NHL: Ciekawostki 2.meczu finałowego
Brooks Orpik trafił do bramki pierwszy raz od 220 meczów, a Aleksandr Owieczkin jest o krok od ustanowienia kolejnego klubowego rekordu strzeleckiego.
Od dzisiejszego dnia zmianie ulega jedna ważna statystyczna informacja, Otóż, Washington Capitals mają wreszcie na swoim koncie wygrany mecz w finale NHL. Było to ich historyczne pierwsze zwycięstwo.
John Carlson w objęciach Bradena Holtby'ego, świętując pierwszą wygraną Washington Capitals w finale NHL.
Zwycięzcy 2.spotkania finałowej serii (od 1939, czyli od kiedy wprowadzono grę do czterech zwycięstw) w 74,4% przypadków kończą z Pucharem Stanleya w rękach. Było tak 58 razy na 78 edycji, ale tylko 5-krotnie w ostatnich 9 latach.
Waszyngtończycy w bieżących play-offach na wyjeździe wygrali 9 spotkań, a tylko 3-krotnie zjeżdżali z lodu pokonani. Ich bilans bramkowy wynosi 43-28. Tylko 4 drużyny w historii wygrały więcej pojedynków na wyjeździe niż oni w czasie jednej edycji rozgrywek postsezonowych: New Jersey Devils w 1995 10 wygranych – 1 porażka i w 2000 10-2, Calgary Flames w 2004 10-4 i Los Angeles Kings w 2012 10-1. Z tego towarzystwa tylko „Płomienie”, mając tak imponującą fazę postsezonową na wyjeździe, nie zakończyły swojego marszu zdobyciem Pucharu Stanleya. Capitals od 20 spotkań wyjazdowych nie zaliczyli dwóch kolejnych porażek, licząc sezon zasadniczy i play-off. Ostatnia ich seria przegranych w delegacji (cztery z rzędu) miała miejsce pomiędzy 22 lutym a 8 marca.
Dla Vegas Golden Knights dzisiejsza porażka była dopiero drugą na swoim lodowisku w rozgrywkach postsezonowych (7-2), a pierwszą w podstawowym czasie gry, licząc 28 marca, kiedy to ulegli Arizona Coyotes 2:3.
Cudowna parada Bradena Holtby’ego z ostatnich minut meczu zostanie zapamiętana przez bardzo długi czas, ale choć o jej wyjątkowej urodzie nie ma co dyskutować, to była to tylko jedna z 37 interwencji, którymi popisał się 28-letni golkiper Washington Capitals.
Szczególne znaczenie w karierze Brooksa Orpika będzie miał ten dzisiejszy mecz. Obrońca gości przełamał się po 220 meczach (bez podziału na fazy rozgrywek) i wreszcie zdobył gola. To najdłuższa taka seria pośród grających wciąż hokeistów. Od czasu jego ostatniego trafienia, które zadał 26 lutego 2016 roku przeciwko Minnesota Wild, zdołał już wystąpić w 181 meczach sezonów regularnych i 39 spotkaniach fazy play-off. Jest to jedyny gracz Capitals mający doświadczenie w meczach finałowych ligi NHL. Bramka, którą zdobył w nocy to trzeci wygrywający gol w jego karierze, w której zdołał już rozegrać 1128 gier (982 w sezonach regularnych i 146 w play-offach).
Brooks Orpik przełamał się po 220 meczach i wreszcie trafił do siatki.
Choć lider ligowego rankingu najskuteczniejszych w fazie play-off Jewgienij Kuzniecow (11G + 14A, 21 meczów) zmuszony został zjechać z lodu z kontuzją to odpowiedni poziom zdobyczy punktowej zapewnił waszyngtończykom napastnik Lars Eller, zdobywca gola i dwóch asyst. Duńczyk wystąpił w spotkaniach rozgrywek postsezonowych już 71 razy w karierze, pośród których 3 razy zdarzyło mu się zdobywać po 3 punkty, tak jak to miało miejsce dzisiaj. Pozostałe dwa przypadki zdarzyły się również w tegorocznych rozgrywkach i za każdym razem był to również drugi mecz serii: trzy asysty przeciwko Pittsburgh Penguins oraz gol i dwa kluczowe zagrania w meczu z Tampa Bay Lightning. Eller w bieżących play-offach uzbierał już 17 „oczek” (6G + 11A) w 21 grach, podczas gdy we wcześniej rozegranych 50 meczach postsezonowych zaliczył łącznie 23 punkty (6G + 17A).
Najskuteczniejszy zawodnik 2.meczu finałowego, Lars Eller.
„Car hokeja” Aleksandr Owieczkin trafił w trwającej fazie play-off po raz trzynasty, a to oznacza, że brakuje mu już tylko jednego gola do wyrównania klubowego rekordu tej części rozgrywek, należącego do Johna Druce, a ustanowionego w 1990 roku. Rosjanin jest wiceliderem rankingu najskuteczniejszych bieżących play-offów, mając na koncie 24 punkty (13G + 11A), natomiast nikt nie prezentuje się lepiej na wyjazdach niż on, w 12 grach zanotował 17 „oczek” (9G + 8A), co jest wyrównaniem najlepszego wyniku od 2016, kiedy to Brent Burns w 12 spotkaniach strzelił 6 goli i dołożył do tego 11 kluczowych podań.
Aleksandr Owieczkin (na pierwszym planie) jest o krok od wyrównania klubowego rekordu ilości goli
strzelonych podczas jednej edycji play-off.
Nocna wygrana Washington Capitals zagwarantowała 19.kolejny sezon, w którym finałowa rywalizacja nie zakończy się do zera. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 1998 roku, kiedy to Detroit Red Wings rozbili 4:0 właśnie ekipę ze stolicy USA. Poprzednie najdłuższe tego typu serie miały miejsce w latach 1953-1959 i 1961-1967 (licząc od 1939, kiedy wprowadzono rywalizację do 4 wygranych).
W żadnej z finałowych serii od 1982 roku nie padło więcej goli dla obu drużyn w dwóch pierwszych pojedynkach niż ma to miejsce w bieżącej edycji. Drużyna z Las Vegas zdobyła 8 goli, a Waszyngton 7. 36 lat temu na tym samym etapie New York Islanders mieli już 12 trafień, a Vancouver Canucks 9, co łącznie dało 21 bramek.
Po raz dziewiąty w bieżących play-offach hokeiści z Las Vegas w swojej T-Mobile Arena otworzyli wynik bramkowy meczu, czyniąc to za każdym razem w 1.tercji. Sześciokrotnie działo się w to podczas pierwszych 8 minut gry:
1.runda przeciwko Los Angeles Kings: 1.mecz Shea Theodore (3:23), 2.mecz Alex Tuch (14:47).
2.runda przeciwko San Jose Sharks: 1.mecz Cody Eakin (4:31), 2.mecz William Karlsson (17:59), 5.mecz James Neal (19:57).
Finał konferencji przeciwko Winnipeg Jets: 3.mecz Jonathan Marchessault (0:35), 4.mecz William Karlsson (2:25).
Finał ligi przeciwko Washington Capitals: 1.mecz Colin Miller (7:15), 2.mecz James Neal (7:58).
James Neal, choć otworzył wynik bramkowy 2.meczu finałowego to i tak nie cieszył się z końcowego rezultatu.
Kolejne emocje już w nocy z soboty na niedzielę, a śledzić będzie je można dzięki transmisji na żywo, którą przeprowadzi stacja TVP Sport. Początek spotkania o godzinie 2:05, a studio przedmeczowe już od godziny 1:15.
Komentarze