Elmo Aittola po fali krytyki. "Może trzeba sięgnąć po jakieś laleczki voodoo czy inne czary"
Połowa sezonu TAURON Hokej Ligi za nami. Kibice Marmy Ciarko STS-u Sanok nie ukrywają rozczarowania i frustracji postawą swoim hokeistów. Tylko dwa zwycięstwa i aż 18 porażek. Jak na zarzuty odpowiada Elmo Aittola, trener sanockiego zespołu?
HOKEJ.NET: – 20 meczów i tylko dwa zwycięstwa. Statystyki są fatalne, a to połowa sezonu. Można zapomnieć o udziale w fazie play-off. Czy są już pierwsze analizy tak słabej postawy zespołu?
Elmo Aittola: – Patrząc na statystyki mamy najmniej punktów i najmniej strzelonych bramek, najgorsze formacje specjalne, najsłabiej radzimy sobie przy wznowieniach. a przy tym wszystkim mamy najwięcej minut kar. Powiedzieć, że to wszystko jest rozczarowujące, to nie powiedzieć nic. Prawda jest jednak taka, że jedenaście spotkań przegraliśmy tak na dobrą sprawę dopiero w trzeciej tercji i w sumie tylko w dwóch meczach faktycznie nie mieliśmy szans. Mam tu na myśli spotkania z Unią.
Tylko pięć goli na 69 gier w liczebnej przewadze. Gra się w tym elemencie kompletnie nie klei. Są trudności z wejściem do tercji i strzałami. Czy przez cztery miesiące nie da się tego poprawić?
– Kilka miesięcy temu udzieliłem wywiadu, w którym powiedziałem, że nie zasłaniam się nigdy moimi zawodnikami i zawsze biorę odpowiedzialność za grę drużyny na siebie. Mimo wszystko, po dwudziestu kolejkach warto zastanowić się nad tą odpowiedzialnością i nad tym, kto odpowiada za to, że czołowy zawodnik, który zawsze wyjeżdża na lód podczas gry w przewadze, nie zdobył w tym elemencie gry żadnej bramki.
Przewagi i osłabienia to nasza największa bolączka i główny powód tego, że przegrywamy. Z jednej strony wysysają całą energię z naszych formacji przez co łatwiej nas potem ogrywać, a z drugiej nie przynoszą goli. Ćwiczymy te elementy, rozgryzamy grę przeciwników, no robimy wszystko. Nie wiem, może trzeba sięgnąć po jakieś laleczki voodoo czy inne czary. Tego faktycznie jeszcze nie próbowaliśmy.
Połowa zespołu to obcokrajowcy, którzy nie robią różnicy, nie zdobywają goli. Czy jest trener ich postawą rozczarowany?
– Nie. Nie jestem zadowolony z niemocy strzeleckiej, z tego, jak finiszujemy mecze i z formacji specjalnych. W moim przekonaniu tacy zawodnicy jak Huhdapää czy MacEachern wywiązują się z tego, czego się od nich oczekuje, to raczej reszta nie nadąża.
Kibice nie ukrywają rozczarowania i nie szczędzą krytyki pod adresem trenera. Zarzucają brak taktyki. Czy zawodnicy realizują to co trener przekazuje na treningach?
– Oczywiście, że są rozczarowani, my też jesteśmy. Jesteśmy przecież ostatni w lidze! Postępy przychodzą nam bardzo powoli z wielu powodów. Największym z nich jest fakt, że nasi zawodnicy stawili się na początek sezonu nieprzygotowani, niektórzy we wręcz fatalnej kondycji i dyspozycji fizycznej.
Porażka goni porażkę, czy jest jeszcze światełko w tunelu na ten sezon?
– Bardzo trudno jest nadrobić trzy miesiące ciężkiej pracy w sytuacji, w której sezon już się zaczął. Nie wystarczy brać udziału w treningach, trzeba pracować dodatkowo, ale jak nie jest się zdrowym pięć razy w miesiącu, to jak masz pracować nad kondycją? Pierwszą okazję do treningu z pełnymi czterema formacjami mieliśmy dopiero we wrześniu, w tygodniu, w którym ruszał nowy sezon. I od tamtej pory nie było ani jednego tygodnia, żeby móc trenować chociaż przez trzy dni pod rząd z tymi samymi zawodnikami. Ja, jako trener, nie mam w rękach dżojstików, żeby kierować każdym zawodnikiem indywidualnie. Zadaniem sztabu trenerskiego jest opracowanie strategii i wytycznych dla hokeistów i ćwiczenie ich w czasie treningów oraz analiza wideo i domaganie się lepszej gry i lepszych rezultatów.
Frustracja kibiców jest widoczna. Po meczu z Podhalem jeden z fanów do trenera coś krzyczał, żądał dymisji ze względu na brak wyników. Czy trener ma sobie coś do zarzucenia?
– Gdy się przegrywa, trudno być liderem dla drużyny. Każdy w takiej sytuacji ma swoją teorię, dlaczego tak się dzieje. Kibice w mediach społecznościowych tylko przekrzykują się z uwagami, dobrymi radami i pomysłami, co oni by zrobili na moim miejscu. Każdy chce kogoś obwinić o porażki.
Prawdziwy problem pojawia się jednak wtedy, gdy sam lider zaczyna kwestionować swoje decyzje i traci wiarę we własny instynkt. Ze mną nic takiego się nie dzieje, ale też rozumiem te pretensje, bo nasze problemy są dość łatwe do zinterpretowania.
Bycie trenerem oznacza naprawianie tych błędów, to jest zawsze proces, tego nie da się zrobić szybciej, ładniej, czy bardziej efektywnie. To wymaga czasu i pracy. Jeżeli się podajesz to znaczy, że niczego się nie nauczyłeś i nic już z ciebie nie będzie. Nie zamierzamy się kłaść na tafli przed przeciwnikiem.
Rozmawiał: Sebastian Królicki.
Komentarze
Lista komentarzy
beny77
Nie zrobi kariery, nie opanował tego co ma najlepszy trener w lidze "blendi indywidualni"
cinek-27
Trener robi co może i nie śpi na treningach ale obwinianie trenera to najłatwiejsza droga a nikt nie zna prawdy jak wygląda sytuacja w szatni i jakie jest zaangażowanie na treningach jak i na meczach wielu zawodników co widać gołym okiem a trener nic z tym nie może zrobić bo nie jest CUDOTWÓRCĄ i pamiętajcie o tym!!!
mario.kornik1971
Z gówna...
Jersan1
Mario tylko ze w większości to On to gow. .. przywiózł
BernsztajnAlef
To bardzo dziwne wypowiedzi trenera są, albo jest trenerem i zarządza drużyną albo tylko figurantem, a w takim przypadku to jeszcze bardziej dziwne - ogon macha psem jak to się mówi.