Maciej Kruczek: Nie potrafimy wykorzystać sytuacji, które sobie kreujemy
Po raz kolejny Turniej Finałowy Pucharu Polski dla GKS-u Katowice zakończył się już na etapie półfinału. Urzędujący mistrzowie Polski, po serii rzutów karnych zmuszeni byli uznać wyższość JKH GKS-u Jastrzębie. O rozczarowaniach wynikających z przedwcześnie zakończonego udziału w turnieju, wrażeniach po powrocie na „stare śmieci” i planach na najbliższe tygodnie porozmawialiśmy z Maciejem Kruczkiem, obrońcą GieKSy.
Dwie pierwsze tercje przebiegały pod wyraźne dyktando katowiczan. Zespół Jacka Płachty dłużej utrzymywał się w posiadaniu krążka, częściej gościł pod bramką rywali i kreował sobie więcej okazji do zdobycia bramek. Jak krucha jest jednobramkowa zaliczka zawodnicy GieKSy przekonali się w 43. minucie, gdy za sprawą trafienia Dominika Pasia, jastrzębianie wyrównali stan rywalizacji. Po straconej bramce GKS Katowice nie zdołał już wrócić do dominacji z dwóch pierwszych odsłon rywalizacji. Jak przebieg spotkania ocenił Maciej Kruczek?
– Nie mam pojęcia, gdzie upatrywać przyczyn porażki. Być może ciąży nad nami swego rodzaju fatum w tych meczach pucharowych, ponieważ kolejny rok z rzędu, kończymy udział w turnieju, już po pierwszym meczu. Niestety nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji w drugiej tercji, które mogły zakończyć się golem i podwyższeniem prowadzenia. Później dostajemy zbyt łatwą bramkę po akcji 2 na 3. To nas trochę oszołomiło. Naszą główną bolączką jest to, że nie potrafimy wykorzystać sytuacji, które sami sobie kreujemy. Dogrywka na zero, więc o spotkaniu rozstrzygały karne. Można powiedzieć, że to loteria, ale niestety wykorzystujemy tylko jeden najazd i kończymy turniej – wyjaśnił Maciej Kruczek.
Z pewnością jak najprędzej o turnieju w Krynicy-Zdroju będą chcieli zapomnieć kibice GKS-u Katowice. Dobrym prognostykiem na przyszłość dla fanów trójkolorowych mogą być wydarzenia dwóch minionych sezonów, kiedy po rozczarowującym występie w Pucharze Polski, zespół Jacka Płachty sięgał po tytuł mistrzowski. Czy zatem Maciej Kruczek może obiecać kibicom, że półfinałowa porażka jest tylko i wyłącznie prologiem do kolejnego finału play-off bez porażki?
– Zwykło się mówić „obiecanki, cacanki”, więc nie chciałbym składać żadnych obietnic. Jednak mogę równocześnie obiecać kibicom, że zrobimy absolutnie wszystko, co w naszej mocy, aby ten sezon zakończył się jak najlepiej i aby wygrywać w każdym kolejnym spotkaniu. Przed nami powrót do ligowych zmagań, chwilę później występy w Pucharze Kontynentalnym gdzie zrobimy wszystko, aby zmazać tą plamę związaną z dzisiejszym wynikiem. Miejmy nadzieję, że podtrzymamy w pełni tą tradycję i sięgniemy po tytuł mistrzowski – dodał reprezentant Polski.
Dla Macieja Kruczka, jako wychowanka KTH Krynica, występ w rodzinnym mieście miał szczególną wartość. Choć Krynica przez wiele lat była jednym z najważniejszych ośrodków hokejowych w Polsce, a miasto wciąż tętni hokejową pasją mieszkańców, to od kilku lat żadna drużyna ze zdrojowego miasta nie gości w ligowej stawce. Czy powrót rozgrywek Pucharu Polski, może być pierwszym krokiem do odbudowy hokeja w Krynicy?
– Powiem szczerze, że bardzo bym sobie tego życzył i mam nadzieję, że wszystkie sprawy potoczą się w odpowiednim kierunku, aby tak się mogło stać. Cieszę się, że mogliśmy tutaj zagrać, że ja jako zawodnik mogłem wrócić w swoje rodzinne strony, gdzie stawiałem pierwsze kroki jako zawodnik. Oby wydarzenia takie jak ten turniej pomogły zbudować w Krynicy, drużynę na miarę ekstraklasy, bo jest to miasto, które na to zasługuje. Jest świetny obiekt, odpowiednia atmosfera, bogata 95-letnia tradycja hokejowa. Wierzę, że to wszystko przyjdzie z czasem – zakończył rozmowę Maciej Kruczek.
Komentarze