Fikrt: – Liczymy na wsparcie naszych kibiców
Michał Fikrt był jednym z architektów wyjazdowego zwycięstwa nad Comarch Cracovią. Dzięki jego skutecznym interwencjom Unia pokonała mistrzów Polski 4:3 po dogrywce i tym samym sprawiła sporą niespodziankę. Jutro rywalizacja przenosi się do Oświęcimia.
Tuż przed rozpoczęciem fazy play-off czeski golkiper biało-niebieskich rozchorował się. Jego dyspozycja w najważniejszym momencie sezonu stanęła pod znakiem zapytania. Ale skończyło się tylko na strachu. W pierwszym spotkaniu z "Pasami" zagrał poprawnie, a w drugim pokazał pełnię swoich umiejętności. Obronił 38 z 41 uderzeń rywali i zachował 93-procentową skuteczność.
– To zwycięstwo jest zasługą całej drużyny. Byliśmy jednością na lodzie i wzajemnie sobie pomagaliśmy – stwierdził "Fiki".
– Jeśli chodzi natomiast o moją osobę, to we wtorek nie czułem jeszcze meczowego rytmu. W środę było już pod tym względem znacznie lepiej. Rywale dobrze mnie rozgrzali, a ja lubię, gdy pod moją bramką wiele się dzieje – dodał.
Ogromny charakter
Biało-niebiescy, podobnie jak w pierwszym meczu, jako pierwsi objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Wojciech Wojtarowicz, który wykorzystał błąd Rafała Dutki. Kolejne trzy ciosy zadali jednak krakowianie i mogło się wydawać, że jest już po meczu.
– Cracovia przez dwie tercje była zespołem znacznie lepszym, dobrze się broniła i imponowała kreatywnością w ataku. Jednak pod koniec trzeciej tercji pokazaliśmy prawdziwy charakter. Powstaliśmy jak feniks z popiołów i przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadziliśmy do wyrównania. Z kolei w dogrywce wykorzystaliśmy grę w przewadze, zadając decydujący cios po potężnym uderzeniu Jurka Gabrysia. Wyrównaliśmy stan rywalizacji i to jest najważniejsze – zaznaczył 34-letni golkiper.
Warto też wspomnieć, że w Krakowie oświęcimianie przełamali dwie serie. Otóż zespół Unii w środę wygrał z Cracovią po raz pierwszy od 23 stycznia 2015, czyli od 10 spotkań. Jeśli przejrzymy bilans starć przy Siedleckiego, to dowiemy się, że oświęcimianie po raz ostatni triumfowali tam 8 marca 2014.
– Ten fakt bardzo nas cieszy. Z psychologicznego punktu widzenia udowodniliśmy sobie, że potrafimy wygrać z ekipą mistrza Polski, zespołem personalnie od nas silniejszym i bardziej doświadczonym – podkreślił "Fiki". – Zresztą spójrzmy w składy. Cracovia ma reprezentantów Polski, obcokrajowców, którzy jedli chleb z niejednego hokejowego pieca. My z kolei posiadamy zdolną młodzież i kilku "dziadków" ze mną na czele – uśmiechnął się szeroko 34-letni golkiper.
Przed podopiecznymi Josefa Doboša dwa mecze na własnym lodzie. Sobotnie rozpocznie się o godzinie 19:00, a niedzielne o 17:00.
– Wydaje mi się, że we własnej hali jesteśmy znacznie lepszym zespołem – ocenił Michal Fikrt. – Gdy czujemy wsparcie naszych kibiców, gra nam się znacznie łatwiej. Dlatego apeluję do wszystkich fanów o żywiołowy doping. Liczymy, że poprowadzi nas on do zwycięstwa.
Przynieś miśka!
Sobotnie spotkanie rozpocznie się wyjątkowo o godzinie 19:00. Podczas niego odbędzie się również akcja Teddy Bear Toss. Polega ona na tym, że fani przynoszą na mecz pluszowe zabawki i rzucają je na lód, gdy gospodarze strzelą pierwszego gola. Zebrane maskotki trafią tym razem do wszystkich jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych w powiecie oświęcimskim oraz do Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu.
Ceny biletów na mecze ćwierćfinału play-off kształtują się tak samo, jak w sezonie zasadniczym. Za wejściówkę normalną trzeba zapłacić 12 zł, zaś za ulgową 8 zł. Kasy zostaną otworzone na 1,5 godziny przed meczem.
Komentarze