Pasiut o wirusie w ekipie Podhala. "To była sprawna zagrywka trenera"
GKS Katowice w pełni wykorzystał atut własnego lodu i dwukrotnie pokonał na własnej tafli Podhale Nowy Targ. Oba spotkania podsumował Grzegorz Pasiut, który odniósł się też do wirusa grypy jelitowej w ekipie „Szarotek”.
– Widzieliście skład Podhala w obu meczach? Skompletowali cztery piątki, więc było to sprawne zagranie trenera Barskiego, który chciał zmącić atmosferę w naszej szatni i aby związek zainteresował się tą sprawą. Bardzo mnie to rozśmieszyło – nie ukrywał Grzegorz Pasiut.
– Proszę mi wierzyć, że nie wyglądali jak zespół, który przechodził przez poważne problemy zdrowotne. Dorównywali nam i nawiązywali walkę. Pic na wodę, fotomontaż – dodał.
GieKSa wygrała dwa spotkania po dogrywce. Najpierw triumfowała 3:2, a później 4:3.
– Może te mecze kosztowały nas trochę więcej sił niż te w Nowym Targu, głównie przez ten dodatkowy czas gry, ale poziom trudności był taki sam. Liczy się to, że wygraliśmy oba mecze i że morale zespołu poszło do góry – zaznaczył 32-letni środkowy, który w tych spotkaniach zaliczył po punkcie za asystę.
Teraz rywalizacja wraca do Nowego Targu. Jakiego meczu katowiczanie spodziewają się w niedzielę?
– Na pewno nie innego niż te cztery pierwsze – zwrócił uwagę Grzegorz Pasiut.
– Cóż, czeka nas wyrównany bój, w którym jedna bramka zdecyduje o zwycięstwie. To będzie bitwa od pierwszej do ostatniej minuty. Podejdziemy do tego spotkania tak samo, jak do innych meczów w tej serii – zakończył.
Komentarze