NHL: Po 13 latach za Oceanem po raz pierwszy zagra w kanadyjskim klubie
Artiom Anisimow, mistrz świata sprzed pięciu lat zmienił klub. Odszedł z Chicago Blackhawks, zostając zawodnikiem Ottawa Senators. W zamian za niego to „Czarnych Jastrzębi” dołączył Zach Smith.
Rosyjski środkowy ma do wypełnienia jeszcze dwa lata z pięcioletniego kontraktu, który zawarł z klubem z Chicago. Teraz jego wynagrodzenie roczne w kwocie nieco ponad 4,5 miliona dolarów obciążać będzie budżet „Senatorów”. W tym samym czasie zakończy się umowa Smitha z ekipą z Ottawy. Pensja Kanadyjczyka wynosi 3,25 miliona rocznie. W wyniku dokonanej wymiany Blackhawks zaoszczędzili w każdym z następnych dwóch lat kwotę 1,3 miliona „zielonych”.
Anisimow w ostatnim sezonie rozegrał 78 meczów dla ekipy z Chicago. Zdobył w nich 37 punktów za 15 goli i 22 asysty. Była to najsłabsza pod kątem strzeleckim kampania wychowanka Łokomotiwu Jarosław w klubie z wietrznego miasta. W poprzednich trzech edycjach zdobywał dwukrotnie 20 bramek, a raz zaliczył 22 trafienia.
- Artiom to dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi, solidny środkowy, który ma wyśmienitą technikę rąk i dobrze sprawdza się w roli rozgrywającego – powiedział o nim Pierre Dorion, dyrektor Ottawa Senators. – Poprawi nam głębię składu w obu formacjach specjalnych. Zyskujemy doświadczonego gracza, który z jednej strony potrafi dobrze punktować, a z drugiej zapewnia odpowiedzialne zachowanie we własnej tercji. Myślimy, że naprawdę dobrze wpasuje się do naszej układanki.
Rosyjski środkowy ma 31 lat, a do NHL trafił poprzez draft 2006 roku, kiedy to New York Rangers wybrali go w drugiej rundzie z numerem 54. Od tego czasu zdążył rozegrać już 703 mecze fazy zasadniczej, w których zdobył 347 punktów, z czego 163 to wynik strzelonych goli, a 184 są zasługą kluczowych podań. Na jego dorobek złożyły się występy dla klubu z Nowego Jorku, Chicago i Columbus Blue Jackets. Anisimow wystąpił także w 43 grach rozgrywek postsezonowych. W tych spotkaniach osiem razy pokonał bramkarzy rywali i zaliczył dziewięć asyst.
Co ciekawe, Rosjanin będzie zaliczał się do najstarszych hokeistów w składzie ekipy ze stolicy Kanady, która znacząco odmłodziła swój skład, po tym jak rozgrywki poprzedniego sezonu zakończyła na ostatnim miejscu w lidze. Wśród napastników tylko liczący 32 lata Bobby Ryan jest starszy od niego, a w składzie jest również weteran lodowisk, mający na karku 38 wiosen obrońca Ron Hainsey.
- Nie chcemy żeby nasza drużyna była tylko zgrają młodych chłopców – opowiada Dorion. – Uważamy, że posiadając doświadczonych zawodników pomożemy tym „żółtodziobom” dorosnąć i dojrzeć.
Oddany do Chicago Smith również gra na pozycji napastnika. Ma 31 lat. W ostatnim sezonie rozgrał 70 gier dla Senators. Zdobył w nich 28 punktów, w tym 9 goli.
- To uniwersalny zawodnik – zauważył Stan Bowman, dyrektor Blackhawks. - Możemy go wystawić za równo na skrzydle, jak i w środku. Od nas tylko zależy, co zadecydujemy. On poradzi sobie w obu tych miejscach. To facet, który się nie oszczędza. Miał w przeszłości kilka sezonów, kiedy zdobywał naprawdę dużo punktów, ale najważniejsza jest jego wszechstronność. To typ zawodnika, który jest widoczny. On jest z tych przeciwko, którym nie chce się grać.
Kanadyjczyk wybrany został przez klub z Ottawy w drafcie 2008 roku z numerem 79 w trzeciej rundzie. Jak dotąd jeszcze nigdy nie zmieniał pracodawcy w NHL. W 612 meczach sezonów zasadniczych uzbierał 193 punkty za 94 gole i 99 asyst. Wystąpił w 45 grach fazy play-off. Zadał w nich dwa trafienia i 7 razy popisał się kluczowymi podaniami.
Swoje trzy grosze w zatrudnieniu Smitha w Blackhawks dorzucił Marc Crawford. 58-latek w ubiegłym sezonie najpierw był trenerem współpracującym z Senators, a następnie zastąpił tymczasowo na stanowisku szkoleniowca tego klubu zwolnionego z początkiem marca Guya Bouchera. Kanadyjczyk w ostatnich 18 meczach tamtej kampanii poprowadził swój zespół do 7 wygranych. Teraz pracować będzie w „Czarnych Jastrzębiach” jako asystent Jeremy’ego Collitona.
- Miałem tę przyjemność, żeby grać pod batutą Marca, kiedy pojawił się w Ottawie – przyznaje Smith. – To był ciężki sezon zarówno dla mnie, jak i dla niego. Wiadomo, że tak jest kiedy drużyna rok po roku nie wchodzi do play-offów. Wtedy wszyscy przyglądają się graczom, ale również trenerom. Jestem zadowolony, że mogę dalej z nim pracować i myślę, że gdyby miał na mój temat złe zdanie, to nie byłoby mnie tutaj. Nie mogę się już doczekać kiedy zaczniemy grać. Fajnie, że znam chociaż jednego z trenerów mojej nowej drużyny. To pozwala nie czuć się tak totalnie obco na samym początku.
Smith w przeciwieństwie do Anisimowa nie posiada na swoim koncie wielu sukcesów. Praktycznie jedyny jaki ma to zdobycie Pucharu Caldera z Binghamton Senators w 2011 roku, czyli zwycięstwo w lidze AHL. Rosjanin w tej rywalizacji zapisał się dwa lata wcześniej udziałem w Meczu Gwiazd, ale to najmniej istotne z jego osiągnięć. Anisimow zdobył medale wszystkich kolorów w seniorskich mistrzostwach świata. Zaczął od srebra w 2010 roku, co powtórzył pięć lat później. W międzyczasie wywalczył złoto, a w tym roku zameldował się ze „Sborną” na trzecim miejscu. Listę jego zdobyczy dopełnia jeszcze srebro i brąz z czempionatu juniorów.
Komentarze