Finał AHL: Wymiana ciosów na początek (WIDEO)
Nieco w cieniu finału Pucharu Stanleya wystartowała rywalizacja finałowa o Puchar Caldera za zwycięstwo w AHL. W pierwszym spotkaniu o mistrzostwo zaplecza najlepszej ligi świata kibice obejrzeli prawdziwą wymianę ciosów i aż 11 goli.
O Puchar Caldera rywalizują w finale filialne zespoły Toronto Maple Leafs (Toronto Marlies) oraz Dallas Stars (Texas Stars). Tej nocy polskiego czasu odbył się pierwszy mecz w hali Ricoh Coliseum w Toronto. Padło 11 bramek, a minimalnie lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 6:5.
Miejscowi potrafili się podnieść w trudnej sytuacji, bo w drugiej tercji przegrywali już 2:4. Bardzo ważnego gola kontaktowego strzelił jednak na 15 sekund przed końcem drugiej odsłony Chris Mueller, który przed czterema laty zdobył już Puchar Caldera, tyle że w barwach swoich obecnych rywali z Teksasu. W trzeciej odsłonie Marlies wyszli na prowadzenie po golach Masona Marchmenta i Słowaka Martina Marinčina, goście odpowiedzieli bramką Justina Dowlinga, ale ostatnie słowo należało do drużyny z Kanady.
Na ławce kar siedział akurat fiński skrzydłowy gości Roope Hintz, a w przewadze w 51. minucie trafił Trevor Moore. Amerykanin już dwa lata temu podpisał kontrakt z Toronto Maple Leafs, ale wciąż do NHL się nie przebił. Wczoraj to jego gol przesądził o zwycięstwie 6:5 dla gospodarzy, choć chwilę wcześniej nie mógł się tego spodziewać. Podczas rozgrywania "zamka" Moore złamał bowiem kij i zjechał przed boks swojej drużyny po nowy. Gdy wrócił, wjechał w idealne miejsce, by dostać podanie od Muellera. To właśnie ten ostatni, który najwyraźniej chce coś udowodnić działaczom swojej byłej drużyny,był jednak liderem gospodarzy. W meczu numer 1 oprócz gola zaliczył dwie asysty. W zwycięskiej ekipie na listę strzelców wpisali się także Frédérik Gauthier i Justin Holl. Dla gości Travis Morin strzelił dwa gole i zaliczył asystę, Dowling oprócz bramki uzyskał dwie asysty, a Curtis McKenzie o jedną asystę mniej. Trafił także Austin Fyten.
Niespodziewanie, mimo zdobycia przez gospodarzy sześciu goli, udziału w strzelaniu nie miała formacja o jednej z najciekawszych nazw w światowym hokeju, czyli... "szwedzkie klopsy". Tak właśnie kibice i dziennikarze nazywają atak złożony z dwóch Szwedów Carla Grundströma i Andreasa Johnssona z gościnnym udziałem Fina Miro Aaltonena. W całych play-offach ten tercet uzbierał już 35 punktów, ale tym razem nie punktował. Co więcej, skończył z łącznym bilansem -5 w statystyce +/-, a cała trójka była na lodzie przy dwóch ostatnich golach Stars. Nie najlepiej spisał się także najlepszy bramkarz sezonu zasadniczego Garret Sparks, który wpuścił 5 z 37 strzałów.
Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom w odniesieniu pierwszego w historii klubu zwycięstwa w finale Pucharu Caldera. - To tylko pokazuje, jakim jesteśmy zespołem - powiedział po meczu trener Marlies Sheldon Keefe. - Jesteśmy w finale z jakiegoś powodu. Właśnie ze względu na to, jak szeroki mamy skład. Każdy zawodnik może dać coś od siebie. Drużyna Keefe'a kontynuuje swoją niesamowitą serię zwycięstw. Wygrała już 10. mecz z rzędu, co w play-offach się niemal nie zdarza. Marlies zaczęli tę passę zwycięstwem w meczu numer 5 pierwszej rundy z Utica Comets, później w finale dywizji rozbili Syracuse Crunch 4-0, a w finale konferencji wschodniej również "na sucho" ograli Lehigh Valley Phantoms. Już tylko dwóch zwycięstw brakuje im do wyrównania 30-letniego rekordu Hershey Bears, którzy w 1988 roku sięgnęli po Puchar Caldera wygrywając wszystkie 12 meczów w play-offach (wtedy grano trzy rundy).
Marlies wygrali w tym sezonie wszystkie 8 meczów u siebie, a łącznie z poprzednimi rozgrywkami odnieśli 13 kolejnych zwycięstw w Ricoh Coliseum. To o 3 mniej od rekordu ligi należącego do Providence Bruins. Ale to dla nich tym lepsza wiadomość, że już dziś w tej hali znów podejmą Stars, a w finale mają przewagę własnej tafli.
Trener rywali Derek Laxdal zapowiada jednak, że dziś na tafli pokaże się nieco inny jego zespół. - Wprowadzimy pewne zmiany i taktyczne, i w ustawieniu - powiedział wczoraj. Laxdal dodał, że choć docenia rywali, to jego zdaniem w odniesieniu zwycięstwa pomogli im nieco sędziowie. - Nie podobało mi się kilka decyzji sędziowskich. Zawodnicy Marlies bardzo łatwo kładą się na lód - zarzucił. - Ale trzeba też oddać im szacunek, bo wyszli z wyniku 2:4. Myślę, że obaj bramkarze mogą mieć do siebie pretensje o niektóre gole.
Toronto Marlies - Texas Stars 6:5 (1:2, 2:2, 3:1)
0:1 Morin - McKenzie - Dowling 06:19 (w przewadze)
1:1 Holl 08:32
1:2 McKenzie - Regner - McKenna 12:46 (w przewadze)
2:2 Gauthier - Greening 30:57
2:3 Fyten - Mangene - Heatherington 31:25
2:4 Morin - Dowling 37:48
3:4 Mueller - Smith - Timaszow 39:45
4:4 Marchment - Greening - LoVerde 42:46
5:4 Marinčin - Timaszow - Mueller 44:55
5:5 Dowling - Morin - Nyberg 46:10
6:5 Moore - Mueller - Rosén 50:03 (w przewadze)
Strzały: 34-37.
Minuty kar: 18-20.
Widzów: 8 127.
Komentarze