Okiem Kojota: Dlaczego liga nienawidzi "Fryzjera"?
Zielone tło, jeden dobry operator i jeden dobry montażysta – dokładnie tyle trzeba, by zrobić kilkusekundowy spot dla każdego hokeisty w drużynie. Daje to materiał na wszystkie social media, łącznie z tak zaniedbaną przez polskie kluby platformą „X” (choć trzeba tu ponownie wyróżnić KH Energę Toruń, który to klub dba o wszystkie możliwe serwisy). Gdyby polski hokej stosował te proste, a jakże efektowne zabiegi, to na stronie STS Sanok zobaczylibyśmy Marka Strzyżowskiego, który wgryza się w kawał surowego mięsa. Efekt murowany. Mam jednak wrażenie, że liga traktuje ten powrót jak próbę przegryzienia jej tętnicy. Za co THL nienawidzi „Fryzjera”?
W Sanoku nakręcono trailer „Nie zadzieraj z Fryzjerem 2”
Strzyżowski trenował z pierwszą ekipą z Sanoka już od jakiegoś czasu, ale jego powrót do rozgrywek ogłoszono całkiem niedawno. Jeśli ktoś spodziewał się nudnego hokejowego sequela, w którym niegdyś niepokorny zawodnik wraca teraz, by dostać rozgrzeszenie i dać przykład lokalnemu kółku różańcowemu, to srogo się zawiódł.
W swoim powrocie po dwóch latach przerwy od zawodowego hokeja, Marek grał ciałem, strzelał i ganiał po całym lodowisku. W końcu jednak obudziła się w nim dawna bestia, która tylko czekała na odpowiedni moment. Po bodiczku ze strony Rileya Stadela, Marek, wstał, spojrzał na rywala po czym rzucił się na niego z pięściami. Okładał go nie bacząc na to, że zawodnik przyjął pozycję embrionalną i nie wykazuje żadnej ochoty na wymianę ciosów.
Do akcji wkraczają sędziowie, którzy próbuję odciągnąć wściekłego Strzyżowskiego od swojego oprawcy. Można było odnieść wrażenie, że krewki sanoczanin za chwilę także arbitrów poczęstuje prawym prostym, ale ten zwyczajnie krzyczał na nich, by pozwolili mu zmierzyć się z innym zawodnikiem Zagłębia, który być może miał ochotę pomścić obitego kolegę.
Jeśli spodziewałeś się innego obrotu spraw tego wieczoru, to ewidentnie mylisz Strzyżowskiego z Adamem Sandlerem (Nie zadzieraj z fryzjerem).
Kara za grę w hokeja?
Drużyna z Sanoka dostała potworne baty w tym spotkaniu (wyłączając te fizyczne) przegrywając 2:8. Bohater artykułu był jednym z aktywniejszych i lepszych zawodników na lodzie, co swoją drogą wiele mówi o tej ekipie. Strzyżowski grał ciałem, strzelał (między innymi rzut karny), prędkością nie odstawał od kolegów. Nie zmienia to faktu, że teoretycznie najlepsi zawodnicy drużyny są koszmarnie wolni, a bramkarz zdaje się nie spełniać oczekiwań nawet na poziomie THL.
Kibice są wściekli, bo drużyna nie tylko nie wygrywa, ale przyzwyczaja ich do regularnych batów. Można by było podać sobie ręce z kibicami Podhala gdyby nie fakt, że w Nowym Targu wydają na te cięgi najcięższe pieniądze od lat.
Powróćmy jednak do napastnika drugiej formacji ataku Sanoka. Kibice naturalnie podzielili się po zagraniu Strzyżowskiego. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że mierzący 176 cm „Fryzjer” zwyczajnie zagrał w hokeja. Po tym, jak rywal wparował w niego z całą mocą wysyłając go na chwilę w powietrzny rejs, ten wkurzył się i postanowił go za to ukarać. Zawodnik, który wjeżdża w rywala z pełną parą i nie hamuje się nawet na moment musi być gotowy na akcję odwetową ze strony kogoś z drużyny przeciwnej. Dlaczego więc zagranie tak szokuje wszystkich kibiców polskiej ligi? Bo dawno nie oglądali hokeja? Z pewnością nie takiego, jak trzeba.
Będzie jakieś show?
W Sanoku miało miejsce dobre show, choć wiadomo, że zwycięstwo dodało by nieco więcej pozytywnego wydźwięku. Wspomniałem na początku o kamerze i zielonym tle, bo powrót takiego zawodnika, jak Strzyżowski można by ogłosić z pompą. Można zapowiedzieć show, zapowiedzieć krew, pot i łzy, można nakręcić szelmowski uśmieszek krewekiego zawodnika i obwieścić hokejowej gawiedzi, że szeryf powrócił do miasta. Po co jednak to robić, jeśli nienawidzi się takiego zawodnika?
Strzyżowski otrzymuje karę meczu minut kar, zostaje wyrzucony z lodowiska, a następnie dostaje trzy mecze zawieszenia. Sprawiedliwości stało się zadość. Kilka tygodni wcześniej Patryk Kogut stoczył świetny pojedynek na pięści z Alexandrem Monteleone, za który również otrzymał dyskwalifikację w kolejnym spotkaniu. Panowie zostali ukarani za nieodzowny element hokeja na lodzie, sędziowie chcą być bardziej postępowi od postępu i wlepiają kary i wykluczenia, jak straż miejska mandaty staruszkom za próbę dorobienia przy sprzedaży własnych wyrobów na ulicy. O co więc moja pretensja?
Operacja się udała. Pacjent zmarł
W kontekście bójki Koguta pisałem już kiedyś to, co chcę napisać teraz. Strzyżowski wylatuje na trzy spotkania, ale liga chwali się jego bójką i zamieszaniem przez niego wywołanym na swoich mediach społecznościowych. Oczywiście, robi to w swoim kartoflanym stylu podpisując przepychanki zawodników bez rzucania rękawic jako „pojedynek bokserski”, a wideo samego Strzyżowskiego jako „Marek Strzyżowski w formie”. W jaki sposób ma to cokolwiek powiedzieć komuś niezwiązanemu z hokejem? W jaki sposób ma to wypozycjonować ostre starcie na lodowisku w Internecie tak, by zobaczył to ktokolwiek inny? To już pozostawię słynnej hokejowej myśli marketingowej w naszym pięknym kraju.
Po co jednak reklamować się czymś, za co planuje się zawodników usadzić na kilka spotkań? Po co cieszyć się w sieci czymś, co tak naprawdę się potępia? Liga próbuje wytępić takich zawodników od bardzo dawna, a jednak chwali się każdym ostrzejszym zagraniem wkurzonych hokeistów. Oczywiście, że należy chwalić się tym, że ta dyscyplina jest tak twarda.
W jednym ze swoich podcastów, Joe Rogan nie umiał wyjść z podziwu nad jedyną dyscypliną zespołową, w której zawodnicy mogą rozpędzić się do granic możliwości i wjechać w siebie nawzajem, a potem rzucić rękawice i tłuc się na gołe pięści. Tak, to jedyny taki sport (ok, jest jeszcze lacrosse, gdzie zawodnicy naśladują nawet w butach bójki tak, jak gdyby odbywały się na lodowisku). Trzeba się tym chwalić, ale karanie za to jednocześnie jest hipokryzją, która mnie przerasta.
Strzyżowski to najbardziej wyrazista „ofiara systemu”, ale odnoszę wrażenie, że liga nienawidzi każdego, kto gra w hokeja trochę bardziej niż na 50 procent.
Komentarze
Lista komentarzy
emeryt
pan kojot specjalista od wszystkiego...drogi panie ,leżącego sie nie bije/okłada po ry.ju jak to zrobil pański bohater
Ixat
W kwestiach PZHL pełna zgoda. Mając na uwadze co robią w socjal mediach, a co w kwestiach dyscyplinarnych sugeruję by zmienili nazwę na Polski Związek Hipokryzji na Lodzie.
Natomiast sam Fryzjer w mojej ocenie jednak trochę przesadził - o ile sama zrealizowana chęć obicia dzioba Stadelowi jest zrozumiała tak napierdalanie zawodnika który klęczy i nie chce walczyć jest raczej niezgodne z przyjętym "bójkowym obyczajem". Oczywiście, można wrócić do akcji jak w "Youngbloodzie" ale to już nie te czasy... Tu powinni wkroczyć szybciej sędziowie ale wg. relacji raczej słabo panowali nad meczem.
Szacunek dla Marka, że wstał po takim ataku i ruszył do boju a nie leżał jak jakiś skórokop. Serca nie można mu odmówić tylko kontroli trochę brak.
Arma
To zależy czego się szuka w dyscyplinie. Ja idąc na mecz np. Unii i Katowic oczekuję że zobaczę hokej na najwyższym poziomie. Piękne bramki, pressing, facetów którzy będą dawać z siebie wszystko by wygrać. Nie idę na mecz bo może akurat któryś zawodnik rozwali łeb drugiemu a jak się tak nie stanie to czuje zawód.
Ja wiem że to była świetna era rzeźników którzy nie punktowali, nie grali, byli słabi ale mieli silę i grali na potencjalną bójkę ale to nie wróci.
szop
nie przesadzil szkoda tylko ze musial zrobic to sam a koledzy z druzyny stali tak sie gra na calym swiecie tylko nie w polskiej super THL te mecze sa jak balet..... wspomne tu Kellego Czuy'a to byla gracz ktory gwarantowal emocje
mario.kornik1971
Jestem za, jednak bił leżącego i nie ma to tamto także tego...
fruwaj
Fryzjer od zawsze miał nierówno pod sufitem i tak mu zostało...
Wujek43
Ja rozumiem że ten portal jest z Sanoka , ale bez przesady …. Adwokaci się znaleźli , jesteście tak „obiektywni” że w oczy szczypie . Ma zryty beret to niech jedzie ogórki zbierać w tej Danii…Sanok ma młodych - Karnas , Niemczyk , Stabryła na nich stawiać a nie na dziadków bez głowy ….
swojak
Autor na plus Strzyżowskiego zalicza, że "jeździł, strzelał". No to faktycznie się wyróżniał. Bo reszta tylko piruety kręciła i podwójne axle skakała. Jeżeli chciał jeszcze bardziej błysnąć to w sklepach pojawił się już świąteczny brokat. Nie oglądałem całego meczu ale ze skrótów można odnieść wrażenie, że od pewnego momentu zawodnicy Sanoka zamiast polować na bramki polowali na przeciwników. Ja rozumiem, że frustracja, że nerwy bo dostają wpier...l w każdym meczu ale albo trzymajmy sie jakichś zasad albo zmieńmy dyscyplinę.
Vincent Vega
Drogi Panie Michale. Pisanie, że wszyscy kibice hokeja dawno nie oglądali hokeja "takiego jak trzeba" kwalifikuje Pana do przerzucenia się na rynek MMA, chociaż widzę też zadatki na świetnego marketingowca...proszę spróbować swoich sił. Branża poszukuje ;) A wracając do tematu. Marek Strzyżowski to bez wątpienia wyrazista postać ale próby pokazania go w dobrym świetle to zwykłe naciąganie rzeczywistości. Jemu po prostu odcina styki w takich sytuacjach i przestaje nad sobą panować, a to już jest niebezpieczne. Mimo iż nie zgadzam się ze stosowanym w naszej lidze karaniem wykluczeniem za byle przepychanki to obijanie zawodnika, który nie ma zamiaru zrobić tego samego jest najzwyczajniej chore i tłumaczenie tego w jakikolwiek sposób jest durne. I jeszcze jedno. Tak jak napisał kolega Arma, nie każdy przychodzi na hokej oglądać bójki co nie jest równoznaczne z brakiem chęci obejrzenia twardego meczu.
Adamski
Pan ratlerek jak zwykle warczy i szczerzy ząbki w tych swoich pożal się Boże feliotonach, ale pod kopułą widzę tak samo nierówno jak u fryzjera.
Ważne że kliknięcia się zgadzają. Dobrze Seba to przemyślałeś - dajesz komuś robić z siebie [****]a, a sam zgarniasz wyświetlenia. Szac.
beny77
Jeszcze powinien sobie owinąć kija tęczową wstążeczką i wtedy redaktorzy będę super szczęśliwi
BernsztajnAlef
Pan Stadel może i pipa jest ale Pan Fryzjer bohater też nie i Pan Kojot wie, że wszystkie zasady hokejowej bójki zostały złamane tutaj, Pan Kojot wie bo zna bardzo dobrze NHL
W sprawach związkowych racja duża, jak zawsze ale to nie trudne jest.
Jeden bohater Pana Kojot, który uwierzył Panu Kojot, że potrafi grać hokej bo się pobił z Panem Dupuy zakończył już karierę, jeszcze po drodze Magee mu wyjaśnił, że jednak bić też słabo umie
rabarbar
A co ja tu widzę? Śląskie twarde chłopaki nagle zamienili się w komentarzowych stu.lejarzy? Jakie bicie leżącego? Stadel zaryzykował brutalny atak i poniósł konsekwencje. W sumie bardziej na honorze bo Marek w bójce zdrowia mu nie odebrał a jego atak z wyskoku na głowę Fryzjera już mógł różnie się skończyć. Czy od samego ataku czy od uderzenia głową w lód po takim backflipie. Sędziowie dno, ZaWacka dno dna.