Hokej.net Logo

Hokejowy globtroter – „Rozmowa Tygodnia” z Jeremym Welshem

Hokejowy globtroter – „Rozmowa Tygodnia” z Jeremym Welshem

Pandemiczne realia zaprowadziły do polskich klubów wiele ciekawych osobistości ze świata hokeja, a jedną z nich jest bez wątpienia Jeremy Welsh. Były napastnik Vancouver Canucks – odpowiedzialny teraz za zdobywanie bramek dla Comarch Cracovii – przekonał nas, że nie samym hokejem człowiek żyje.


HOKEJ.NET:–Na samym początku nie mogę Cię nie zapytać o ostatnie wyniki Twojego klubu. Cracovia prezentuje chwilami niezły hokej, potrafi wypracować sobie przewagę nad rywalem, ale potem zdarza się Wam wszystko roztrwonić, a przeciwnik odrabia straty i wygrywa mecz. W czym tkwi Wasz problem?


Jeremy Welsh:– Po prostu wciąż uczymy się grać w wyrównanych meczach. Zaczynamy dobrze, ale później nasi rywale strzelają po raz pierwszy, po raz drugi… Musimy dostosować się stylem do play-offów i zacząć grać lepiej. Do tego mamy problem z tym, by trzymać się z dala od ławki kar. W trakcie meczów musimy neutralizować po osiem czy nawet dziewięć osłabień, co jest ciężkim wyzwaniem.


W ostatnich tygodniach do klubu wraz z Tobą dołączyło kilku anglojęzycznych zawodników. Czy uważasz, że jest to dla Was ułatwienie, czy jednak odczuwacie pewne braki w zgraniu ze względu na Wasz krótki staż w drużynie?


– To dla nas fajna sprawa. Chodzimy razem na obiady; zawsze jest miło mieć kogoś, dla kogo angielski jest językiem ojczystym, szczególnie w czasie pandemii, kiedy nie ma zbyt wiele atrakcji. Uważam, że zgranie w zespole jest dobre. Tak jak wspominałem, musimy nauczyć się bardziej odpowiedzialnej gry. W innych zespołach zawodnicy grają ze sobą od września, mają swój system, więc wypracowali sobie pewne automatyzmy. W ostatnim czasie w naszej drużynie pojawiło się kilka nowych twarzy, więc to naturalne, że zajmie nam to trochę czasu. Dla nas najważniejszą rzeczą jest to, by osiągnąć najwyższą formę w fazie play-off.


Zdaniem niektórych kibiców odpowiedzialność za słabsze wyniki ponosi trener Rudolf Roháček. Jak układają się Wasze relacje?


– Jak do tej pory, to dobrze. W szatni rozmawiamy ze sobą przy pomocy tłumacza i czeskich zawodników. Uważam jednak, że dotychczasową przyczyną porażek była dyscyplina hokeistów. Prokurowaliśmy zbyt dużo kar, co prowadziło do dalszych frustracji i skutkowało kolejnymi wykluczeniami. Widać jednak, że nasza grupa scala się ze sobą z każdym tygodniem, więc wyniki będziemy mogli podsumować dopiero po zakończeniu sezonu. Na ten moment jednak jesteśmy optymistami i liczymy że wszystko wróci na właściwe tory, a Rudolf oczywiście nam w tym pomaga.


A jak oceniłbyś swoje dotychczasowe występy? Czy jesteś zadowolony ze swojej formy?


– Nie, chciałbym zdobywać więcej bramek. Uważam, że miałem kilka dobrych okazji. Chciałbym wypracować sobie dobrą passę. Wiesz, kiedy nie udaje Ci się zdobyć punktu w pięciu meczach z rzędu, to za wszelką cenę chcesz z powrotem zapisać się na liście strzelców. Na pewno stać mnie na lepszą grę i lepszy wynik bramkowy. Część zawodników, w tym ja czy David Goodwin, nie rozegrała przedtem w tym sezonie żadnego spotkania, więc gra w hokej i wkomponowanie się do drużyny stało się teraz naszą drugą naturą. Spodziewam się, że to, co we mnie najlepsze, jeszcze się z czasem ujawni.



Hokej.Net - Ogromne wzmocnienie „Pasów”. Grał w NHL i AHL



Play-offy zbliżają się wielkimi krokami, więc jakie są Twoje przewidywania? Która drużyna, Twoim zdaniem, gra w tym momencie najlepszy hokej?


– Ciężko stwierdzić. Graliśmy z Katowicami, to była naprawdę dobra drużyna. Do tej pory widziałem po jednym zespole w jednym meczu, więc to trudna decyzja. Przegraliśmy z Toruniem i myślę, że bardzo dobrze radzili sobie z wyprowadzaniem krążka i oni także byli mocną ekipą. Nigdy jednak nie wiesz, czy akurat zmierzyłeś się z rywalem w jego najlepszej dyspozycji. Mieliśmy niezły mecz przeciwko Oświęcimiowi. To był czysty hokej, krążek przenosił się spod jednej bramki pod drugą.


A jak oceniłbyś w tej stawce szanse Cracovii?


– Jestem podekscytowany perspektywą play-offów. Uważam, że z nowymi zawodnikami mamy spore szanse, każdy z nich chce oczywiście wygrywać. Zawodnicy czują pewnego rodzaju zobowiązanie do zwycięstw. Ciąży na nas presja, ale chcemy być w grze tak długo, jak to możliwe i dostać się do finału. Mogę powiedzieć to o sobie, ale ręczę też za Goodwina, Ferrarę i resztę chłopaków. Zanim tak się jednak stanie, musimy uporać się z niektórymi problemami. Na pewno jednak jesteśmy odpowiednio zmotywowani.


W ostatnich tygodniach w naszej lidze przeprowadzono wiele hucznych transferów, nigdy nie było u nas takiego nagromadzenia zawodników z przeszłością w NHL. Jakie jest Twoje prywatne zdanie na temat naszych rozgrywek? Czy poleciłbyś kontynuowanie kariery w Polskiej Hokej Lidze innym zawodnikom z Ameryki Północnej?


– To szybka liga. Zawodnicy szybko poruszają się na łyżwach i wkładają do gry wiele wysiłku, na lodzie toczy się więc szybka gra z dużym zaangażowaniem. W zależności, w której drużynie grasz, to styl może być nieco bardziej chaotyczny. Jednak jak już wspominałem, w naszych meczach przeciwko Unii czy też Jastrzębiu, na lodzie też był świetny hokej. Zespoły różnią się stylem, ale jestem mile zaskoczony, jak dobra jest polska liga i jak dobrzy zawodnicy tu występują.


Dlaczego więc Twój wybór padł akurat na Cracovię? Wcześniej grałeś w rozgrywkach DEL, które wznowiono dopiero grudniu. Nie otrzymałeś żadnej oferty z Niemiec?


– Planowałem przenieść się do Anglii, gdzie rozpocząłbym studia podyplomowe (MBA – Master of Business Administration – dop. red.). Kiedy odwołano tamtejsze rozgrywki, to czekałem na ruch mojej uczelni, ale ona także anulowała studia, ponieważ było tam wielu studentów z różnych zakątków świata. Nowego klubu zacząłem poszukiwać więc z początkiem listopada. To bardzo ciężki rok, mnóstwo wolnych zawodników szuka nowego pracodawcy: cała ekstraliga angielska, połowa ECHL, AHL jeszcze nawet nie wystartowała. Na rynku jest więc masa młodych hokeistów, którzy po prostu chcą gdzieś złapać angaż, byleby pozostać pod grą. Polska liga to wykorzystała, w grudniu zameldowało się tu sporo świetnych graczy.



Meet A New Wolf: Jeremy Welsh an instant hit - Chicago Wolves

fot. chicagowolves.com



Przeglądając Twoje CV, natknąłem się na epizod w Dynamie Pardubice. Nie zagrzałeś długo miejsca w Czechach. Co poszło nie tak?


– Przebywałem tam tylko na miesięcznym kontrakcie próbnym. To był dla nich ciężki rok, przez ich kadrę przewinęło się wtedy blisko pięćdziesięciu zawodników. Kiedy do nich dołączyłem, to bardzo spodobało mi się miasto, polubiłem też czeską ligę, ich styl gry. Wówczas zwolnili jednak już drugiego trenera i zatrudnili kolejnego. Po prostu starali się uniknąć spadku, przeżywali trudny czas, ponieważ wkrótce miało dojść do zmiany właściciela. Przeniosłem się więc do Wolfsburga.


Przeczytałem ciekawy artykuł, z którego dowiedziałem się że jesteś wielkim miłośnikiem podróży. Zwiedziłeś spory kawałek Ameryki Południowej i Centralnej, byłeś też w Azji w Tajlandii czy Kambodży. Co Cię natchnęło do podjęcia tak pasjonujących wypraw?


– Do tego dwa lata temu w Azji zwiedziłem też Indie i Bhutan. Rok przed wybuchem pandemii byłem też w Libanie, a konkretnie w Bejrucie. Zawitałem też do kilku państw Afryki, byłem chociażby w Ugandzie. Wszystko zaczęło się w Utice, jeszcze za czasów mojej gry w AHL. To był naprawdę długi sezon. Czułem się mentalnie przykuty do hokeja przez siedem czy osiem miesięcy w roku. Kiedy rozgrywki dobiegły końca, wraz z dwójką przyjaciół udałem się na miesiąc do Tajlandii i Kambodży. Od tamtego czasu po zakończeniu każdego sezonu staram się odwiedzić zupełnie nowe miejsce. Mamy wtedy sporo wolnego, więc staram się wrzucić na luz. Po prostu cieszy mnie możliwość wyjścia poza tę hokejową „bańkę”. W każdy weekend rozgrywany mecze, przez cały czas jesteśmy związani tylko z lodowiskiem i grą w hokej. Dlatego przyjemnie jest się wyrwać i zobaczyć, jak żyją inni ludzie, co się dzieje w innych częściach świata. Nabiera się wtedy nieco dystansu, a ja zawsze uważałem się za wielkiego szczęściarza i jestem wdzięczny, że mogę grać w hokej, a taki relaks ponownie rozpala we mnie pasję do tej dyscypliny. Kiedy wracam już do domu, to znów wsiąkam w treningi i przygotowuję się do kolejnego sezonu.


Czy zdradziłbyś, jakie wspomnienia z Twoich podróży najbardziej zapadły Ci w pamięć? Ponoć w Tajlandii miałeś okazję do przejażdżki na słoniu, a w Buenos Aires zakolegowałeś się z muzykami z „podziemia”.


– To było naprawdę super. Po sezonie spędzonym w Wolfsburgu miałem przyjemność wziąć udział w tropieniu goryli w Ugandzie. Udałem się wtedy do parku narodowego, wędrowałem przez dżunglę z przewodnikiem i śledziłem goryle srebrnogrzbiete. Miałem wtedy okazję obserwować ich życie w środowisku naturalnym, po prostu patrzyłem się na nie przez godzinę. Jeden z nich podszedł do mnie i powąchał moje krocze jakbyśmy byli jakimiś psami (śmiech), mam to nawet nagrane na Instagramie. To było coś niezwykłego, by móc je podziwiać na wolności. Wspominam też moją podróż do Libanu. Przyleciałem do Bejrutu i w hostelu poznałem świetnych ludzi. Wypożyczyliśmy razem auta i udaliśmy się na wycieczkę, to był mój pierwszy kontakt z Bliskim Wschodem. Dla mnie, jako Kanadyjczyka, jest to naprawdę odległy ląd, ale otworzyło mi to oczy na piękno świata, ludzie tak samo byli tu niezwykle przyjaźni.



Meet The Only Chicago Wolves Player To Live in Chicago: Jeremy Welsh - WestLoop - Chicago - DNAinfo

fot. dnainfo.com



Czy masz już wytyczone kolejne cele swoich podróży? Może chciałbyś szczególnie odwiedzić jakieś miejsca w Polsce?


– Tak się składa, że kiedy grałem jeszcze w Niemczech, to zawsze chciałem odwiedzić Kraków. To miasto skrywa w sobie setki lat historii. Kolejnym takim miejscem jest muzeum Auschwitz-Birkenau. Teraz wszystko jest jednak utrudnione przez koronawirusa; nigdy nie wiadomo, co w najbliższym czasie będzie otwarte i co się może zdarzyć. Słyszałem też wiele dobrego o Islandii, też kiedyś chciałbym się tam udać. W Krakowie chciałbym poznać bliżej historię Polski, zamówić wycieczkę z przewodnikiem i zobaczyć wszystkie ciekawe zabytki.


Widzę, że jesteś typem, który nie może ustać zbyt długo w jednym miejscu. Jak więc radzisz sobie z wszelkimi restrykcjami związanymi z koronawirusem?


– Nie tak źle, ale i tak jest ciężko. Mam dziewczynę w Hamburgu, lecz niestety nie możemy się teraz spotkać. W tej chwili wszystko jest utrudnione przez zasady panujące na granicach i wszelkie obostrzenia. Większość lata spędziłem jednak w Hamburgu, przed transferem do Krakowa byłem natomiast w Kanadzie, nie przebywałem więc tylko w jednym miejscu. Jak już mówiłem, bardzo mi się tu podoba. Z kolegami z drużyny mogę wyskoczyć na food trucki czy też po prostu pochodzić po mieście. Każdego dnia spędzam nawet półtorej godziny na spacerowaniu. Poznaję wtedy okolicę, udaję się nad rzekę czy podziwiam zabytki. Dla mnie to naprawdę ciekawa rzecz, bo w Kanadzie nie mamy tylu historycznych budynków, a zawsze przyciągały mnie tego typu atrakcje. Doceniam więc mój pobyt w Polsce.


Przez blisko dziewięć miesięcy byłeś bez żadnego klubu. Jak dbałeś więc o utrzymanie odpowiedniej formy fizycznej?


– Szczerze, to nie było takie ciężkie. Kiedy wróciłem do domu do Ontario, przez pięć dni w tygodniu jeździłem na łyżwach. Każde miasto ma swoje lodowisko, we wrześniu i październiku spotykałem tu kilku juniorów, z którymi szkoliłem technikę jazdy. Dwa razy w tygodniu spotykałem natomiast zawodowców. Brałem udział w lokalnej lidze 4 na 4, w której grali głównie zawodnicy z NHL i AHL, było też kilku dobrych chłopaków z OHL. Przebywałem na lodzie z takimi zawodnikami jak Nick Suzuki czy Ryan O’Reilly, a teraz mogę oglądać ich w NHL. Miałem niezłą konkurencje, nie mam więc teraz problemu z kondycją.



Developing Story: Jeremy Welsh - College Hockey, Inc.

fot. hockeycollegeinc.com



Wracając jeszcze do Twoich pasji, widzę że bardzo lubisz poznawać lokalną kulturę. Czy spróbowałeś więc liznąć nieco języka polskiego, czy okazał się on być dla Ciebie jednak zbyt trudny?


– Do tej pory nauczyłem się jedynie „dzień dobry”, „dziękuję”; po prostu takich zwrotów, które umożliwią mi pójść na zakupy do sklepu. Wciąż staram się nauczyć niemieckiego z moją dziewczyną, więc na razie to jest mój główny cel pod względem językowym.


Czy przydarzyła Ci się kiedyś sytuacja, że odrzuciłeś ofertę jakiegoś klubu, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie spodobało Ci się miasto, w którym miałeś występować?


– Tak, zdarzyło mi się też opuścić z tego powodu kluby, w których już występowałem. Nie przyjąłem ich propozycji przedłużenia kontraktu, bo samo miasto nie było przyjemne do życia. Każda miejscowość ma swoją własną atmosferę. Sezon jest długi, a Ty musiałbyś żyć w miejscu, które Ci się nie podoba i w którym nie byłbyś szczęśliwy. Myślę, że drużyny z brzydszych miast muszą płacić znacznie więcej pieniędzy, by przyciągnąć do siebie zawodników.


Miałeś na myśli kluby z Ameryki Północnej czy Europy?


– Grałem w Utice, położonej w stanie Nowy Jork. To było małe miasto, działo się tu naprawdę niewiele. Niemieckie Bremerhaven też było całkiem nudnym miejscem. Zabawne jest to, że to właśnie te dwie drużyny, były najlepszymi drużynami w swoich ligach. Miały lodowisko na najwyższym poziomie, tworzyliśmy mocną i zgraną ekipę. Kiedy jednak schodziłem z tafli i wracałem do mieszkania, było naprawdę posępnie i depresyjnie.


To pewnie działanie lokalnych włodarzy, którzy inwestują w sport, ponieważ ich miasto nie ma zbyt wiele do zaoferowania pod kątem turystycznym.


– Zgadza się, kibice szaleli tam na punkcie hokeja. Uważam, że kiedy miasto nie jest tak urokliwe, to sami zawodnicy spędzają ze sobą więcej czasu, bo nie mają nic lepszego do roboty. Jest to więc jakiś pozytyw. Ja lubię jednak trochę powędrować, pojeździć na rowerze, usiąść w ciekawej kawiarni. Wtedy czuję się lepiej. W trakcie długiego sezonu sporo się podróżuje, a wtedy potrzebna jest chwila frajdy w swoim życiu.


Przenieśmy się do NHL. Nie byłeś nigdy draftowany, ale mimo to udało Ci się zagrać w najlepszej lidze świata. Jak to osiągnąłeś?


– Istnieje na to określenie „late bloomer”. Poszedłem do college’u, kiedy miałem 21 lat, a okres juniorski zakończyłem w OJHL, byłem więc starszy niż reszta. Kiedy podpisałem pierwszy kontrakt w NHL, miałem już 23 lata, co też jest ponadstandardowym wiekiem w porównaniu do reszty zawodników, którzy poszli do college’u zaraz po „osiemnastce” i grają profesjonalnie od 20. – 21. roku życia. Myślę jednak, że przebyłem dobrą ścieżkę na Union College, drużyna odnosiła sukcesy, to samo mogę powiedzieć o mnie. Pewne rzeczy zaczęły więc funkcjonować, jak powinny. Do tego zacząłem trenować bardziej profesjonalnie, kiedy przestałem być już nastolatkiem. Dorastałem na farmie w Ontario, nie wiedziałem więc zbyt wiele o podstawach treningu pod kątem hokeja, o siłowni. Po prostu sporo jeździłem na łyżwach i grałem swoje. Zacząłem profesjonalnie trenować dopiero po rozpoczęciu edukacji na college’u, ćwiczyłem z trenerami także latem. Wówczas mój rozwój ruszył mocno do przodu.



Chicago Weather Prevents Jeremy Welsh From Playing

fot. thehockeywriters.com



Dlaczego zatem nie zrobiłeś większej kariery w NHL? Po latach wspominasz to jako miłe uczucie, czy jednak masz wrażenie, że zmarnowałeś pewną szansę?


– Tak jak powiedziałem, pewne sprawy zaczęły się układać dopiero po moim przyjściu do college’u; trafiłem na dobrą drużynę i wszystko szło po mojej myśli. Byłem jednak nieco rozczarowany, ponieważ kiedy przebijesz się do NHL, to myślisz, że możesz zostać tam na dłużej. Wszystko zależy jednak od okoliczności. W Vancouver stanąłem przed olbrzymią szansą, kiedy trenerem był John Tortorella. Nie korzystał on jednak zbyt dużo z czwartej formacji, taki już ma styl. Otrzymywałem więc po dwie, trzy, może cztery minuty podczas każdego meczu. Ciężko jest wtedy w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Tu nie chodzi o to, że mnie nie lubił; uważam, że to świetny trener i taka była jego taktyka – po prostu jego dwie czołowe formacje spędzały masę czasu na lodzie. W trakcie mojej kariery w Europie spotkałem jednak wielu dobrych zawodników, którzy nie otrzymali należytej szansy w NHL, a byli draftowani w pierwszej rundzie. Wraz z upływem czasu doceniłem jednak moje 27 meczów w NHL.


Żartobliwie mówiąc, rozegrałeś tylko 27 meczów, ale miałeś zaledwie jeden klub mniej niż Wayne Gretzky. Pobyt w którym z nich wspominasz najlepiej?


– Oczywiście w Vancouver. Spędziłem tam trzy i pół miesiąca. Rozegrałem wtedy 19 meczów, ale byłem poza składem na jakieś dziesięć czy piętnaście pozostałych. Miałem tu swoją imprezę powitalną, czułem się jak prawdziwy członek drużyny. W składzie byli wtedy Ryan Kessler, bracia Sedinowie, Robert Luongo. Trenerem był John Tortorella, każdy się dobrze ze sobą znał. Jest to dla mnie bardzo miłe wspomnienie.


Dlaczego więc zdecydowałeś się wyjechać do Europy?


– W Saint Louis nie podpisali ze mną nowej umowy. Latem miałem kilka ofert z AHL, być może miałbym szansę na kontrakt próbny w NHL. To co się wydarzyło, jest jednak dosyć oczywiste. Miałem już 27 lat, więc niezależnie jak dobrze bym nie zagrał, to i tak miałbym nikłe szanse na przebicie się do NHL. Kluby wolą ściągać młodszych zawodników lub dać szansę ich wybrańcom z draftu. Wtedy pojawiła się szansa gry w Niemczech. Wszedłem w to, podekscytowany perspektywą nowej przygody. AHL to naprawdę wymagające rozgrywki, trzeba rozegrać tam 76 meczów w trakcie sezonu zasadniczego. Kiedy masz szansę przebić się do NHL, jest to warte zachodu. Kiedy jednak pogodziłeś się z tym, że już tam nie zagrasz, to ciężko jest utrzymać odpowiednie nastawienie.


Nie grałeś w Ameryce Północnej już pięć lat, czy udało Ci się więc utrzymać kontakty z kolegami ze swoich byłych klubów z NHL? Zdarza Ci się wymieniać wiadomościami z Sedinami po meczach Cracovii?


– Sam bym tak chciał (śmiech). Nie mam już jednak kontaktu z żadnym z tych głośnych nazwisk, głównie przyjaźnię się z kolegami z AHL i z college’u. Sporo spośród tych hokeistów poszło swoją drogą, grają teraz w Niemczech czy Szwajcarii.



image



Czy wciąż śledzisz na bieżąco NHL, czy jednak nie przywiązujesz do tego wagi? Masz może klub, za który trzymasz kciuki?


– Nie mam klubu, któremu kibicuję, ale oglądam skróty. Od dawna nie obejrzałem pełnego meczu, ale często tuż po pobudce sprawdzam wyniki. Kilka ekip gra naprawdę dobry hokej Śledzę na bieżąco Avalanche, lubię też patrzeć, jak akurat idzie Maple Leafs i co dzieje się w kanadyjskiej dywizji. Kiedy NHL wznawia rozgrywki, to staram się za nimi nadążyć, ale później moje zainteresowanie mija i wracam dopiero na Puchar Stanleya.


Na zakończenie, jakie masz plany na przyszłość? Czy zamierzasz pozostać w Polsce na dłużej, czy jednak traktujesz ją jako tymczasowy przystanek?


– Nie mam żadnych planów. Ciężko jest mi powiedzieć, co się wydarzy i co przyniesie przyszłość. Wszystko na świecie jest teraz wywrócone do góry nogami, cieszę się więc czasem spędzanym w Krakowie.


Rozmawiał: Kacper Langowski.

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • J_Ruutu: Hahaha, znów te cudowne recepty na sb. Panowie, to wszystko już było.
    A fakty są takie że tylko sukces reprezentacji może pociągnąć w górę w Polsce dyscyplinę inną niż kopana.
    Tak było z piłką ręczną, ze skokami (tu wystarczył sam Małysz), z siatkówką...
  • Hokejowy1964: Kufa chopy wyście już 2 budżety Pardubic wydali ;))))
  • J_Ruutu: Bo niestety wszystko rozbija się o kasę. Możemy sobie wprowadzać dowolne "limity, minimalne ilości itp itd.. Gdy nie będzie dzieciaków chętnych by ciężko trenować, to nawet 15 Polaków w składzie nie wywoła wzrostu poziomu, a wręcz przeciwnie. Będą grały różne ofermy bo "musi być X Polaków". I tyle w temacie.
  • Paskal79: No tak rutu już to było,nasze mądrości:-)
  • Arma: Czyli rozumiem że wprowadzamy ligę gdzie jest wymóg przynajmniej 10 Polaków w zespole mając najemników w lidze którzy pójdą gdzie indziej bo dostaną odrobinę więcej na wypłacie, chyba już to gdzieś widziałem
  • botanick: Słowaki cisno Amerykonów
  • PanFan1: Z tego co wiem to do tego dążymy, tak zapowiadał prezes, ja jedynie proponuję żeby to nieco przyspieszyć
  • Paskal79: To jest złożony i ciężki temat.....
  • Paskal79: No Amerykanie zaczeli ,za raz mecz z Polakami będzie o 6 pkt:-)
  • fanhookeja: czy to prawda że Jean wraca do Polski?
  • HokejfanNT: Wraca i to nie sam
  • fanhookeja: a jednak to prawda co slyszałem dzisiaj i to do was
  • HokejfanNT: Niezaprzeczam niepotwierdzam😉
  • fanhookeja: dobra dobra ja już tam wiem
  • Andrzejek111: Jakby w UK wprowadzili jakieś ograniczenia w zatrudnieniu obcokrajowców, to co niektórzy z was musieliby wrócić do PL.
  • HokejfanNT: Szykuje się naprawdę bardzo mocna ekipa w NT ..myślę ze konkurencyjna dla całej czołówki
  • fanhookeja: no i dobrze będzie ciekawiej czym więcej mocnych ekip tym lepiej
  • HokejfanNT: Mnie osobiście bardzo cieszy że zostaje Szczerba ..bardzo mądry ruch zarzadu ..chlopak będzie wkrótce podpora nie tylko Podhala ale także repry..wspomnicie moje slowa
  • Oświęcimianin_23: Polska powalczy o pierwszą czwórkę, czuję to w kościach.
  • Stoleczny1982: Widac ze w hokeju sie dzieje podobnie jak w pilce na swiecie. Poziomy sie zblizaja do siebie a przepasci coraz mniejsze.
  • Stoleczny1982: Kruczek i Keleman to blizniaki?
  • PanFan1: Szczerba zostaje ? rewelacja ! to już pewne HokejfanNT ?
  • rawa: Brawo Słowacy! Fajny mecz.
  • emeryt: 19:46 yebnie
  • HokejfanNT: Tak to juz pewne Szczerba zostaje w NT
  • 6908TB: Wstawili relacje na Instagram że Tomasz zostaje. Zazdro, fajny zawodnik
  • szop: to fajnie chlopak pasuje na polnocno amerykanski styl gry :)
  • HokejfanNT: Szczerba to super zawodnik z prawdziwą mentalnością zwycięscy..jak tylko troszkę okrzepnie w dorosłym hokeju to da nam przy Parkowej wiele radosci
  • szop: tez jestem tego zdania :)
  • HokejfanNT: Zapowiada się super sezon ...jedyne co mnie martwi to to że nie szukamy bramkarza..z całym szacunkiem dla Pawła ale nie jest on typowa 1
  • szop: a Horawski podobno zostaaje Paweł na 1 nie bardzo
  • szop: moze trener przywiezie lapacza :)
  • HokejfanNT: Z tego co wiem to nieszukamy bramkarza
  • narut: no to ciekawe jak Niemcy zagrają ze Szwecją... jak sobie oni dziś będa radzić... myslę, że nasza postawa zachęciła parę drużyn na tych mistrzostwach do walki z wielkimi faworytami.. dziś chyba w jakimś stopniu byliśmy natchnieniem dla Słowaków, ciekawe czy Niemcy podejmą dziś rękawicę?
  • 6908TB: Ale bomba
  • narut: dzieją się i dobre rzeczy na lodowiskach, i złe.. :)
  • mały hokeista: Szop skad takie info w przedszkolu mówili;)
  • mały hokeista: Szop muszę cię zmartwić, zmień informatorów ;)
  • Stoleczny1982: Nie ma sie co bac Niemcow, mozna im tez urwac punkt lub wiecej.
  • 6908TB: dokładnie
  • narut: nasze I tercja była lepsza aniżeli Niemców.. nie tylko ze względu na wynik ale i ze względu na sytuacje jakie mieliśmy..
  • Stoleczny1982: Niemcy jacys zaspani w tym meczu
  • Arkos_Snk: ale Szwedzi bajecznie pięknie się poruszają na tych łyżwach to jest coś więcej niż jazda
  • fanhookeja: Inna bajka!
  • Stoleczny1982: Tak jest z ta jazda jak sie szkoli mlodych od drugiego roku zycia, po prostu staje sie naturalne.
  • Marios91: Są gdzieś dostępne dane jak z oglądalnością meczów Polaków?
  • Paskal79: Nasi grali, dzień po dniu , Niemcy mieli wczoraj dzień wolnego,Panowie to nasi są super przygotowani fizycznie!!! Co by nie mówić gramy super jutro , szykuję się meczycho mega ciężkie ale szansa jest..
  • narut: na stronie iihf
  • narut: ostatnie miejsce jeśli idzie o frekwencję na hali poniżej 9 tyś...
  • Marios91: Miałem na mysli ogladalnosc na polsat sport
  • Paskal79: Chyba mu chodziło o telewizję....
  • Paskal79: Szwajcaria gra też super...
  • Paskal79: Czesi nie wytrzymują szarpaczka....:-)
  • Paskal79: Lać Czechów
  • Paskal79: Ale sędziowie sprawiedliwie po 2 na karze....
  • J_Ruutu: Niemcy cienko ze Szwedami.
  • Paskal79: Czechy 1:1 w przewadze
  • Paskal79: Kurde zdaje się że tempo kosmiczne,i że nasi nie powini dać radę,a jednak jesteśmy blisko pod tym względem, aż niee możliwe ,a jednak gramy naprawdę dobrze i szybko....
  • Paskal79: Tak porównując....
  • narut: ja do teraz nie mogę w to uwierzyć co wczoraj zobaczyłem.. kiedyś miałem taki sen, że po wyrównanej walce z Finlandią przegrywamy 4-2 czy jakoś tak, no i ten sen się spełnił... dziś Szwedzi dominują w meczu z Niemcami, obiektywnie nasza gra wyglądała lepiej..
  • Luque: Hmm Niemcy tak pewnie się czują i tak się otworzyli czy Szwedzi wrzucili 6 bieg?
  • narut: nasi na pewno zagrali lepiej w obronie od Niemców, oni porostu grają swoje i im wychodzi jak wychodzi...
  • J_Ruutu: Niemcy dziś generalnie wolni.
  • Luque: Jakim cudem wolni jak odpoczywali...
  • J_Ruutu: A wracając do wcześniejszych dyskusji - właśnie dzięki lidze open nasze orły tak grają.
  • Luque: No i w pierwszym ataku honorowy obywatel Danzig...
  • J_Ruutu: Zostali zmuszeni do gry w lidze na wyższych obrotachz nikt im nie dawał miejsca "bo są Polakami", paru zagrało też zagranicą - i mamy efekty.
  • Paskal79: Nasi grali naszej,a Niemcy bardziej się cofia,i Szwedzi mogą się bardziej rozpędzić,to pokazuję że nasi naprawdę grają bez kompleksów, choć płacą frycowe na tym poziomie,to dają rady
  • Paskal79: Chodzi że nasi grali wyżej
  • Luque: Paskal najbardziej póki co zadziwia mnie Nasza gra pod bandami, tego za bardzo w lidze nie widać, a tu takie coś
  • Paskal79: Na spokojnie najgorsze jest to że gramy jak na razie super turniej,to i tak możemy spaść ,bo.mecze z Francją i kazachmi będą mega wyrównane,a oni jednak są bardziej doświadczeni na tym poziomie i dalej faworytem,no ale wierzę że choć raz będzie Mazurek Dąbrowskiego
  • Arma: Inna waga turnieju to przeciwnik nie będzie leżeć 2 minuty bo ktoś go sfaulował, inna kultura grania. U nas preferuje się granie na słabych sędziów którzy gwiżdzą wszystko jak leci
  • Paskal79: No nic gramy dalej, jutro super meczycho Czerakwski mówił że jedzie,Tedy też będzie no to też jadę.....:-)
  • Paskal79: Dobra włączam Czechy -szwajcaria meczycho aż się patrzy....
  • HokejfanNT: Mnie najbardziej zadziwia przygotowanie fizyczne naszych...naprawde kondycyjnie wyglądamy super jak narazie
  • HokejfanNT: A jutro dużo zależy też od naszych kibiców..na ile sa w stanie zapełnić hale i ponies naszych dopingiem po zwyciestwo
  • emeryt: bez względu na końcowy wynik tych MŚ koniecznie zatrzymać Pana Kalabera na dłużej,długo czekaliśmy na trenera który potrafi poukładac te nasze polskie ligowe hokejowe klocki...
  • Paskal79: Miesiąc przygotowań robi swoję,a po za tym Kalaber z tego słynie że jego drużyna jest super przygotowana fizycznie....
  • Paskal79: Bójcie się Boga gdyby taki trener trafił do Tych lub Katowic z ich budżetami.....
  • Paskal79: A był ciut ciut od Uni....na ten sezon...
  • Paskal79: Dobra teraz najważniejsza reprezentacja
  • emeryt: Dzisiaj zwyciężyła drużyna nad zbieraniną z całego świata – skwitował Robert Kalaber, trener jastrzębian
  • emeryt: hehe pamiętamy:)
  • emeryt: mówisz Pascal ze ciut ciut...jak to ludzie poglądy zmieniajo
  • emeryt: a tak poważnie ,Kalaber to bardzo dobry trener klubowy i co udowadnia kolejny raz-reprezentacyjny
  • HokejfanNT: Czesi znowu karne..
  • HokejfanNT: No i Helveci za 2 ..Czesi jak narazie slabo moim zdaniem
  • PanFan1: Jeżeli Naszym uda się utrzymać formę z poprzednich dwóch meczy, to coś mi mówi że będziemy świadkami dużej niespodzianki w meczu z którąś z renomowanych ekip.
  • Andrzejek111: Podziwiam Twój optymizm. Renomowane ekipy? Słowacja, USA. Myślę że po zaskakująco dobrym występie w MS się nie utrzymamy.
  • Andrzejek111: Chociaż z drugiej strony... Francja, Kazachstan i Niemcy (po słabym występie ze Szwecją) wydają się być w naszym zasięgu.
  • KOS46: Jak dziś wygrają, to będę mega szczęśliwy, ale mam marzenie... jakbyśmy weszli do czwórki w grupie... to byłby odlot. Podobała mi się wypowiedź Dziubka, że w każdym meczu powalczą o punkty... to było widać. Tak trzymać!
  • PanFan1: Niemcy ? i Ty mnie optymizm "wytykasz" ? ;)
  • KOS46: Szwedzi byli lepsi, ale nie byliśmy tam statystami. Też mieliśmy swoje szanse...
  • narut: każdy mecz jest inny obawiam się, żeby nie było tak, że nasi "wystrzelali się" już z tego co najlepsze a dziś Francja zagra twardy i co gorsza dla nas skuteczny hokej, nasi od początku muszą byc bardzo bardzo skupieni
  • narut: bo Francuzi graja bardzo "fizykalny" hokej, są nie mniejszymi "fizykami" od nas..
  • narut: a o Niemcach, Słowakach czy tym bardziej USA nie ma co marzyć.. dziś ważne aby Łotwa wygrała za 3.. tak abyśmy jeszcze mieli szansę w ostatnim meczu z Kazachstanem..
  • Andrzejek111: O Niemcach za 76 rok pomarzyć można.
  • narut: fakt - za 76 może nawet trzeba...:) ale tylko sobie pomarzyć ale zbytnio się nie rozmarzać.. :)
  • narut: tak jak i z Francją za 92 rok, kiedy po przegranej z Italią Kanadyjczykami nafaszerowaną, (pamiętam jak dziś bo to był dla mnie cios 7-5) przyszło nam walczyć z Francuzami własnie o utrzymanie.. niestety przegraliśmy z nimi 3-1..oni wówczas, po swoich IO, już nam odjeżdżali.. w zasadzie po porażce z Italią wiedziałem, że szanse nasze z Francją będą słabe..
  • J_Ruutu: Szwedzi wczoraj ganiali Niemców jak chłopaków z niższej ligi i nawet się zbytnio nie zmęczyli. A Niemcy wcześniej ograli Słowaków. Tu jeszcze mogą paść ciekawe wyniki, oby i z naszym udziałem :)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe