Fraszko: Momentami biliśmy głową w mur
GKS Katowice odniósł swoje siódme zwycięstwo w tegorocznej serii gier sparingowych, pokonując KH Energe Toruń 3:1. O wrażeniach pomeczowych porozmawialiśmy z Bartoszem Fraszką. – Fragmentami pozwoliliśmy torunianom na zbyt wiele – przyznał 27-letni zawodnik.
HOKEJ.NET: – Bartosz, mam wrażenie, że przebieg dzisiejszego spotkania różnił się od tych gier, które zagraliście dotychczas. Mówiąc wprost mam na myśli, że płynność, do której przyzwyczailiście nieco szwankowała.
Bartosz Fraszko, napastnik GKS-u Katowice: – Wydaje mi się, że biliśmy dzisiaj trochę głową w mur. Wraz z początkiem meczu mieliśmy naprawdę dużo okazji do tego, aby móc ten mecz ustawić pod siebie, było sporo gry w przewadze. Był to okres, w którym mogliśmy ten mecz ustawić pod siebie, a tak naprawdę to my przegrywaliśmy. Duża zasługa w tym bramkarza, Mateusza Studzińskiego, który swoją postawą bardzo pomógł j drużynie toruńskiej. Uważam, że na pewno stać nas na więcej, ale liczy się to, że udało się odnieść zwycięstwo.
Zwróciłeś uwagę na przewagi z początku spotkania, do 9. minuty torunianie „złapali” aż 6 karnych minut. Jednak wydarzenia potoczyły się w ten sposób, że to goście wyszli na prowadzenie w sytuacji, kiedy po błędzie w waszym rozegraniu wyprowadzają kontrę.
– Zdarza się, że kiedy prowadzimy grę w tercji przeciwnika, to na moment brakuje koncentracji i wówczas jest ryzyko, że rywalowi wyjdzie taka kontra jak ta w pierwszej tercji. Dzisiaj co prawda straciliśmy tylko jedną bramkę, jednak były momenty, w których pozwoliliśmy torunianom na zbyt wiele. Jest jeszcze trochę czasu do startu ligi, gramy jeszcze jeden sparing więc na pewno będziemy nad tym pracować.
A powiedz proszę, jak oceniasz waszą skuteczność pod bramką przeciwnika?
– Nasza skuteczność była dzisiaj słaba, o sobie mogę powiedzieć, że bardzo słaba. Jest to taki element który potrzebuje szczęścia, dzisiaj nam tego szczęścia zabrakło, jednak jestem pewien, że przyjdzie z czasem.
Rozmawiał: Mateusz Mrachacz
Komentarze