NHL: Ciekawostki piątego dnia sezonu
Trzy spotkania, a w nich 32 bramki to bilans wczorajszej nocy w NHL. Średnio w każdym z nich padło ponad 10 goli. Tylko 7 trafień brakowało do tego, aby wyrównać rekord ligi z 1946 roku w ilości bramek zdobytych w trzymeczowym dniu rozgrywkowym.
Swiecznikow pierwszym strzelcem urodzonym z dwójką z przodu
Hokeiści z Raleigh przegrywali z New York Rangers 0:2, 2:3, 3:4 i 4:5, ale ostatecznie pokonali „Strażników” 8:5. Był to pierwszy przypadek w historii Carolina Hurricanes i ich poprzedników Hartford Whalers, żeby zespół wygrał spotkanie pomimo 4-krotnego prowadzenie w nim drużyny przeciwnej. W ubiegłym sezonie takiego wyczynu dokonali tylko hokeiści Pittsburgh Penguins, którzy 5 kwietnia wygrali po dogrywce 5:4 z Columbus Blue Jackets.
Spotkanie z New York Rangers było pierwszym dla Carolina Hurricanes od 13 marca 2017 roku, w którym zespół ten zaaplikował rywalom aż 8 goli. Wychodzi na to, że ekipa z Raleigh ma jakiś patent na drużyny nowojorskie, bowiem wtedy ich łupem padli „Wyspiarze”, którzy polegli 4:8. W bieżącym sezonie „Huragany” wystąpiły już 3-krotnie i w każdym ze spotkań zdobywały punkty, w tym odniosły dwa zwycięstwa.
W wygranej we wczorajszym szaleńczym meczu swój udział miał Andriej Swiecznikow, który zdobył gola wygrywającego oraz asystę. Rosjanin ma dokładnie 18 lat i 195 dni i został pierwszym hokeistą urodzonym w 2000 roku, który zdobył bramkę w najlepszej lidze świata. Tylko dwóch zawodników Hurricanes, a wcześniej Whalers, zdobyło gole będąc jeszcze młodszymi. Dokonali tego Jeff Skinner w 2010 roku w wieku 18 lat i 157 dni oraz Paul Lawless w 1982 roku w wieku 18 lat i 181 dni.
Andriej Swiecznikow z pamiątkowym krążkiem za pierwszą bramkę zdobytą w NHL (fot. media.nhl.com).
Swiecznikow jest trzecim nastolatkiem, który pokonał bramkarza rywali w tym sezonie. Oprócz niego dokonali tego: 3-krotnie Elias Pettersson z Vancouver Canucks i 2 razy Max Comtois z Anaheim Ducks.
Pierwszy hat trick Tavaresa w nowych barwach
Chicago Blackhawks i Toronto Maple Leafs strzeliły łącznie 12 goli w czasie trzech tercji wczorajszego meczu, przy czym 3 z nich padły w finałowych dwóch minutach podstawowego czasu gry. O wygranej „Klonowych Liści” przesądziło trafienie Morgana Rielly’ego z 19 sekundy dogrywki. Kanadyjczyk w tym spotkaniu uzbierał łącznie 3 punkty, bowiem popisał się również dwiema asystami.
John Tavares potrzebował 3 spotkań, żeby pokazać swoim nowym kibicom z Toronto jak się zdobywa hat tricka. Był to dziewiąty mecz w jego karierze, w którym zaaplikował rywalom 3 gole. Został czwartym zawodnikiem Maple Leafs, licząc od sezonu 1943/44, który na zdobycie dla Toronto 3 bramek w jednym spotkaniu potrzebował zaledwie 3 mecze. Wcześniej dokonali tego: Auston Matthews w sezonie 2016/17, Jeff O’Neill w rozgrywkach 2005/06 i Miroslav Fryčer w kampanii 1981/82, obecny szkoleniowiec Orli Znojmo i były trener KH Sanok.
John Tavares świętujący swojego pierwszego hat tricka w barwach klubu z Toronto (fot. media.nhl.com).
Matthews wyrównał wczoraj swoje najlepsze osiągnięcie w karierze w ilości punktów zdobytych w jednym meczu. Amerykanin o meksykańskich korzeniach strzelił „Czarnym Jastrzębiom” 2 bramki i dołożył do tego 2 asysty, co dało mu 4 „oczka”, czyli tyle samo, ile w jego ligowym debiucie 12 października 2016 roku, kiedy zakończył mecz z Ottawa Senators z 4 trafieniami na koncie. Matthews znajduje się w bardzo dobrej formie, bowiem w każdym z trzech spotkań Maple Leafs w bieżącym sezonie zdobywał co najmniej po 2 punkty. Ma ich łącznie już 8, za 5 goli i 3 asysty. Jest 7. graczem klubu z Toronto, który w pierwszych trzech pojedynkach w sezonie zdobywał co najmniej po dwa „oczka”.
Statystycznie Kowalczuk w każdym meczu punktuje
Ilja Kowalczuk dopiero co powrócił do najlepszej ligi świata, a już pobił swój kolejny rekord kariery. Zdobywając wczoraj dwie asysty w spotkaniu z Detroit Red Wings, w tym jedną przy golu wygrywającym, przekroczył próg 400 kluczowych podań wykonanych w spotkaniach sezonów regularnych. Dzięki swoim asystom Rosjanin pomógł Los Angeles Kings w wygraniu tego meczu 4:2 i odniesieniu przez klub z „miasta aniołów” pierwszej wygranej w bieżącej edycji ligowej. Były to pierwsze punkty dwukrotnego zdobywcy Pucharu Stanleya i dwukrotnego mistrza świata od 25 kwietnia 2013 roku.
Kowalczuk powrócił do NHL po 5 latach przerwy, podczas której występował w SKA St.Petersburg. 35-latek jest jednym z ośmiu wciąż grających hokeistów, którzy zaliczyli co najmniej 100 spotkań ligowych i ich meczowa średnia punktowa wynosi jeden lub więcej. Rosjanin ma na koncie 417 goli i 401 asyst, co łącznie daje 818 punktów w 818 meczach.
Komentarze