NHL: Kapitan Sabres przerwał dwie serie w Calgary (WIDEO)
Decydujący gol kapitana Buffalo Sabres Jacka Eichela w dogrywce zakończył tej nocy jednocześnie serię zwycięstw Calgary Flames i porażek Sabres.
W 2. minucie dogrywki rozgrywanego w Calgary spotkania Eichel przejął krążek we własnej tercji obronnej. W stronę bramki rywala ruszył bardzo wolno. Ale widząc, że ma dużo miejsca nagle przyspieszył, minął Marka Giordano i oddał strzał przy bliższym słupku źle interweniującego bramkarza gospodarzy Davida Ritticha, przesądzając o zwycięstwie swojej drużyny 4:3. To jego piąty gol w dogrywce meczu NHL, który przerwał serię trzech porażek drużyny z Buffalo, ale także pięciu kolejnych zwycięstw gospodarzy.
Amerykanin mógł zakończyć dogrywkę wcześniej, bo w trakcie tej samej zmiany trafił w poprzeczkę. Po meczu nie poczuwał się jednak do roli bohatera. - Potrzebowaliśmy właśnie takiego dobrego zespołowego występu - powiedział. - Trzymaliśmy się swojego planu przez 60 minut i w dogrywce. To był naprawdę dobry mecz całej drużyny, a mieliśmy trudnego przeciwnika, który nieprzypadkowo jest jednym z najlepszych w ofensywie zespołów w lidze.
Zanim do dogrywki doszło, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. "Szable" najpierw dwa razy przegrywały, a później raz prowadziły. Żaden z zespołów nie umiał jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę przez 60 minut. Johnny Gaudreau dał prowadzenie miejscowym dobijając strzał Eliasa Lindholma na zaledwie pół sekundy przed końcem pierwszej tercji. W 30. minucie Evan Rodrigues dostał podanie w tercji środkowej i wykorzystał sytuację sam na sam z Rittichem, doprowadzając do remisu. W trzeciej tercji Matthew Tkachuk w przewadze dał Flames wynik 2:1, ale wyrównał Rasmus Dahlin. Gdy w 51. minucie Sabres po raz pierwszy wyszli na prowadzenie za sprawą Jake'a McCabe'a, to już po 38 sekundach był remis 3:3, bo wyrównał Noah Hanifin. W trzeciej tercji goście oddali tylko 2 strzały, ale oba wpadły do bramki Ritticha.
Drużynie z Buffalo nie przeszkodził w odniesieniu zwycięstwa fakt, że znów bardzo słabo zagrała w osłabieniach, tracąc gole w 2 przypadkach na 3. Podopieczni Phila Housleya w ostatnich trzech spotkaniach obronili zaledwie 2 na 6 gier w mniej licznym składzie. Udało im się jednak przerwać serię trzech kolejnych porażek. 54 punkty dają im piąte miejsce w dywizji atlantyckiej oraz trzecie w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Według stanu na dziś, nie awansowaliby więc do play-offów.
Rasmus Dahlin, strzelając wczoraj gola, wydłużył do 5 swoją serię spotkań ze zdobytym punktem i jest dopiero czwartym 18-letnim obrońcą w historii, który może się taką passą pochwalić. Co ciekawe, jednym z poprzednich trzech był w 1983 roku jego obecny trener. Przed Housleyem dwukrotnie dokonał tego legendarny Bobby Orr, a ostatnim 18-latkiem z taką passą był w 2014 roku Aaron Ekblad. Także Eichel zrównał się ze swoim trenerem w jednej ze statystyk. Ma na koncie już 15 zwycięskich goli w NHL. Obaj zajmują ex aequo 6. miejsce w klubowej klasyfikacji wszech czasów Sabres. Najczęściej zwycięstwa temu zespołowi dawał Thomas Vanek.
Calgary Flames, mimo porażki, utrzymali prowadzenie w dywizji Pacyfiku i konferencji zachodniej. Obecnie mają na koncie 65 punktów. Trener Bill Peters po meczu przekonywał, że występ jego zespołu był lepszy niż wynik. - Cóż, w trzeciej tercji ograniczyliśmy ich do 2 strzałów, ale niestety oba wpadły nam do bramki. A w dogrywce było naszych trzech zawodników na jednego ich i straciliśmy gola - skomentował. - Mieliśmy może więcej strat niż byśmy chcieli, ale było też dużo dobrych rzeczy i w sumie podobał mi się nasz występ.
Calgary Flames - Buffalo Sabres 3:4 (1:0, 0:1, 2:2, 0:1)
1:0 Gaudreau - Lindholm - Giordano 19:59 (w przewadze)
1:1Rodrigues - Mittelstadt 29:45
2:1 Tkachuk - Lindholm - Gaudreau 26:49 (w przewadze)
2:2 Dahlin - Reinhart - Eichel 47:34
2:3 McCabe 50:56
3:3 Hanifin - Monahan - Andersson 51:34
3:4 Eichel - Ristolainen 61:10
Strzały: 33-23.
Minuty kar: 6-6.
Widzów: 18 286.
To był niezwykle bogaty w wydarzenia wieczór w Ottawie dla Matta Duchene'a. Środkowy Senators wrócił do gry po trzymeczowej przerwie dokładnie w swoje 28. urodziny na mecz przeciwko Colorado Avalanche, czyli zespołowi, z którego na własne żądanie odchodził 14 miesięcy temu po ponad pięciu latach gry. Oddał 2 strzały i strzelił 2 gole, a do tego dorzucił asystę, prowadząc "Sens" do zwycięstwa 5:2. Duchene nie grał w poprzednich trzech meczach, bo urodziło mu się dziecko. W dwóch meczach w tym sezonie przeciwko Avalanche strzelił 4 gole. Zwycięską bramkę i asystę zapisał na swoje konto Ryan Dzingel, trafili także Brady Tkachuk i Mark Stone, a Anders Nilsson obronił 30 strzałów. Drużyna ze stolicy Kanady wygrała 3 z ostatnich 4 meczów, a szwedzki bramkarz interweniował w nich ze skutecznością 94,6 %. Cichym bohaterem Senators był wczoraj także Jean-Gabriel Pageau, który wygrał 15 z 18 wznowień i zablokował 3 strzały. Jego zespół jednak, z dorobkiem 41 punktów, nadal jest ostatni w konferencji wschodniej. Avalanche mają 50 "oczek" i zajmują czwarte miejsce w dywizji centralnej. Z trzecimi Dallas Stars przegrywają mniejszą liczbą zwycięstw w regulaminowym czasie i po dogrywkach, ale prowadzą w wyścigu po "dzikie karty" do play-offów w konferencji zachodniej.
Niespodziewanie wygrał także drugi najgorszy zespół konferencji wschodniej w tym sezonie, Philadelphia Flyers. "Lotnicy" pokonali Boston Bruins 4:3, mimo że już w 10. minucie przegrywali 0:2. Ich bohaterem został Sean Couturier, który strzelił 3 gole z rzędu i zanotował pierwszy hat trick w sezonie zasadniczym NHL. Wcześniej miał dwa w play-offach. Bramkę i asystę zaliczył z kolei Oskar Lindblom, który przerwał serię 30 meczów bez gola. Claude Giroux osiągnął granicę 500 asyst w NHL jako drugi zawodnik w historii Flyers. Bruins przegrali, mimo że wyprowadzili aż 84 próby strzałów. Stojący między słupkami w drużynie Flyers Carter Hart obronił 39, a jego koledzy z pola zablokowali 30 kolejnych. To najlepszy wynik drużyny z Filadelfii w blokach w tym sezonie. Nietypowo zaś przegrała ona rywalizację w kołach wznowień. W 37. minucie sędziowie z karą meczu odesłali do szatni napastnika "Lotników" Joriego Lehterä. Fin rzucił na bandę Ryan Donato i zmusił rywala do opuszczenia tafli z krwawieniem z nosa. Flyers wygrali 3 z 4 ostatnich meczów, ale 42 punkty dają im ostatnie miejsce w dywizji metropolitalnej. Bruins mają 57 "oczek" i utrzymali trzecie miejsce w dywizji atlantyckiej, ale czwartych Montréal Canadiens wyprzedzają tylko dzięki mniejszej liczbie rozegranych meczów.
Kara meczu dla Joriego Lehterä i kontuzja Ryana Donato
Rzuty karne rozstrzygnęły mecz o czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku pomiędzy Edmonton Oilers a Vancouver Canucks. W piątej rundzie karnych jako jedyny trafił Alex Chiasson, który dał "Nafciarzom" zwycięstwo 3:2 w całym meczu. To był pierwszy rzut karny wykonywany przez niego w barwach Oilers. Wcześniej na 8 prób w innych drużynach trafił do siatki tylko raz. Bramkarz ekipy z Edmonton Mikko Koskinen nie wpuścił w NHL żadnego z 9 strzałów z rzutów karnych, z jakimi musiał się mierzyć. Co ciekawe, wczoraj w zasadniczej części żaden z trzech strzelców Canucks nie trafił w jego bramkę. Z gry dla Oilers gole strzelali: przesunięty z powrotem ze środka na lewe skrzydło ataku Jujhar Khaira i Connor McDavid. Gol tego ostatniego dał mu już 70 punktów w tym sezonie. Oznacza to, że po raz pierwszy od 26 lat na tak wczesnym etapie rozgrywek już czterech zawodników osiągnęło w NHL 70 punktów. Oprócz McDavida zrobili to: Nikita Kuczerow, Mikko Rantanen i Johnny Gaudreau. Oilers pierwszy raz od ponad miesiąca wygrali dwa mecze z rzędu i mają 49 punktów, wyprzedzając piątych w dywizji Pacyfiku Canucks o jedno "oczko". W tej dywizji rywalizacja wydaje się już toczyć głównie o jak najlepszy dorobek punktowy, by wywalczyć "dziką kartę" do play-offów, bo do trzecich Vegas Golden Knights zespół z Edmonton traci aż 11 punktów.
Piękny gol w osłabieniu Jujhara Khairy
W Glendale niespodziewanie na siedmiu zatrzymała się seria zwycięstw San Jose Sharks. "Rekiny" uległy Arizona Coyotes 3:6. Gospodarze mieli w meczu sześciu różnych strzelców. Lawson Crouse i Christian Fischer do swoich goli dołożyli po asyście, a na listę zdobywców bramek wpisali się także: Richard Pánik, Oliver Ekman-Larsson, Alex Galchenyuk i Josh Archibald. Dwaj ostatni trafiali już w końcówce do pustej bramki Sharks. Seria zwycięstw drużyny z San Jose była do wczoraj najdłuższą trwającą w NHL. Podopieczni Petera DeBoera nie wykorzystali szansy, by zrównać się punktami z prowadzącymi w ich dywizji i konferencji zachodniej Calgary Flames. 63 punkty dają im w dywizji Pacyfiku drugie miejsce. Coyotes są w niej na przedostatniej, siódmej pozycji z 45 "oczkami".
Komentarze