NHL: "Huragan" zdmuchnął "Diabły" ze szczytu tabeli [WIDEO]
Zespół Carolina Hurricanes jest nowym liderem dywizji metropolitalnej NHL. "Huragany" ostatniej nocy wygrały mecz na szczycie tej grupy, a prawdziwą "wisienką na torcie" był pomysłowy gol ustalający wynik spotkania.
Drużyna z Raleigh pokonała u siebie New Jersey Devils 4:1 i zastąpiła "Diabły" na pozycji lidera dywizji. Obie ekipy przed meczem miały po tyle samo punktów.
Pierwszą gwiazdą meczu wybrany został rosyjski bramkarz "Canes" Piotr Koczetkow, który obronił 37 z 38 strzałów rywali. Kapitan Jordan Staal w drugim spotkaniu z rzędu zdobył gola zwycięskiego, Fin Jesperi Kotkaniemi otworzył wynik już w 20. sekundzie, jego rodak Teuvo Teräväinen trafił w osłabieniu, a wynik najefektowniejszym golem meczu ustalił w 57. minucie Stefan Noesen.
Noesen trafił na 4:1 z ujemnego kąta. Znajdując się za bramką Devils z premedytacją wystrzelił krążek tak, że trafił w ich bramkarza Mackenzie'ego Blackwooda, a odbita "guma" wpadła do siatki.
Gol Stefana Noesena zza bramki:
Honorowego gola Devils strzelił Jack Hughes. Bramkarz ekipy z Newark Vítek Vaněček nie zapamięta dobrze swojego 100. występu w sezonach zasadniczych NHL. Wpuścił 3 z 13 strzałów w dwóch pierwszych tercjach i na trzecią nie wyjechał. Blackwood, który go zastąpił, obronił 6 z 7 pozostałych uderzeń. Był to jego pierwszy występ w NHL od 3 listopada. W międzyczasie miał kontuzję, a do gry wrócił w AHL, skąd Devils wezwali go w poniedziałek.
Oba zespoły już od pewnego czasu szły w przeciwnych kierunkach i w końcu ich drogi przecięły się, co zaowocowało zmianą na pozycji lidera dywizji. Hurricanes wygrali 6 meczów z rzędu, co jest najdłuższą trwającą serią zwycięstw w NHL. Punktowali w ostatnich 12 spotkaniach, wygrywając 10 z nich. Na czele tabeli są z 46 punktami. Devils, którzy zostali z dorobkiem 44 punktów, ponieśli z kolei 6 porażek z rzędu. Ostatniej nocy nie zdobyli punktu w meczu wyjazdowym po raz pierwszy od 13 spotkań.
Skrót meczu:
Oprócz meczu liderów dywizji metropolitalnej, ostatniej nocy odbyło się także starcie jej dwóch najsłabszych zespołów. Przedostatni w tabeli Philadelphia Flyers pokonali u siebie ostatnich Columbus Blue Jackets 5:3. Pierwszą gwiazdą meczu wybrano Travisa Konecny'ego, który strzelił dla "Lotników" 2 gole. Tyle samo zdobył Owen Tippett, a trafił też Morgan Frost. Konecny najpierw zdobył swoją pierwszą w NHL bramkę w osłabieniu, a później strzelił gola zwycięskiego po ładnym indywidualnym rajdzie. Drużyna z Filadelfii nadal jest przedostatnia w dywizji. Powiększyła do 7 punktów swoją przewagę nad ostatnimi nie tylko w tej samej dywizji, ale i w całej konferencji wschodniej Blue Jackets, którzy przegrali 5 meczów z rzędu.
Zwycięski gol Travisa Konecny'ego po indywidualnym rajdzie:
Zupełnie przypadkowo złożyło się tak, że ostatniej nocy odbyły się aż trzy mecze sąsiadów w tabeli dywizji metropolitalnej. Zespół Pittsburgh Penguins pokonał u siebie New York Rangers 3:2 i przerwał passę 7 wygranych ekipy z Nowego Jorku, która była do wczoraj najdłuższą trwającą w lidze. Obie drużyny zamieniły się miejscami w tabeli. Penguins awansowali na 3. pozycję, spychając Rangers o jeden szczebel niżej. Sidney Crosby strzelił gola zwycięskiego i zaliczył asystę przy bramce Jewgienija Małkina, a trafił jeszcze Bryan Rust. Bramkarz "Pingwinów" Tristan Jarry obronił 26 z 28 strzałów gości, a rywale trzykrotnie trafiali w słupki jego bramki. Gospodarze wykorzystali 2 z 3 gier w przewadze i obronili wszystkie 3 osłabienia. W liczebniejszym składzie zdobywali bramki w 9 ostatnich meczach. To ich najdłuższa taka seria od niemal dekady. Penguins mają teraz punkt przewagi nad swoimi wczorajszymi rywalami, a rozegrali o 2 mecze mniej od nich. Dla Rangers dwukrotnie trafił w Pittsburghu Chris Kreider, a przy drugim golu Vincent Trocheck asystował mu po kapitalnym rajdzie między rywalami. Oba zespoły spotkały się po raz pierwszy od rywalizacji w pierwszej rundzie ostatniej fazy play-off Pucharu Stanleya, gdy Penguins prowadzili w serii 3-1, ale przegrali 3 kolejne spotkania i odpadli z gry.
Asysta Vincenta Trochecka przy golu Chrisa Kreidera po pięknej akcji:
Z kolei w meczu sąsiadów z tabeli dywizji atlantyckiej Toronto Maple Leafs przerwali zwycięską passę Tampa Bay Lightning. "Klonowe Liście" pokonały u siebie 4:1 ekipę "Błyskawicy", która wygrała 5 poprzednich spotkań. William Nylander strzelił gola i asystował, Auston Matthews zdobył bramkę zwycięską, a na liście strzelców znaleźli się też Michael Bunting (100. punkt w NHL) i Pierre Engvall. Engvall i Nylander dwa ostatnie gole strzelili w dwóch ostatnich minutach do pustej bramki, gdy trener Lightning wycofał z niej Andrieja Wasilewskiego. Maple Leafs mieli w celnych strzałach przewagę 40-19. W swojej dywizji zajmują pozycję wicelidera, a wczoraj powiększyli do 5 punktów przewagę nad znajdującymi się na 3. miejscu graczami z Tampy, którzy jednak rozegrali dotąd o 2 spotkania mniej. Po zakończeniu pierwszej tercji doszło do przepychanki na lodzie, a sędzia liniowy dość agresywnie wypychał z tafli wykłócającego się z rywalami Buntinga.
Sędzia liniowy wypycha z tafli Michaela Buntinga:
Zespół Winnipeg Jets pokonał u siebie 5:1 Ottawa Senators. Kyle Connor strzelił dla gospodarzy 2 gole i zanotował asystę, a obrońca Josh Morrissey zaliczył bramkę i asystę. Obaj punktowali już w 10 meczach z rzędu, a Morrissey ma już w tym sezonie 32 asysty, czyli najwięcej ze wszystkich obrońców NHL. Kevin Stenlund efektownym strzałem z powietrza zdobył swojego pierwszego gola w obecnych rozgrywkach, a trafił także Sam Gagner. W bramce Jets znakomicie spisał się David Rittich, który obronił 35 z 36 strzałów rywali, zastępując między słupkami chorego bramkarza numer 1 Connora Hellebuycka. Zespół z Winnipeg jest ciągle wiceliderem dywizji centralnej. Senators zajmują ostatnią pozycję w dywizji atlantyckiej.
Gol Kevina Stenlunda z powietrza:
Po 4 zwycięstwach z rzędu zespół St. Louis Blues przegrał tym razem na wyjeździe 2:5 z Seattle Kraken. Brandon Tanev zdobył dla Kraken gola i zaliczył asystę, choć nie udało mu się wykorzystać rzutu karnego. Zwycięska bramka była dziełem Carsona Soucy'ego, Ryan Donato trafił w 4. spotkaniu z rzędu, a listę strzelców uzupełnili Jared McCann i Daniel Sprong. McCann trafił z ujemnego kąta, odbijając krążek od nogi bramkarza rywali Thomasa Greissa. Zespół z Seattle zajmuje ciągle 3. miejsce w dywizji Pacyfiku. Blues są na 5. pozycji w dywizji centralnej. Wczoraj musieli sobie radzić bez Jordana Kyrou, którego ostatecznie nie udało się doprowadzić do właściwego stanu zdrowia, by mógł wystąpić. Dzień wcześniej Kyrou zanotował hat trick w spotkaniu z Vancouver Canucks, ale pod koniec meczu został ostro zaatakowany przez Kyle'a Burroughsa i potrzebował pomocy lekarzy.
Gol Jareda McCanna z ujemnego kąta:
W derbach Kalifornii Los Angeles Kings pokonali u siebie Anaheim Ducks 4:1. Alex Iafallo strzelił dla "Królów" gola zwycięskiego, trafili też Drew Doughty, Viktor Arvidsson i Kevin Fiala, a Phoenix Copley obronił 24 z 25 strzałów rywali. Zespół z Los Angeles wyprowadził z kolei aż 74 próby strzałów. 41 poleciało w światło bramki, 16 obok niej, a 17 zostało zablokowanych. Podopieczni Todda McLellana wygrali 3 mecze z rzędu i są wiceliderami dywizji Pacyfiku, której tabelę zamyka drużyna Ducks. Zajmujące przedostatnią pozycję w tabeli całej NHL "Kaczory" nie zdołały po raz pierwszy w tym sezonie wygrać 3 meczów z rzędu.
W innym kalifornijski mieście, San Jose, miejscowa drużyna Sharks uległa 3:7 Calgary Flames. "Płomienie" już w 30. sekundzie prowadziły 2:0, ale później gospodarze wyrównali i zrobiło się 3:3. Od tego czasu jednak przyjezdni zdobyli 4 gole i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść. Tyler Toffoli zdobył dla zwycięzców 2 bramki i zaliczył asystę, Nazem Kadri też trafił dwukrotnie, w tym raz na wagę zwycięstwa, Dillon Dubé i Milan Lucic zakończyli mecz z golem i asystą każdy, na liście strzelców znalazł się jeszcze Trevor Lewis, a Jonathan Huberdeau i Elias Lindholm asystowali po 3 razy. Kadri zwycięską bramkę zdobył po pięknym podaniu Lucica bez patrzenia, a drużyna z Calgary wygrała z Sharks dwa mecze na ich terenie z rzędu. W niedzielę było 5:2 dla podopiecznych Darryla Suttera. Flames są w dywizji Pacyfiku na 5. miejscu. Mają tyle samo punktów, co zajmujący 4. pozycję ich lokalny rywal Edmonton Oilers, ale wygrali mniej spotkań w regulaminowym czasie. "Rekiny" z San Jose w tej samej dywizji są przedostatnie.
Piękna asysta Milana Lucica przy zwycięskim golu Nazema Kadriego:
Komentarze