Piotr Sarnik: Unia czekała tylko na sytuacje, które się pojawią. Grała cierpliwie
Asystent trenera Toma Coolena, Piotr Sarnik po wczorajszej przegranej Tauronu KH GKS Katowice 0:3 we własnej hali z Unią Oświęcim, wziął na siebie ciężar rozmowy z dziennikarzami. Oto co powiedział po porażce, której wynik i styl pozostawiają wiele do życzenia.
HOKEJ.NET: Jak pan skomentuje to spotkanie?
Najkrócej mówiąc, przegraliśmy mecz 0:3. Nie strzeliliśmy żadnej bramki.
To dosyć skąpa ocena spotkania, zgodzi się pan chyba z tą opinią?
Trudno ocenić mecz, w którym oddaje się 43 strzały, a przeciwnik ma ich niespełna 20, dokładnie chyba 18 i wygrywa spotkanie 3:0. Trudno taki pojedynek skomentować.
GKS ma teraz przysłowiowy nóż na gardle. Kolejna porażka oznacza zakończenie sezonu. Czy dociera do pana świadomość jak mocno zbliżyliście się do przepaści?
Play-off gra się do czterech zwycięstw. Na razie jedna drużyna wygrała trzy mecze, a druga dwa. Podkreślam, że seria kończy się dopiero przy czterech zwycięstwach.
Jak pan oceni grę rywala w tym spotkaniu?
Trzeba pochwalić drużynę z Oświęcimia za waleczność i nieustępliwość. W play-offach te cechy są moim zdaniem najważniejsze. Dodałbym do tego jeszcze wiarę w swoje umiejętności. Tak samo ważne jest poświęcenie. Unia zrobiła to dzisiaj po raz trzeci. W ich drużynie nikt się nie oszczędzał. Zostawili całe serce na lodzie. Poza tym zagrali mądrze, bo czekali tylko na sytuacje, które się pojawią. Wiedzieli dobrze, że nie będzie ich dużo. Grali cierpliwie. Kiedy było trzeba to nas kontrowali. Generalnie z takim przeciwnikiem gra się trudno.
Czy jako sztab szkoleniowy macie jakiś plan na to, co zrobić do sobotniego meczu w Oświęcimiu, aby GKS zaczął grać hokej, do którego przyzwyczaił kibiców, a przede wszystkim, aby znów strzelał bramki?
Tak naprawdę został już tylko jeden dzień treningowy. W zasadzie popracować to można jedynie nad aspektem mentalnym zespołu. Z drugiej strony patrząc, przecież GKS udowodnił to całym sezonem, że umie strzelać, więc problem nie leży w technice. Wiadomo, że zawodnikom towarzyszy stres przy play-offach. Jedni reagują na to bardziej drastycznie, inni lepiej opanowują nerwy. To właśnie się obecnie dzieje, Przy rywalizacji postsezonowej widać dopiero prawdziwą klasę zawodnika, gdzie nie tylko decydują umiejętności, ale również siła wewnętrzna oraz przygotowanie mentalne.
Rozmawiali: Dawid Antczak, Sebastian Taborek (Gieksa.pl)
Komentarze