Patrzą w przyszłość
– Bez olbrzymiego wsparcia i dobrej woli ze strony Ministerstwa Sportu i Turystyki i Polskiego Komitetu Olimpijskiego mielibyśmy problem, żeby to szkolenie wyglądało w sposób właściwy – wyjaśnia Adam Fras, dyrektor sportowy PZHL.
Co jest teraz, u progu sezonu, najważniejsze w pracy dyrektora sportowego związku?
–Najwięcej czasu zajmują sprawy bieżące. To one najbardziej absorbują. W związku z pewnym naszym opóźnieniem musimy zorganizować w krótkim czasie wszystkie rzeczy związane ze zgrupowaniami kadr seniorskich, juniorskich, kobiecych. Tym niemniej myślimy też o przyszłości. Obecne działania mają jednocześnie wskazać nam kierunki na przyszłość. Bo trudno w tej sytuacji polskiego hokeja myśleć wyłącznie o sprawach bieżących. Ważne jest to, co chcemy zrobić, zbudować”.
W ostatnich miesiącach więcej mówi się i pisze o finansach związku, a mniej o stronie sportowej. Te kwestie maja wpływ na funkcjonowanie federacji?
–Oczywiście. Bez olbrzymiego wsparcia i dobrej woli ze strony Ministerstwa Sportu i Turystyki i Polskiego Komitetu Olimpijskiego mielibyśmy problem, żeby to szkolenie wyglądało w sposób właściwy. Należą się im wielkie słowa podziękowania. Mimo naszych problemów to finansowanie nie zostało zatrzymane, a jedynie sposób zmieniono. Kwestia zobowiązań związku wobec dostarczycieli usług na pewno odbija się na naszych codziennych sprawach, współpracy. Nie da się od tego odciąć. Udaje się nam w miarę bezboleśnie zachować ciągłość szkolenia reprezentacji. Formuła przekazywania finansowania poprzez Śląski Związek Hokeja na Lodzie i PKOl powoduje, że odpowiednie środki są zabezpieczone.
Miał Pan obawy obejmując stanowisko szefa szkolenia w PZHL?
–Obawy są, ale jest też grupa ludzi, której zależy, żeby mimo trudnej sytuacji nie poddawać się i iść do przodu. Jednocześnie, może to dobry moment na przeprowadzenie pewnych zmian. Jeśli chodzi o szkolenie – na pewno.
Kadra seniorów ma nowego selekcjonera, Fina polskiego pochodzenia Tomasza Valtonena. Jakie nadzieje z nim wiążecie?
–Chcemy maksymalnie wykorzystać jego wiedzę i doświadczenie. Chodzi też o to, żeby nie było takiej akcyjności, jak w ostatnich latach, kiedy trener przyjeżdżał do Polski kilka razy w roku. To był bardziej zabieg marketingowy. Valtonen przychodzi z zupełnie innego świata hokejowego. Przecież Finlandia może być dla nas wzorem. Zależy nam, by przekazał swoje bogate doświadczenie, mimo naszych bolączek. Dodatkowym atutem jest jego polskie pochodzenie, korzenie. To się widzi i czuje. Trener świetnie mówi po polsku. Nie jest jakimś najemnikiem, który myśli wyłącznie o pieniądzach. On się utożsamia z naszym krajem. Chcielibyśmy, by pracował z kadrą przez wiele lat. Zdajemy sobie sprawę z tego że spadek do Dywizji IB nie wygląda dobrze w odbiorze zewnętrznym. Poprzedni selekcjoner był świetnym trenerem, z nazwiskiem, osiągnięciami, jednak niewiele wiedział o naszych realiach. Zaangażowane zostały niemałe środki, a jaki był efekt – wszyscy widzieliśmy.
Komentarze