NHL: Rangers znaleźli nowych strzelców (WIDEO)
Wydawało się, że im dłużej trwają rzuty karne w meczu New York Rangers z Boston Bruins, tym bardziej maleją szanse mających do dyspozycji mało groźnych opcji ofensywnych Rangers. W siódmej rundzie okazało się jednak, że to nie była prawda.
Rangers w ofensywie opierali się ostatnio właściwie wyłącznie na jednym ataku złożonym z Chrisa Kreidera, Miki Zibanejada i Matsa Zuccarello Aasena. Tercet "KZZ" strzelił 10 z ostatnich 12 goli w równych składach zdobytych przez drużynę z Nowego Jorku, a Zibanejad dopiero w poniedziałek przerwał rekordową w historii klubu serię 10 kolejnych bramek przy których punktował. Gdy więc trener David Quinn w serii karnych rozstrzygających o wyniku rozgrywanego w Madison Square Garden spotkania musiał sięgać po kolejnych strzelców, to trudno było w nich wierzyć. Zuccarello Aasen swojej okazji w karnych nie wykorzystał, a Zibanejad trafił w trzeciej rundzie, ale chwilę później wyrównał Brad Marchand. Kreider w ogóle nie strzelał.
Gdy Quinn musiał wyznaczyć już siódmego strzelca w swoim zespole, to jego wybór pad na Tony'ego DeAngelo. I był to strzał w "dziesiątkę", bo 23-letni obrońca pokonał Jaroslava Haláka, a że chwilę później Aleksandr Georgijew zatrzymał Davida Krejčíego, to Rangers wygrali 4:3. Wybór DeAngelo do strzelania nie był oczywisty, bo w barwach Rangers nie wykonywał karnego nigdy wcześniej. Zdarzyło mu się to w marcu 2017 roku, gdy jeszcze był zawodnikiem Arizona Coyotes. Wtedy strzelał w spotkaniu z Los Angeles Kings. Także trafił i także na wagę zwycięstwa.
We wczorajszym spotkaniu zresztą nawet przed karnymi okazało się, że gole potrafią zdobywać także inni zawodnicy niż tylko pierwszy atak. Zaczęło się co prawda "klasycznie", czyli od gola Zibanejada po podaniu Zuccarello, ale później Rangers przegrywali 1:3 po 3 golach straconych w ciągu zaledwie nieco ponad 4 i pół minuty. Dla Bruins trafiali: Danton Heinen, David Pastrňák i Patrice Bergeron. Heinen i Bergeron zdobyli swoje bramki zmieniając tor lotu krążka po zagraniach z dystansu. Ale Rangers wrócili do gry w trzeciej tercji przy pomocy zawodników z drugiej i trzeciej formacji.
W 50. minucie środkowy drugiego ataku Kevin Hayes dobił z bliska krążek, którego nie dosięgnął jego partner z formacji Pawieł Buczniewicz, a nieco ponad 3 minuty później w przewadze do remisu doprowadził lewoskrzydłowy trzeciej formacji Filip Chytil. Czech strzelił Bruins gola także w poprzednim meczu obu zespołów w styczniu po indywidualnej akcji, w której obrońca rywali Charlie McAvoy wepchnął go na Tuukkę Raska, co spowodowało u fińskiego bramkarza wstrząśnienie mózgu. Tym razem Rask oglądał mecz z ławki.
Wczoraj trener Quinn w trakcie meczu nieco przemieszał ustawienie formacji. Niedługo także może dojść do pewnych roszad w składzie, bo coraz głośniej mówi się o tym, że Rangers znów zrezygnują z walki o play-offy, od których na razie dzieli ich 7 punktów i przed zamknięciem okresu transferowego oddadzą Hayesa, a być może także Zuccarello Aasena w wymianach. Gdyby taki był plan, to trener wkrótce powinien zacząć korzystać z nich rzadziej, by uchronić ich przed ryzykiem kontuzji. Wczoraj nic takiego nie miało miejsca, a wręcz przeciwnie, bo Norweg grał najdłużej ze wszystkich napastników swojego zespołu - przez 23 minuty i 50 sekund. To jego trzeci najdłuższy pobyt na tafli w meczu NHL. Swój rekord kariery pod względem długości gry ustanowił kilka dni wcześniej w starciu z Tampa Bay Lightning. A od Hayesa dłużej grali wczoraj tylko napastnicy pierwszej formacji.
- Chłopcy muszą być lepsi. Dostają dużo szans, dużo czasu na lodzie. Muszą to wykorzystywać, a ostatnio zbyt wielu tego nie robi - mówi trener ekipy z Nowego Jorku. - Robią różne dobre rzeczy, grają twardo i stwarzają sytuacje, ale muszą częściej trafiać do siatki. 54 punkty dają zespołowi Rangers dopiero szóste miejsce w dywizji metropolitalnej i także szóste w wyścigu po dwie "dzikie karty" do play-offów w konferencji wschodniej.
Tymczasem Bruins mają 66 "oczek" i są na trzeciej pozycji w dywizji metropolitalnej. Wczoraj także ich trener po przegranej pierwszej tercji dokonał zmian w ustawieniu. Bruce Cassidy przesunął Heinena do pierwszego ataku obok Bergerona i Marchanda zamiast Pastrňáka, który wylądował w drugiej formacji obok Davida Krejčíego i Petera Cehlárika. Efekt w drugiej odsłonie był znakomity, bo najpierw gola strzelił Heinen, a później Pastrňák po podaniu Krejčíego. Ale nawet dwubramkowe prowadzenie po dwóch odsłonach nie wystarczyło gościom do odniesienia zwycięstwa.
- To jest bardzo denerwujące, nie do zaakceptowania. Prowadzimy dwoma golami po dwóch tercjach na wyjeździe, więc musimy zagrać dobrą trzecią tercję, ale oczywiście tego nie zrobiliśmy - powiedział po swoim 1 001. meczu w NHL Bergeron, którego trener nie wyznaczył do strzelania żadnego z siedmiu rzutów karnych. - Było jak było. Mieliśmy sporo dobrych strzelców, a ich bramkarz wykonywał w karnych dobre interwencje. Nie wiem czy mógłbym zrobić coś więcej - skomentował spokojnie.
New York Rangers - Boston Bruins 4:3 (1:0, 0:3, 2:0, 0:0, 1:0)
1:0 Zibanejad - Zuccarello Aasen 17:45
1:1 Heinen - Grzelcyk - Marchand 30:37
1:2 Pastrňák - Krejčí - Miller 31:49
1:3 Bergeron - Krug - Marchand 35:11 (w przewadze)
2:3 Hayes - Vesey - Buczniewicz 49:24
3:3 Chytil - Buczniewicz - DeAngelo 52:41 (w przewadze)
4:3 DeAngelo (decydujący rzut karny)
Strzały: 39-30.
Minuty kar: 8-12.
Widzów: 16 848.
W derbach kanadyjskiej prowincji Ontario na wymianę ciosów poszły drużyny Toronto Maple Leafs i Ottawa Senators. Lepsze okazały się "Klonowe Liście", które wygrały 5:4. Zach Hyman i John Tavares zaliczyli dla zwycięzców po golu i asyście, Auston Matthews trafił w pierwszym meczu od podpisania nowego pięcioletniego kontraktu opiewającego na 58 milionów dolarów, a listę strzelców w ekipie Maple Leafs uzupełnili: Andreas Johnsson i Morgan Rielly. Senators przegrali, mimo że oddali aż 44 strzały na bramkę Frederika Andersena. W celnych uderzeniach mieli przewagę 44-30, co jest dla nich nietypowe, bo w tym sezonie to na ich bramkę pada najwięcej strzałów w całej NHL. Maple Leafs z 28 meczów w tych rozgrywkach, w których ich rywale strzelali częściej, wygrali aż 18. 69 punktów daje drużynie Mike'a Babaocka drugie miejsce w dywizji atlantyckiej. Senators, po piątej kolejnej porażce, nadal mają 43 punkty i są "czerwoną latarnią" całej NHL.
Komentarze