz współpracę z Rudolfem Roháčkiem? Kiedyś go bardzo chwaliłeś, a później coś pękło.


–Potrafię odwzajemnić się okazanym mi szacunkiem. Kiedy pracujesz z kimś blisko 14 lat, to zdarzają się lepsze i gorsze momenty, a tych pierwszych było na pewno więcej. W moim ostatnim sezonie w „Pasach” przegraliśmy walkę o finał z GKS-em Katowice, który miał bardzo dobrą ekipę. Przyznam szczerze, że moje występy nie należały wtedy do najwybitniejszych. W meczu o brąz z Podhalem doszło do sytuacji, kiedy trener się do nas zupełnie nie odzywał. Po treningu wygłosił listę zawodników, którzy nie pojadą na to spotkanie. Nie siedziałem więc wtedy nawet na rezerwie, tak samo w drugim meczu. Nie walczyliśmy nawet o medal, bo trener nie wyrażał takich ambicji. Obowiązywał mnie jeszcze roczny kontrakt, a ja dostałem wypowiedzenie. Najbardziej zabolało mnie jednak to, że po tych wszystkich latach trenerowi zabrakło odwagi, by podziękować za cały okres współpracy. Później na siłę klub zorganizował jakieś pożegnanie, a on się wtedy pojawia i chce nam uścisnąć dłoń w podzięce. To chyba nie był najlepszy moment na jego obecność. Ta sytuacja nie dotyczyła tylko nas, bo nikt, kto odchodzi z Cracovii, nie może liczyć na zwykłe „dziękuję” z ust szkoleniowca.


Czyli jesteś zdania, że na pożegnanie z trenerem czas był wcześniej, aniżeli na ceremonii?


–Jak najbardziej. Nie mam żalu do nikogo, że postanowił przebudować drużynę. Przecież o to w tym wszystkim chodzi, żeby osiągać jak najlepsze wyniki. Zagraliśmy słaby sezon, mogliśmy rozstać się w przyjaźni, ale tak się nie stało. Cały pobyt w Krakowie wspominam jednakże niezwykle miło, był to czas pełen sukcesów.


7 zdobytych medali to ogromny dorobek, który z nich smakował najlepiej?


–Najlepiej wspominam pierwszy i ostatni. Zdarzały się też wariackie finały, kiedy prowadziliśmy w meczach 3:0 z Jastrzębiem, a później przegraliśmy 3 mecze, by wygrać w decydującym spotkaniu. Każde zwycięstwo smakuje niesamowicie, ale zdarzały się też porażki. Kiedy graliśmy w Nowym Targu z Podhalem byliśmy już niemalże pewni mistrzostwa, a zostaliśmy skarceni 0:4. Każda biografia ma swoje wzloty i upadki, nie inaczej było u mnie. Na pewno jednak zapamiętam każdą osobę, która tworzyła tę drużynę. To zostanie ze mną do końca życia, nie ma się co obrażać, życie toczy się teraz dalej.


W Krakowie grałeś od 2004 roku, a od tego czasu kończyliście rozgrywki częściej z medalem na szyi, niż bez niego. Przytrafiły się też medale, kiedy nikt na was nie stawiał. Czy działacze nie podchodzili zbyt gwałtownie do składu, wymieniając większość ekipy po drobnym potknięciu?


–Kiedy zdobywaliśmy złoto na 100-lecie klubu, w następnym sezonie mocno się osłabiliśmy. Wystarczy spojrzeć na Tychy, gdzie po każdym triumfie drużyna staje się jeszcze mocniejsza. Są mistrzami od 3 lat i dokonują jedynie drobnych korekt. Zdarzyło się jednak kilka razy, kiedy to mieliśmy potencjalnie gorszy skład niż GKS, a byliśmy w stanie z nimi wygrać. Teraz wszystko wskazuje na to, że mogą oni zdominować całą ligę na lata. U nas po mistrzostwie dochodziło czasem do wymiany nawet połowy składu.


Nie uważasz, że w Krakowie podejmowano zbyt duże ryzyko, dokonując tak istotnych zmian personalnych tuż przed fazą play-off?


–Moim zdaniem nie chodzi tu o finanse. Nie znam wizji zarządu, ale myślę, że trener może liczyć na spełnienie każdej zachcianki. Kwestie finansów czy premii nigdy nie były problemem, niestety po sukcesach skład był osłabiany. Najbardziej odbija się to na zawodnikach, którzy są związani z klubem przez dłuższy okres.


Osoba trenera to jedno, a co sądzisz o zachowaniu działaczy?


–Są tutaj dwie strony medalu. Danielowi Laszkiewiczowi wypowiedziano umowę na 2 tygodnie przed jej zakończeniem, mi został rok. W hokeju funkcjonuje to inaczej niż w piłce nożnej, nie możemy liczyć na wypłatę pełnej kwoty kontraktu w przypadku jej rozwiązania. W jego świetle zawodnik nie ma żadnych praw, klub może zrobić z nim wszystko. Działacze podążają w 100% za trenerem. Nie mam jednak do nich żadnych zarzutów, podziękowali mi po moim odejściu, a trener nic nie zrobił w tym kierunku.


Czy to prawda, że działacze Cracovii zawrócili Cię z drogi do Nowego Targu, gdzie miałeś już przedłużać umowę?


–Tak, to prawda, już byłem wstępny dogadany i miałem związać się z Podhalem na nowy sezon. Ale żeby dostać się do Nowego Targu, musiałem przejechać przez Kraków, gdzie spotkałem się z prezesem Adamem Ziębą. Zaproponowane warunki były dla mnie dużo korzystniejsze niż w Nowym Targu, więc postanowiłem dołączyć do „Pasów”. To była dobra decyzja, Cracovia jest jednym z najsilniejszych i najstabilniejszych finansowo klubów w lidze.


Czy swoją przyszłość dalej wiążesz z hokejem na lodzie?


–Na tę chwilę nie mogę niczego wykluczyć. Chciałbym przy nim zostać i mieć z nim ciągłą styczność. Grałem przecież przez całe życie, a teraz nadszedł czas, kiedy może mi go zabraknąć. Na ten moment nie mam ukończonych żadnych kursów, ale na pewno chciałbym podążyć w tym kierunku, chociaż jeszcze nie jest to odpowiednia chwila. Prowadzę własną firmę, co zajmuje mi sporo czasu. Zobaczymy, co czas przyniesie.


fot. zaglebie.hokej.eu


Rozmawiał: Sebastian Królicki

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • uniaosw: W końcu się w Krakowie ktoś obudził. Duet Zielętara Szopen narobi zamieszania
  • Oświęcimianin_23: Może w tym sezonie bez medalu, ale za rok/dwa, kandydat na "pudło".
  • uniaosw: Ziętara*
  • uniaosw: A Tychy szkoda gadać
  • Luque: Też myślę że Ziętara z Szopińskim mogą w perspektywie 3 lat zrobić wynik i też wypromować sobie młodych graczy na najbliższe lata
  • Beta: eme nie tylko Zacka
  • emeryt: Beto to chyba ten najbardziej spektakularny
  • Arma: Dzięki Bogu że już nie bierzemy grajków z przypadku tylko to wszystko ma ręce i nogi
  • Luque: A tak tęskniliście za Roburem i wagonem Czechosłowaków...
  • Arma: Pleciesz głupoty, nie za Czechosłowakami a za tym by od czasu do czasu kogoś testować, zbyt mało docenia się fakt szukania perełek przez kluby, zawsze sparing jest ciekawszy bo ktoś może się pokazać, a nuż zostanie na dłużej
  • emeryt: Pepiki mialy swoje 5 minut,to byl bardzo popularny kierunek,Tychy również ochoczo z nich korzystaly
  • Oświęcimianin_23: Luque, Josef Dobos z bandą czechów na pace zawsze na propsie:)
  • emeryt: Bobcek pamietamy:)
  • emeryt: gralo sporo klasowych grajków z Czechosłowacji,teraz troche inna moda i inne finanse stąd mozna czesac rynek skandynawski
  • Oświęcimianin_23: Tychy się bawiły w Kartoshkinów itd.:)
  • narut: Latvijas pirmā pretiniece - Polijas izlase🇵🇱
    🚫Aiz borta atstāts četrkārtējs Čehijas čempions
    🧐 Čehu vārtsargs Polijas pasi ieguvis mazāk kā nedēļu pirms pasaules čempionāta
    💰 20 no 25 spēlētājiem nāk no vietējās līgas, kurā ir... pārāk daudz naudas
  • narut: Latvia's first opponent is the Polish national team 🇵🇱
    🚫 The four-time champion of the Czech Republic is left behind
    🧐 The Czech goalkeeper got a Polish passport less than a week before the World Championship
    💰 20 out of 25 players come from a domestic league that has... too much money
  • narut: tak nas widzą Łotysze...
  • szop: he czyli srednio ale fakt pieniedzy tu za duzo i psuja cala sytuacje
  • PanFan1: No niby miałoby się zgadzać
  • BOBEK: tego o Tychach to nie da się czytać już transfery po staremu Ludzie a skąd mają brać grajków podeślijcie parę CV Rzeszutce tych którzy lgną do PLH i prosto do Tychów i będą robić przewagę i jedli miskę ryżu Qurwa chłopy co z wami japi,...dajcie mu CV i nam i będziecie Tyskimi Skałtami !!!!!!
  • PanFan1: "too much money" well I wouldn't go that far, we can discuss balance in spreading money among Polish first and second division, but overpaid polish league is a mitth ;)
  • BOBEK: Jastrzębi Podhale Cracovia i inni tez biorą a nikt nie marudzi jak my ( wy )
  • szop: Fan nieprawdy nie napisali :)
  • PanFan1: Narut podeślij tam moją odpowiedź proszę
  • PanFan1: Ale i ździebko przesadzili Szopie
  • szop: duze pieniadze psuja ambicje zawodnikow i tu 100 % racji
  • narut: Poszło Fanie, jak będzie jakaś odpowiedź dam znać
  • staatys: Duże pieniądze psują w ogóle. A co do najbliższego meczu:
    Łotwo nie będzie.
  • szop: oj tak masz racje :)
  • narut: Fanie - to Tomek Valtonen rozrabia....
  • narut: "Problēma, kas eksistējusi jau ļoti ilgu laiku – Polijas hokejisti nespēlē spēcīgās ārzemju līgās. Jaunajiem Polijas hokejistiem vajadzētu braukt uz ārzemēm pēc iespējas ātrāk. Polijas čempionāts spēj piedāvāt tik labas algas, ka vadošie hokejisti mājās nopelnīs vairāk nekā ārzemēs. Lai izlauztos ārzemēs, vispirms jāpiekrīt algas samazinājumam, vairākus gadus smagi jāstrādā un tikai tad jābauda augļi. Manuprāt, tieši tā ir lielākā problēma," vērtēja Tomeks.
  • narut: „Problem istnieje od bardzo dawna – polscy hokeiści nie grają w mocnych zagranicznych ligach. Młodzi polscy hokeiści powinni jak najszybciej wyjechać za granicę. Mistrzostwa Polski mogą zaoferować tak dobre pensje, że czołowi hokeiści będą zarabiać więcej w kraju, a nie za granicą, żeby przebić się za granicą, trzeba przede wszystkim zgodzić się na obniżkę wynagrodzenia, trzeba ciężko pracować przez kilka lat, a potem dopiero cieszyć się owocami i to jest moim zdaniem największy proble
  • narut: – ocenił Tomek.
  • narut: https://sportacentrs.com/hokejs/pc_2024/09052024-pirma_pretiniece_polija_kurvitis_lielakaj
  • Arma: Czekajcie, chcecie powiedzieć że kluby mające budżet jak dwa inne kluby, psują rynek bo dają stawki z kosmosu i mogą każdego przebić w lidze ? Ja w szoku
  • Luque: Gadu, gadu, a jak przypadkiem zrobimy dobry wynik to ciekawe co wtedy powiedzą Łotysze...
  • PanFan1: Nie zgadzam się kompletnie Arma, w polskim hokeju nie ma jeszcze tyle hajsu żeby ustawiać "sellery cups" jak w NHL
  • RafałKawecki: Ta analiza Veltonena niestety nie trzyma się kupy. Gdyby było tak jak on pisze to obserwowalibyśmy zalew PLH młodymi Polakami. Niczego takiego się nie obserwuje.
  • RafałKawecki: @PanFan1 w polskim hokeju salary cap (a nie cup - bo to kubek) jest potrzebny z innych powodów. Żeby obniżyć koszty funkcjonowania drużyn. W przeciwnym razie prędzej czy później wykończymy wszystkie ośrodki. Apeluję o to od lat.
  • PanFan1: ... po drugie niech mi nikt nie próbuje nawet suflować rzewnych kawałków że bez odpowiedniego zasobu szmalu, da się porządny hokej dzisiaj robić
  • PanFan1: racja nie wyłączyłem słownika
  • PanFan1: Boże broń THL od salary cap - takie jest moje póki co zdanie
  • RafałKawecki: Ale nie da się zrobić porządnego hokeja bez powszechnego hokeja. Jasne, że nie będzie on nigdy w PL tak powszechny jak soker ale z 8-9 normalnie funkcjonującymi klubami świata nie zawojujemy.
  • Luque: Żeby hokej był porządny to popatrzmy na Słowaków chociaż... 2 porządne ligi po 14 drużyn to konieczne
  • RafałKawecki: Jak byliśmy 8-9 reprezentacją świata w zamierzchłych czasach to mieliśmy 2 ligi po 10 drużyn a i tak wtedy mówiło się, że baza jest mała.
  • RafałKawecki: Ale na tym można by już coś budować.
  • RafałKawecki: Obecny system jest patologiczny bo hokeiści krajowi zarabiają krocie a szkolące ich ośrodki pakujące w to masę kasy nie mają z tego nic. Nie dziwota, że nikt nie chce szkolić bo to jest po prostu palenie pieniędzy.
  • RafałKawecki: Lepiej wziąć gotowego do produkcji Szweda czy Fina.
  • PanFan1: Dlatego w odpowiedzi na to co rzucił Nrut, napisałem że problemem naszego hokeja jest rozkład środków (wszystko w THL) a nie jego przeinwestowanie
  • szop: Fanie ale po co ma sie przebijac za granica jak tu bez przebijania sie lepszy hajs zarobi ?
  • RafałKawecki: Ale kto zarabia ten mityczny hajs ? Wymień mi jednego młodzieżowca, który się w tym sezonie wybił w THL.
  • Arma: Macie przykład Bukowskiego, jeden dobry sezon w Sanoku i Tychy dały ofertę której nie mógł odrzucić. Tak byłoby z każdym młodym wyszkolonym za pieniądze klubu, w końcu bogaty wujek przyjdzie i da mu tyle ile nie zaproponujesz, bo chce.
  • PanFan1: Rośnie liczba młodych Polaków trenujących za granicą jak myślicie dlaczego ?
  • RafałKawecki: Bo polskie szkolenie jest słabe. Ale musi być słabe bo jest ekonomicznie nieopłacalne.
  • PanFan1: jest słabe bo nikt w nie nie inwestuje, przynajmniej nie tyle ile trzeba
  • RafałKawecki: Przypuszczam, że skumulowany koszt doprowadzenia zawodnika od żaka do pierwszej drużyny to ok. 1M zł. Po czym klub młodzieżowy (opłacany przez samorząd) dostaje za niego kilkanaście tysięcy ekwiwalentu za wyszkolenie.
  • RafałKawecki: Jak to się ma spinać ?
  • PanFan1: Skupiliśmy się wyłącznie na silnym THL, to faktycznie uważam za problem
  • RafałKawecki: No i przede wszystkim jak kogoś przekonać, żeby dał jeszcze więcej kasy ?
  • PanFan1: RK prowadzę, temat dobry do potem ?
  • RafałKawecki: Przede wszystkim 90% ludzi zupełnie nie rozumie, że kto inny ponosi koszty szkolenia (samorządy) a kto inny spija śmietankę - "profesjonalne" (cudzysłów zamierzony) kluby THL.
  • Arma: Nawet jakbyś miał najlepsze szkolenie w Polsce, nie masz możliwości utrzymać grajka u siebie dłużej niż sezon bo jak raz odmówi kontraktu 3 razy większego niż to co ty mu dajesz, to w następnym sezonie zażąda tyle samo u siebie. Nikt nie zatrudni super trenera do młodych by w dniu 18 urodzin patrzeć jak się pakuje i już nie wraca
  • RafałKawecki: Arma, przeczytaj moje poprzednie zdanie. Kluby nie "utrzymują" bo kluby nie szkolą. Robią to kluby młodzieżowe (w Osw UKH), które są zupełnie odrębnymi podmiotami.
  • RafałKawecki: Ale co do trenerów zgoda. Żaden samorząd nie wyda na trenera młodzieży dużej kasy bo to jest palenie pieniędzy.
  • szop: jutro zaczyna sie turniej :)
  • hubal: Heniu Gruth już wiele razy tłumaczył jak to powinno wyglądać
    Helweci to przerabiali
  • Jamer: Już za chwile skład się powiększy… kolejny podpis staje się faktem…
  • Luque: Tychy czy Katowice napewno stać żeby utrzymać dobrego wychowanka np. Jezior gra od początku, aż szkoda że doznał tej kontuzji może by gdzieś spróbował za granicą
  • emeryt: Jamerze dobrze by bylo nowego grajka w thl ogłosić
  • Arma: W tym problem. Liga jest zbyt biedna by utrzymać wychowanka z dala od Tychów i Katowic. A nikt nie będzie szkolić by komuś dostarczać grajków
  • Luque: Ale jest też jeden minus, bo niejeden przeciętny mógłby iść do słabszego klubu się ograć ale tego nie robią bo tu mają wygodnie...
  • Luque: Arma ja myślę, że to też bardziej problem tego odstępnego, jakby było z 250-300 tyś za gracza to inaczej by to wszystko wyglądało
  • Luque: Patrzę teraz na handball i Słowaki Naszym pokazują jak się gra...
  • Jamer: Eme: Nowi chyba twardo negocjują… trzeba czekać. Na razie kolejny dobry zostaje…
  • Luque: Żeby Nasi tak wygrali ze Słowakami w hokeja, w ramach rewanżu haha ;P taki żarcik...
  • narut: słabi są, niestety ręczna nie wykorzystała swoich 5 minut za Wenty i nieco później..
  • Luque: W Fortunie dawali 21.00 na Słowaków, a na Naszych 1.01... ciekawe, ciekawe
  • narut: i weź ty człowieku zrób coś na trwale z naszym hokejem, który nigdy nie miał żadnych sukcesów w kraju w którym liczy się tylko sukces bo ten przyciągnie tylko szersze zainteresowanie i jego wszelakie następstwa...
  • Paskal79: Witam Jamer dobry....?
  • Luque: Narut jak mamy taki patriotycznych zawodników jak taki np. Zubek to co Ty chcesz...
  • Luque: takich*
  • Paskal79: Wg mnie jest dobrze.... A nawet bardzo dobrze.....
  • Paskal79: Wychodzi że Craxa kasę ma ściągnąć Kapice,Mraca,i chcą Wanckiego i kilku innych plus kilku obco pewnie z7-8 plus młodzi nie zła mieszanka
  • Paskal79: Jamer masz na myśli obco czy krajowego nie licząc tych co pisało w artykule o trenerze....:-)
  • emeryt: Krzemyk ew Beza
  • narut: Luque - Zubek to odstępstwo, chłopak się przeliczył a raczej jego rodzice, czy kto tam, mamy też takich jak Kamil Sadłocha, czy Maciaś a zresztą myślę, że nie rzecz w uczuciach, odczuciach i kwestiach tożsamościowych - nasze chłopaki są tutaj bez zarzutu..hokej został w ramach taransformy po macoszemu potraktowany wszak
  • emeryt: Pascalu przedłużenie kontraktu bedzie
  • Oświęcimianin_23: Krzemyk, solidny Polak:)
  • emeryt: Krzemyk 2025
  • Oświęcimianin_23: 2027:)
  • unista55: Krzemyk podpisał na 3 lata
  • Jamer: Ale że na 3 lata…
  • emeryt: solidny,oby zrobił choć kroczek do przodu
  • narut: jego żywot opierał się czy też zasadzał się na tym w co ta transformacja nieszczęsna celowała - destruowała.. i dlatego te wszystkie władze nie wspierały i nie myślały poważnie o hokeju ..taka jest moja teoretyka.. zaorano Śląsk jako Śląsk (z przyległościami)
  • Jamer: Brawo Łukasz…
  • Luque: Narut myślę, że tutaj mógłby być kimś, pojechałby zza ocean i wcale nie byłby na straconej pozycji... mam nadzieję, że u Nas ma drzwi pozamykane, przeliczył się to niech teraz zbiera owoce
  • Luque: Śląsk to tam jeszcze się trzyma, zaorano huty, stocznie, włókiennictwo itd. Kopalnie jeszcze są i temu zostało to co jest...
  • Paskal79: No to Panowie są i inne..... niż Beza i Krzemyk... będą ogłoszone w następnych dniach....
  • Luque: Z kopalń to zaorali zagłębie wałbrzyskie...
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe