Jakub Bukowski: W takich momentach ukazuje się wartość drużyny

Piątkowy półfinał nie był łatwą przeprawą dla GKS-u Tychy. Obrońcy trofeum wrócili z dalekiej podróży, odrabiając dwubramkową stratę z pierwszej tercji. Po zakończonym spotkaniu, do naszego redakcyjnego mikrofonu zaprosiliśmy Jakuba Bukowskiego - napastnika tyskiej drużyny.

Podopieczni Pekka Tirkkonena sprawiali wrażenie drużyny, która do półfinałowej rywalizacji podeszła z jasno określonym planem, starając się wypełniać przedmeczowe założenia. Tyszanie nie ustrzegli się jednak błędów, które sprawiły, że po pierwszej tercji zmuszeni byli odrabiać dwubramkową stratę. Co zdaniem Jakuba Bukowskiego zadecydowało o takim rezultacie pierwszej odsłony?

–  W takich spotkaniach, o końcowym rezultacie decydują najmniejsze detale. Po pierwszej tercji w szatni nie zabrakło mocnych słów. Powiedzieliśmy sobie jasno, że nasza gra nie może tak wyglądać, bo to co próbowaliśmy grać, nie wyglądało nawet jak hokej. Trzeba powiedzieć jasno, że ta pierwsza odsłona w naszym wykonaniu była słaba. Wracając na lód, pokazaliśmy jednak charakter, determinację i poświęcenie, którym w głównej mierze chcieliśmy wygrać to spotkanie. Zaczęliśmy od prostych środków, które zaczęły przynosić nam efekty, które założyliśmy sobie od samego początku – wyjaśnił napastnik.

W pierwszych minutach częściej gościliśmy w tercji Unii. Tyszanie dłużej utrzymywali się przy krążku i łatwiej zdobywali kolejne strefy lodu. Zdobyta w 11. minucie przez Andreja Deniskina bramka zupełnie rozbiła zawodników GKS-u, czego efektem była kolejna bramka zdobyta przez Unię Oświęcim. Czy te dwa ciosy sprawiły, że w tryby tyskiego automatu wdarł się piach ?

–  Niewykorzystane sytuacje bramkowe zawsze budzą frustrację. Ale mecz hokeja to nie jedna odsłona, a trzy tercje. Wiedzieliśmy, że nie mamy już nic do stracenia. To, co było w tamtym momencie zostawiliśmy za sobą i dlatego udało nam się odwrócić losy tego spotkania. Wiadomo, że byliśmy nieco zdenerwowani tą pierwszą tercją, ale pokazaliśmy, że jesteśmy mocną drużyną. Właśnie w takich momentach ukazuje się wartość drużyny – zauważył zawodnik.

Spotkania o randze takiej, jak sobotni finał charakteryzują się sporą odpowiedzialnością jaka ciąży na zawodnikach. Kiedy o zdobyciu trofeum decyduje pojedynczy, każde nierozważne zagranie, bądź niewykorzystana sytuacja, może zaprzepaścić szansę drużyny na końcowy sukces. Czy to wpływa na mentalne przygotowanie się do meczu ?

– Kiedy masz świadomość, że grasz o konkretne trofeum, to wiadomo, że podchodzisz do tego w inny sposób. Nie w absolutnie inny sposób, ale towarzyszą temu spotkaniu różne smaczki. Na takich turniejach, każdy mecz jest jak finał, albo wygrywasz i zostajesz w grze, albo jedziesz domu. My mieliśmy tego świadomość, dlatego z takim nastawieniem wyszliśmy na drugą tercję. Nie ma znaczenia, co będzie jutro bądź za tydzień, liczy się to co jest do zrobienia tu i teraz. Jest robota do zrobienia i trzeba ją wykonać – dodał napastnik tyszan.

O obronę trofeum Pucharu Polski tyszanie w sobotnim finale zmierzą się z drużyną JKH GKS-u Jastrzębie. Jastrzębianie z jednej strony uchodzą za drużynę, która jest niezwykle zwarta i zorganizowana w defensywie, z drugiej strony w obecnym sezonie zespół Róberta Kalábera, ma spore trudności aby utrzymać wysoką dyspozycję, punktując w kratkę. Jakiego spotkania spodziewają się tyszanie ?

– Nie ma żadnych wątpliwości, że trener Kaláber, to szkoleniowiec, który potrafi bardzo dobrze ułożyć drużynę, przygotowując ją taktycznie pod konkretnego rywala. Na pewno czeka nas trudne spotkanie. Jastrzębianie będą chcieli wyeliminować nasze największe atuty. To jest tylko jedno spotkanie, zadecydują detale i poświęcenie. Ta z drużyn, która pokaże więcej charakteru, zwycięży w finale. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się w finale, w taki sposób, jak dzisiaj od drugiej tercji – wyjaśnił 23 latek.

Zespół z Jastrzębia swoją półfinałową batalię rozgrywał w czwartek, zatem jastrzębianie mieli jeden dzień więcej na zregenerowanie swoich sił. Czy zdaniem Jakuba Bukowskiego, może to być czynnik, który zadecyduje o losach spotkania?

– Jesteśmy profesjonalistami, pozostajemy odpowiednio wytrenowani. Pozostajemy głodni sukcesu, więc poradzimy sobie z rozegraniem dwóch spotkań pod rząd. Chcemy wyjść na lód, pokazać się z dobrej strony i wykonać swoją robotę – zakończył rozmowę Jakub Bukowski.