Czyste konto Nechvátala. Trzy punkty zostają na Jastorze [WIDEO]
W jednym z najciekawiej zapowiadających się meczów 31. kolejki JKH GKS Jastrzębie pokonał na własnym lodzie Re-Plast Unię Oświęcim 4:0. Podopieczni Róberta Kalábera zaprezentowali agresywny, dobrze poukładany i skuteczny hokej.
Spotkanie szumnie zapowiadane jako hit kolejki nie zawiodło, ale liczyliśmy na zdecydowanie więcej emocji po obydwu stronach tafli. Tymczasem gole zdobywał tylko jeden zespół.
JKH GKS Jastrzębie przystępował do meczu w niezwykle podrażnionym nastroju, bowiem przedwczoraj doznał bardzo bolesnej porażki z GKS-em Tychy. Oświęcimianie zdawali się wychodzić natomiast na prostą, na co dowodem miało być dziewięć punktów zgromadzonych ostatnio z STS-em Sanok, tyszanami oraz Zagłębiem Sosnowiec. Teraz znów jednak znaleźli się w sporej kropce.
Już sam początek meczu mógł wzbudzić wspomnienia z szalonego starcia na Jastorze, kiedy w bezpośrednim starciu obydwu ekip padło aż osiemnaście bramek. Oświęcimianie szybko przegrupowali się do tercji defensywnej JKH, stwarzając zagrożenie od pierwszych sekund. Pierwszy cios wyprowadzili jednak jastrzębianie, kiedy to krążek znalazł pod samą bramkę Zackary’ego Phillipsa, a ten doskonale wiedział, jak zachować się w takiej sytuacji. Choć więcej z gry mieli biało-niebiescy, to do syreny kończącej pierwszą tercję utrzymywało się prowadzenie gospodarzy.
Tuż po rozpoczęciu odsłony gospodarze uderzyli po raz drugi, a na listę strzelców wpisał się Jan Sołtys, obsłużony świetnym podaniem przez Mārisa Jassa. Ta bramka sprawiła, że w szeregach Unii po prostu coś pękło. Zanikł pomysł, energia i zapał, a zaczęło wkradać się coraz więcej zwątpienia i niedokładności, co odbiło się na dalszym przebiegu tego pojedynku.
Warto zaznaczyć, że już chwilę później ręce w geście triumfu rozłożył Rác i sędziowie podjęli decyzję o analizie wideo, lecz najbliższa okazja do niej nadarzyła się dopiero ponad trzy minuty później, kiedy to zostali zmuszeni do przerwania gry po ostrym starciu Radosława Nalewajki z Teddym Da Costą. Na lodzie pojawiła się krew byłego reprezentanta Francji, lecz rozjemcy zinterpretowali to zagranie jako zgodne z przepisami. Nie uznali także bramki zdobytej przez Słowaka, choć w pierwszym momencie wydawało się, że krążek przekroczył linię bramkową.
Wraz z końcem tej tercji po raz kolejny błysnął świetnie dysponowany dziś Jan Sołtys, który znakomicie dograł do Kamila Wałęgi, a ten z zimną krwią ulokował krążek w bramce, strącając efektownie bidon z bramki Clarke’a Saundersa. Zapewniło to jego jemu i jego kolegom spory komfort psychiczny przed decydującą odsłoną spotkania.
Początek finałowych dwudziestu minut przybrał ponowny scenariusz, co poprzednie tercje. Māris Jass kolejny raz dzisiejszego wieczoru świetnie podpiął się do ataku, zwiódł obrońcę, wypalił na krótszy słupek… i cieszył się z trafienia, kompletnie dobijając rywali. Mimo usilnych prób, ekipy z grodu nad Sołą nie było dziś stać na ani jednego gola, a dobrze spisujący się Patrik Nechvátal już po raz drugi wyszedł ze starcia z biało-niebieskimi z czystym kontem.
Przed jastrzębianami daleki wyjazd do Sanoka i ostatnie starcie z tak nisko notowanym rywalem. Podopiecznych trenera Kevina Constantine’a czeka natomiast niezwykle ciężkie starcie z GKS-em Katowice. Hokeiści ze stolicy województwa śląskiego co prawda przegrali dziś wyraźnie z GKS-em Tychy, ale nie jest to szczególnie dokładny probierz formy, co udowodniło dzisiejsze starcie na Jastorze.
Po meczu powiedzieli:
Jan Sołtys, napastnik JKH GKS Jastrzębie: – Jestem zadowolony, strzeliłem bramkę i miałem asystę. Niestety, trochę „zmaściłem” jedną sytuację do „pustaka”, mogłem mieć dwa trafienia. Chwała Bogu, że nic się nie stało; przeciwnik poszedł z kontrą, gdy graliśmy w osłabieniu. Mecz mógł wyglądać wtedy inaczej. Cieszmy się, że nie straciliśmy tego gola.
Martin Przygodzki, napastnik Re-Plast Unii Oświęcim: – Tracimy gole po indywidualnych błędach, które musimy jak najszybciej wyeliminować. Drugą bramkę biorę na siebie, bo zbyt łatwo straciłem krążek. Rywal wyprowadził kontrę i trafił do siatki. Cóż, cały czas uczymy się nowego systemu gry. Mam nadzieję, że dzisiejszy mecz był wypadkiem przy pracy.
JKH GKS Jastrzębie – Re-Plast Unia Oświęcim 4:0 (1:0, 2:0, 1:0)
1:0 - Zackary Phillips - Māris Jass, Martin Kasperlík (01:14),
2:0 - Jan Sołtys - Māris Jass (21:59),
3:0 - Kamil Wałęga - Jan Sołtys (38:08),
4:0 -Māris Jass - Dominik Jarosz (42:43).
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Patryk Kasprzyk (główni) – Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Minuty karne: 8-6.
Strzały: 29-23 (9-7, 11-5, 9-11).
Widzów: mecz rozgrywany bez udziału publiczności.
JKH GKS: Nechvátal – Bryk, Górny; Paś, Urbanowicz, Hovorka (2) – Ševčenko, Kostek; Kasperlík, Rác, Phillips – Jass (2), Horzelski; Wałęga (2), Sołtys, Wróbel – Michałowski, Gimiński; R. Nalewajka (2), Jarosz, Pelaczyk.
Trener: Róbert Kaláber.
Unia: Saunders – Bartley (4), Pretnar; McKenzie (2), Kalan, Brulé – Zat'ko, Bezuška; Sherbatov, Da Costa, Oriechin – Luža, M. Noworyta; Garszyn, Trandin, Koblar – S. Kowalówka, Krzemień, Przygodzki oraz Dudkiewicz.
Trener: Kevin Constantine
Komentarze