NHL: Trzecie z rzędu zwycięstwo mistrzów [WIDEO]
Victor Hedman udowodnił tej nocy, że nawet najlepszym może się zdarzyć skierować krążek do własnej bramki, ale nie przeszkodziło to Tampa Bay Lightning w odniesieniu zwycięstwa. Mistrzowie NHL wygrali trzeci mecz z rzędu.
Ekipa Lightning przed własną publicznością pokonała Washington Capitals 3:2, choć jako pierwsza straciła gola już w 2. minucie. Hedman sprezentował pierwsze trafienie w NHL rozgrywającemu w tej lidze 2. mecz Brettowi Leasonowi, który wstrzelił krążek przed bramkę spod bandy. Szwed dostawił do niego kij i zmylił swojego bramkarza Andrieja Wasilewskiego, nieszczęśliwie kierując "gumę" prosto do własnej bramki.
"Samobójczy" gol Victora Hedmana:
Kolejne 3 gole strzelili jednak obrońcy mistrzowskiego tytułu, którzy później nie dali się już dogonić. Najlepszy na lodzie był mający udział przy ich wszystkich bramkach Anthony Cirelli. Sam w 29. minucie strzelił w przewadze, a oprócz tego asystował Alexowi Killornowi i Braydenowi Pointowi. Wynik ustalił później golem dla Capitals Conor Sheary. Wasilewski obronił 31 strzałów gości. Drużyna Lightning po 3 zwycięstwach z rzędu ma 11 punktów i zajmuje 3. miejsce w tabeli dywizji atlantyckiej. Taki sam punktowy dorobek zgromadzili również Buffalo Sabres, którzy jednak rozegrali o jeden mecz mniej. Z kolei "Stołeczni" z Waszyngtonu pierwszy raz w tym sezonie przegrali w regulaminowych 60 minutach, a Aleksandr Owieczkin po raz pierwszy nie punktował. Wcześniej strzelał gole lub asystował w każdym z 8 spotkań. 9 goli nadal daje mu miano lidera ligowej klasyfikacji snajperów. Jego zespół ma 13 punktów i zajmuje 3. miejsce w dywizji metropolitalnej.
Skrót meczu:
W 10. meczu sezonu wreszcie wygrała drużyna Chicago Blackhawks. "Czarne Jastrzębie" pokonały u siebie 5:1 Ottawa Senators, a wielki powrót zaliczył Patrick Kane. Amerykanin, który nie wystąpił w 4 ostatnich meczach z powodu przejścia COVID-19 z objawami, wrócił od razu z hat trickiem i dołożył asystę. Przyćmił w ten sposób pierwszy w NHL występ z 2 golami w jednym meczu kolegi klubowego Brandona Hagela. Jonathan Toews asystował trzykrotnie, a pierwsze zwycięstwo w barwach Blackhawks odniósł najlepszy bramkarz ostatniego sezonu Marc-André Fleury. 36-latek, który w lipcu został do Chicago oddany w wymianie przez Vegas Golden Knights, obronił 29 z 30 strzałów. Po drugiej stronie tafli, w bramce Senators, stał Matt Murray, z którym Fleury kiedyś rywalizował o miejsce w składzie Pittsburgh Penguins. Kane dzięki swoim punktom awansował jednego wieczoru na 3. miejsce klasyfikacji najlepszych strzelców i punktowej w historii Blackhawks. W obu zestawieniach wyprzedza go tylko legendarny duet Bobby Hull - Stan Mikita. 9 porażek drużyny Jeremy'ego Collitona na początku sezonu to niechlubny rekord klubu. 4 punkty dają jej przedostatnie, 7. miejsce w dywizji centralnej. Senators z 6 "oczkami" też są na 7. pozycji, ale w dywizji atlantyckiej.
Edmonton Oilers wrócili na prowadzenie w dywizji Pacyfiku po zwycięstwie 5:2 nad Seattle Kraken. Klasą dla siebie był Leon Draisaitl, który strzelił 2 gole i zaliczył 2 asysty, co dało mu już 17 punktów w tym sezonie i pozwoliło zrównać się na czele klasyfikacji punktowej ligi z kolegą z zespołu Connorem McDavidem, który tej nocy asystował raz. Obaj mają na koncie po 7 goli i 10 asyst. Rozgrywający swój mecz numer 1 200 w sezonach zasadniczych NHL Duncan Keith strzelił pierwszego gola w barwach Oilers i od razu było to trafienie zwycięskie. Kanadyjski weteran trafił do Edmonton w lipcu w wymianie z Chicago Blackhawks. Dla zwycięzców swoje gole zdobyli też Kyle Turris i Kailer Yamamoto, a Mikko Koskinen obronił 27 z 29 strzałów. W 5. minucie Jaden Schwartz pokonał go po fantastycznym rajdzie między obrońcami "Nafciarzy", jakby żywcem wyjętym z kolekcji najpiękniejszych goli McDavida. Oilers wykorzystali 1 z 3 gier w przewadze. W tym sezonie w tym elemencie grają z najlepszą w lidze skutecznością 46,2 %. W 8 meczach zdobyli 14 punktów. Kraken po 10 występach ma na koncie 7 "oczek" i zamyka tabelę dywizji Pacyfiku.
Piękny gol Jadena Schwartza w stylu Connora McDavida:
Komentarze