Marzec: Zagrać skoncentrowanym od początku
Napastnik reprezentacji Polski Szymon Marzec opowiedział nam o przebiegu meczu z Ukrainą i o decydującym meczu z Kazachstanem, który w niedzielne popołudnie zdecyduje o awansie do ostatniego etapu eliminacji do zimowych igrzysk olimpijskich.
Wygraliśmy z Ukrainą 6:1, ale ta pierwsza tercja nie była najlepsza w waszym wykonaniu. Co się stało, że gra się nie układała?
- Ta tercja była trochę chaotyczna. Mimo, że mieliśmy swoje sytuacje, żeby jako pierwsi strzelić bramkę i potoczyłoby się to wszystko inaczej, to straciliśmy bramkę. Na szczęście jeszcze przed końcem pierwszej tercji udało nam się wyrównać i potem już kontrolowaliśmy spotkanie.
Z czego wynikał ten słaby początek? Może podeszliście zbyt rozluźnieni i nastawialiście się, że będzie podobnie, jak z Holandią?
- Nie. Po ostatnich Mistrzostwach Świata wiedzieliśmy, że mimo, że mecz się dobrze ułożył, to nie był on łatwy. Spodziewaliśmy się, że będzie to już wyższa klasa przeciwnika. Fizycznie byliśmy dobrze przygotowani i może gdzieś mentalnie źle rozpoczęliśmy, pojawiło się trochę dekoncentracji. Ukraińcy, jak strzelili bramkę, to poczuli, że mogą sprawić niespodziankę, ale szybko im to wybiliśmy z głowy.
Twoja bramka chyba nieco rozluźniła atmosferę, bo odskoczyliśmy z wynikiem.
- Tak, dzięki tej bramce udało się odskoczyć na różnicę dwóch bramek i mieliśmy trochę więcej spokoju i mogliśmy trochę odetchnąć.
Jak można zauważyć twoje zadania w reprezentacji to gra w osłabieniach i bardziej fizyczna gra. Pasuje Ci taka rola?
- Do moich zadań należy gra w osłabieniach, przytrzymanie krążka, trochę porozbijać przeciwników. Oczekuje się ode mnie także blokowania strzałów i wejść ciałem. Na szczęście nie zabraniają mi strzelać bramek, więc jak jest okazja to oczywiście strzelam. Rola mi oczywiście pasuje, bo obojętnie jakie to zadanie by było to pasuje. Zagrać w reprezentacji to marzenie każdego zawodnika. Trener widzi mnie w takiej roli, a ja się dobrze w niej czuję i cieszę się, że mogę tu być.
Po dwóch zwycięstwach teraz chyba czas na regenerację i poukładanie sobie w głowach wszystkiego przed decydującym, niedzielnym meczem z Kazachstanem.
- Kazachstan to faworyt imprezy, ale my z meczu na mecz pokazujemy, że trzeba się z nami liczyć. Będziemy chcieli to udowodnić w niedzielę. Dzień przerwy oczywiście na odpoczynek, ale wyjdziemy na lód i potrenujemy, żeby być w rytmie. Czeka nas także analiza wideo, na której skupimy się, jak ograniczyć te mocne strony Kazachów. Wiemy, że mają ich dużo, ale my sercem, ambicją i wolą walki postaramy się sprawić niespodziankę.
Najważniejsza będzie chyba koncentracja, zwłaszcza na początku meczu, żeby nie przydarzyło się coś podobnego, jak z Ukrainą.
- Tak, przez cały mecz musimy być skoncentrowani i nie możemy wejść tak, jak w mecz z Ukrainą, bo po 5. minutach będzie, jak w meczu Kazachstan - Ukraina. 3:0 i po zawodach. Początek meczu będzie kluczowy. Im dłużej będziemy w stanie nawiązać równorzędną walkę z przeciwnikiem tej klasy, tym lepiej dla nas. Doda nam to wiary we własne umiejętności i oby wszystko się dobrze zakończyło.
Turniej w Kazachstanie można traktować, jako przetarcie przed decydującym turniejem tego sezonu w Katowicach. Każdy chyba walczy o miejsce w kadrze?
- Dla nas każdy mecz jest ważny i fajnie, że możemy zagrać. W tym sezonie nie było dużo meczów reprezentacyjnych, więc dobrze, że jest okazja się zgrywać i teraz dla nas najważniejszy mecz jest w niedzielę, ale mamy w głowach, że docelowa impreza jest w kwietniu, gdzie będziemy chcieli wrócić tam, gdzie jest nasze miejsce.
Korespondencja z Kazachstanu: Sebastian Królicki.
Komentarze