Fraszko: Sam chciałbym znać odpowiedź na pytanie
GKS Katowice odniósł piąte zwycięstwo z rzędu, pokonując na wyjeździe TAURON Re-Plast Unię Oświęcim 3:2 po dogrywce. Nie byłoby tego triumfu, gdyby nie dobra dyspozycja Bartosza Fraszki, który zdobył dwie bramki: kontaktową i tę "złotą". 27-letni skrzydłowy zmierza po zwycięstwo w klasyfikacji kanadyjskiej.
Tuż po meczu pod katowicką szatnią można było usłyszeć piosenkę Cher „Believe” (wierzyć). Amerykańska artystka zadaje w niej pytanie, czy istnieje życie po miłości. Tymczasem podopieczni Jacka Płachty, zwłaszcza po słabej pierwszej tercji, mogli zastanawiać się, czy uda im się znaleźć sposób na dobrze dysponowanych gospodarzy i uwierzyć, że w tym meczu jeszcze nie wszystko jest stracone.
Biało-niebiescy prowadzili 1:0 po golu Michaela Cichego, który znalazł sposób na Johna Murraya już w 57. sekundzie. Później oświęcimianie mieli kilka dobrych okazji do podwyższenia prowadzenia, w tym rzut karny egzekwowany przez Teddy’ego Da Costę.
W drugiej odsłonie drugiego gola zdobył Erik Ahopelto, popisując się uderzeniem z niemal zerowego kąta. GieKSa ruszyła w pogoń za wynikiem.
– To nie był pierwszy mecz, w którym musimy odrabiać straty. Jesteśmy więc przyzwyczajeni do słowa “belive”, bo do końca wierzymy, że uda nam się odwrócić losy tego spotkania – wyjaśnił Bartosz Fraszko.
– Zamiast grać sobie spokojnie taki hokej, jaki potrafimy, to komplikujemy sobie sytuację. Dlaczego tak się dzieje? Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, bo
na pewno byłoby nam łatwiej – dodał.
Wychowanek Sokołów Toruń przed zakończeniem drugiej odsłony zdobył kontaktowego gola, wykorzystując dobre dogranie Jakuba Wanackiego. Z kolei na początku trzeciej tercji podopieczni Jacka Płachty doprowadzili do wyrównania. Dzięki zderzeniu w tercji neutralnej Andrija Denyskina i Alexandra Szczechury mistrzowie Polski szybko zawiązali akcję, a później Brandon Magee uderzeniem zza bramki odbił krążek od pleców oświęcimskiego golkipera.
– Byłem lekko zdziwiony tą sytuacją, a wydaje mi się, że oświęcimianie jeszcze bardziej. Cóż, szczęśliwy gol, ale czasami fortunie trzeba pomóc. Najważniejsze jest to, że ta bramka padła tak szybko – wyjaśnił “Fracho”, który w dogrywce zadał decydujący cios i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji kanadyjskiej.
– Szczerze to nie patrzę na to, czy wygram tę klasyfikację i czy rywalizacja w niej jest już rozstrzygnięta. W meczu z Unią dostałem dwa znakomite podania. Dogranie Kuby Wanackiego to był majstersztyk nie z tej ziemi. Z kolei w dogrywce obsłużył mnie Grzegorz Pasiut, ale on jest z tego dobrze znany – uśmiechnął się 27-letni skrzydłowy.
Warto zaznaczyć, że zespół ze stolicy województwa śląskiego odniósł piąte zwycięstwo z rzędu, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu pokonał rywala z ligowej czołówki.
– Najważniejsze jest to, że udało nam się w końcu przełamać i wygrać z drużyną z czołówki. Szkoda, że nie za trzy punkty, ale zwycięstwo z liderem tabeli powinno nas mocniej napędzić – zaznaczył "Fracho.
Komentarze